piątek, 29 lutego 2008

Wywiad

Na katolickim portalu ekumenizm.wiara.pl ukazał się wywiad ze mną przeprowadzony po zakończeniu "Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan" w Gdańsku.

Oto jego całość - TUTAJ

Nowa edukacyjna rewolucja

"Przy praktycznym milczeniu środowisk prawicowych przygotowywana jest kolejna rewolucja w oświacie, która w jeszcze większym stopniu niż dotychczas ograniczy rolę rodziny w wychowaniu najmłodszych. Rodzice nie mają co liczyć również na tzw. wolne media, które w czasach rządów poprzedniej ekipy bez trudu prowokowały "spontaniczne protesty", a dzisiaj siedzą cicho. Sprawa obowiązkowego posyłania sześciolatków do szkoły wydaje się zatem przesądzona". Dariusz Zalewski

Całość TUTAJ

czwartek, 28 lutego 2008

NIE dla 6-latków w szkołach

Minister Edukacji Katarzyna Hall:

"Im młodsze dziecko, tym łatwiej je zmotywować do nauki. Wcześniej zachęca się je do czytania, pisania czy malowania. Łatwiej przychodzi mu potem nauka. Po za tym młodsze dzieci mają zupełnie inne nastawienie do życia w grupie niż te, które wychowują się w domu i opiekują się nimi rodzice czy babcia".

"Czy siedzenie w domu z bezrobotnymi rodzicami jest szczęśliwym dzieciństwem?"

"Już dziś zachęcam rodziców, by od września zapisywali pięciolatki do przedszkoli. Być może to one będą prekursorami obniżenia wieku szkolnego".

Zachęcam wszystkich czytelników do reakcji i podpisania się pod Listem Otwartym do Pani Minister Edukacji. W tym celu powstała strona, której zadaniem jest próba powstrzymania władz przed obowiązkowym odbieraniem rodzicom prawa do edukacji 6-latków.

Zapraszam - www.prawarodzicow.pl

Kto ma autorytet?

Czyli innymi słowy: czy Tylko Biblia jest źródłem natchnionego objawienia, które Kościół Jezusa Chrystusa dziś posiada? Kościól Rzymskokatolicki z całym przekonaniem uważa, że nie, dodając z właściwą dla siebie pewnością, że nawet sama Biblia jest „produktem” Kościoła, produktem „Tradycji”. Według KRK to Kościół dał ludziom Biblię – ustalając jej skład (kanon) i przekazując właściwą wykładnię. Stąd również głos Kościoła powinien być traktowany jako równorzędne wobec Pisma źródło objawienia Bożej woli. Chrystus przekazał Kościołowi władzę i objawienie w postaci Tradycji. Ma ona formę spisaną (Biblia) lub przekazywaną ustnie. Pismo Św. jest „produktem” Tradycji.” To oznacza, że Tradycja Kościoła Rzymskokatolickiego (wraz nią stanowisko Magisterium Nauczycielskiego oraz orzeczenia Soborów) jest nieweryfikowalna i nie podlega osądowi żadnego autorytetu stojącego ponad nią. Ponieważ nie istnieje autorytet ponad Tradycją.

Owe buńczuczne roszczenia odwracają do góry nogami kwestię autorytetu. Zgodnie z nimi Ew. Mateusza, Ew. Jana czy List do Rzymian stały się kanonicznymi księgami (Słowem Bożym) poprzez orzeczenie Kościoła, nie zaś w samym momencie wyjścia spod pióra natchnionego pisarza. To nie Kościół dał nam Biblię (księgi kanoniczne), lecz Bóg. To nie Kościół orzeka autorytatywnie co jest Słowem Bożym. Jest dokładnie odwrotnie: księgi kanoniczne (Słowo Boże) określają czy dana społeczność nosi cechy Kościoła i jest nim w rzeczywistości!

J. I. Packer (teolog reformowany) powiedział: “Kościół w nie większym stopniu dał nam kanon Nowego Testamentu niż Izaak Newton dał nam siłę grawitacji. Bóg dał nam grawitację, poprzez dzieło stworzenia i podobnie dał nam Nowy Testament poprzez natchnienie poszczególnych ksiąg, które wchodzą w jego skład.”

Poniższe zestawienie w prosty sposób ilustruje różnicę między katolicyzmem a protestantyzmem w podejściu do autorytetu Pisma Św. i samego problemu autorytetu.

Kościół : nie określa, lecz odkrywa kanon
nie jest matką lecz dzieckiem kanonu
nie jest magisterium lecz wykonawcą kanonu
nie tworzy lecz rozpoznaje kanon
nie jest sędzią lecz składa świadectwo o kanonie
nie jest panem lecz sługą kanonu.

Twierdzeniem kościoła protestanckiego jest więc (idąc za nauczaniem Biblii):
a)Kanoniczność jest określona przez Boga.
b) Kanoniczność jest rozpoznana przez lud Boży. Lud Boży rozpoznaje, a nie nadaje autorytet.

Bóg nie potrzebuje naszej aprobaty. Kiedy On mówi, to mówi z autorytetem.
Przyczyną autorytetu kanonu ksiąg świętych nie jest jego rozpoznanie przez ludzi, ale jego natchnienie. Nikt z ludzi nie może potwierdzić Bożego Słowa. (Hbr 6:13) ponieważ to zniszczyłoby Jego autorytet. Boże Słowo jest samoustanawiającym.

Po wykładzie o winie i piwie

Wczoraj w klubie studenckim INFINIUM we Wrzeszczu mieliśmy spotkanie pt. "Wino i piwo - dobre dary od Boga". Po moim ok. 40 minutowym wykładzie był czas na dyskusję - pytania, komentarze itp. W znacznej mierze dotyczyły one sakramentalnego użycia wina podczas Wieczerzy Pańskiej. Po zakończonej części oficjalnej mieliśmy czas już nieformalnych rozmów, słuchacze mieli możliwość zaopatrzyć się również w bezpłatną literaturę.

Kolejne spotkanie w klubie INFINIUM być może uda nam się zorganizować jeszcze w marcu. Już teraz powoli zastanawiam się nad tematyką kolejnego wykładu. Bądźcie na bieżąco. Z pewnością na blogu będę informował o zbliżających się wydarzeniach.

środa, 27 lutego 2008

Śmiech Boga

Ps. 2:1-4. I Czemuż to burzą się narody, A ludy myślą o próżnych rzeczach? Powstają królowie ziemscy I książęta zmawiają się społem Przeciw Panu i Pomazańcowi jego: Zerwijmy ich więzy I zrzućmy z siebie ich pęta! Ten, który mieszka w niebie, śmieje się z nich. Pan im urąga.

Jaka jest Boża reakcja na połączone wysiłki królów ziemskich skierowane przeciwko Niemu? Śmiech (w.4). Jeśli śmiech Boga oznacza tak wielki sąd i surowe konsekwencje nad narodami to co dopiero jego gniew.

Bóg śmieje się z nich. Ten, który mieszka w niebie kpi z wysiłków niegodziwców i urąga im. Bóg ma poczucie humoru. Śmieszne są dla Niego nawet zjednoczone wysiłki bezbożnych władców przeciwko Pomazańcowi. W Piśmie Św. często ironia jest odpowiedzią na głupotę pogańskich czcicieli.

Prorok Eliasz śmiał się i drwił z wyznawców Baala na Górze Karmel:
1 Król. 18:27 - A gdy nastało południe, Eliasz zaczął drwić z nich, mówiąc: Wołajcie głośniej, wszak jest bogiem, ale może się zamyślił lub jest czym innym zajęty, lub może udał się w drogę, albo może śpi? Niech się więc obudzi.

Żarty są dobrym sposobem nie traktowana zbyt serio pewnych ideologii, ludzi. Nie śmiejemy się z ludzi, lecz z ludzkiej głupoty. Śmiejąc się np. ze świecącego ubioru teleewangelistów lub z marketingowych chwytów stosowanych przez charyzmatycznych "uzdrowicieli" (np. Benny Hinn, Kenneth Hagin) żartujemy nie z daru uzdrawiania lub z trzeciej osoby Trójcy Św. lecz z ludzkiej bezmyślności i naiwności.

Żarty są również sposobem osłabiania siły pewnych pokus. Jak zauważył James Jordan na ogół grzech przychodzi poprzez skupienie się na pokusie. Żartowanie z niej pomaga nie traktować jej zbyt serio i skupiać się na niej.

wtorek, 26 lutego 2008

Sześciolatki do szkół!

Czy ktoś coś wie lub ma pomysł dotyczący zorganizowanego protestu rodziców w poniższej sprawie? Nie możemy dłużej czekać i przyjmować do wiadomości decyzji socjalistycznych ugrupowań politycznych, które bezkarnie odbierają dzieci ich rodzicom.

"Minister edukacji, Katarzyna Hall na studniówkę swoich rządów w resorcie ogłosiła, że chce, aby obowiązek szkolny objął już sześciolatków. Bardzo prawdopodobne, że od nowego roku szkolnego PO będzie chciała wprowadzić w życie ten projekt. Pójdzie im o tyle łatwo, że poparło go Prawo i Sprawiedliwość, w imieniu którego wypowiedział się Zbigniew Girzyński z sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Nie należy się też spodziewać oporów ze strony LiD. Zadziwiająca jednomyślność łączy parlamentarzystów różnych opcji w tej kwestii. Cóż, aby w przyszłości dochować się potulnych wyborców o ukształtowanych, jedynie słusznych poglądach i wiernych podatników, szkolny walec musi ich zacząć urabiać coraz wcześniej. Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci". Andrzej Orkowski

Więcej na: http://wiadomosci.wp.pl


Autor newsa jest członkiem Unii Polityki Realnej i redaktorem naczelnym biuletynu UPR Liberum veto!

poniedziałek, 25 lutego 2008

Historia przymusowej szkoły

Polecam dwa ciekawe filmiki nie tylko dla pedagogów.

1. Historia przymusowej szkoły - TUTAJ
2. O państwowym i obowiązkowym szkolnictwie - TUTAJ

Edukacja domowa - artykuł mojej żonki

Hasło „edukacja domowa” ciągle niewiele mówi ludziom w Polsce. Kojarzy się z nauczaniem indywidualnym, kiedy nauczyciel przychodzi do domu chorego dziecka, albo z korepetycjami, na które dzieciaki zwykle spieszą po zajęciach w szkole.

Tymczasem chodzi o coś zupełnie innego, a mianowicie o zupełne zastąpienie lekcji prowadzonych w szkole przez nauczycieli lekcjami w domu, prowadzonymi przez rodziców ucznia. Dla ucha przeciętnego obywatela brzmi to jak karygodne i krzywdzące izolowanie dziecka od społeczeństwa i skazywanie go na ograniczony rozwój pod nadzorem niezbyt utalentowanych rodziców. Muszę przyznać, że właśnie takie były moje pierwsze odczucia, kiedy dowiedziałam się, że dzieci pastora mojego kościoła w Warszawie nie chodziły do szkoły. Teraz wiem na ten temat więcej i muszę przyznać, że diametralnie zmieniłam zdanie. (Jolanta Bartosik)

Więcej TUTAJ

Który z narodów nie należy do Chrystusa?

Ps. 2:7-8. Ogłoszę zarządzenie Pana: Rzekł do mnie: Synem moim jesteś, Dziś cię zrodziłem. Proś mnie, a dam ci narody w dziedzictwo I krańce świata w posiadanie.

Pomyślmy co należy do Chrystusa dziś?

Nie zadawajmy sobie pytania: który naród należy do Chrystusa? Lecz: który z narodów nie należy do Niego? Czy możemy znaleźć jakiś? Czy jest jakiś naród, o który Chrystus nie poprosił swojego Ojca? Odrzucił propozycje poproszenia o któryś z nich?

Widzimy, że Chrystus otrzymał swoje dziedzictwo. To sprawa która się dokonała. Wypełnienie słów "Synem moim jesteś, dziś cię zrodziłem" miało miejsce w zmartwychwstaniu Chrystusa (zob. Dz. Ap. 13:32-33, Hbr 5:5). Chrystus objął władzę nad narodami.

To nie jest coś co nasz rząd powinien rozważać: "Hm czy Chrystus jest Panem narodów czy nie?" To fakt dokonany. Narody, które tego nie uznają martwią Boga w nie większym stopniu niż szczekające do księżyca psy martwią tym księżyc.

piątek, 22 lutego 2008

Zapraszam na wykład pt. "Wino i piwo - dobre dary od Boga"

Serdecznie zapraszamy na wykład pt.
"WINO I PIWO - DOBRE DARY OD BOGA"

KIEDY: 27 LUTEGO (środa), godz.18:00
GDZIE: Studencki Pub Muzyczny "INFINIUM",
ul. Wyspiańskiego 9 (przy akademiku blisko ulicy, naprzeciwko rynku w Gdańsku- Wrzeszczu).

W PROGRAMIE: Wykład, Dyskusja, Piwo (zamówienia u barmana), Bezpłatna literatura

WYKŁADOWCA: Pastor Paweł Bartosik – Ewangeliczny
Kościół Reformowany w Gdańsku, doktorant Studiów w Zakresie Pedagogiki i Nauk o Polityce na Uniwersytecie Gdańskim.

"Nuże więc, jedz radośnie swój chleb i pij w dobrym nastroju swoje wino, gdyż Bogu już dawno miłą jest ta twoja czynność." Kzn. 9:7.

„Alkohol sam w sobie to Boży dar, który trzeba przyjmować z wdzięcznością. Jednak nadużywanie go pochodzi od szatana – wino jest od Boga, pijak od diabła." - "Way to Drunkards", 1673

WSTĘP WOLNY

Jak skutecznie podzielić kościół? - porada nr 1

Jeśli chcesz skutecznie podzielić Kościół, mów, że inne wyznania chrześcijańskie nie są kościołami. Czyli zaprzeczaj Apostolskiemu Credo i zasadzie powszechności Kościoła. Nie będziesz musiał się wysilać aby ten grzech popełnić. Wystarczy, że będziesz zaszczepiał u innych przekonanie, że wspólnoty, które nie są strukturalnie złączone z twoimi przywódcami nie są prawdziwymi kościołami. Podobnie jak denominacje, które w nieco inny sposób definiują pewne pojęcia, np.
- chrzest
- eucharystia
- sukcesja apostolska
- usprawiedliwienie
- mówienie językami
- utracalność/nieutracalność zbawienia
- Tradycja

Jeśli ktoś nie zgadza się w spojrzeniu na powyższe kwestie z twoim zborem/parafią – uważaj jego kościół za „niepełny”, a nawet „fałszywy”. Odwołuj się do jedności jednak wyłącznie SWOJEGO wyznania i podkreślaj jego monolit (co i tak będzie ciężkie, ale próbuj) mówiąc, że Ap. Paweł mówiąc o Ciele Chrystusa miał na myśli wyłącznie twój kościół. To przecież oczywiste!

Podkreślaj, że "filarem i podwaliną prawdy" ( 2 Tm 2:15) jest wyłącznie denominacja, w której jesteś członkiem i do niej zawężaj pojęcie „kościoła powszechnego”. Nie dopuszczaj myśli, że w jego skład wchodzą inne gałęzie i tradycje w chrześcijaństwie. Mów, że prawda jest W TWOIM Kościele i każdy inny mający odmienną strukturę, liturgię, tradycję nie jest częścią Ciała Chrystusa. Nie pozwól by ktokolwiek uważał, że pełnia zbawienia jest w osobie Chrystusa, a nie w twoich strukturach.

Broń poglądu, że kościół powinien być jednorodny we wszystkim: wyglądzie nabożeństwa, sposobie udzielania sakramentów, zwyczajach, strukturze. Zaprzeczaj 1 Korytnian 14 i mów, że Ciało nie jest różnorodne. Jeśli jakiś członek nie wygląda jak ucho (czyli jak twój kościół), to nie jest częścią tego samego Ciała.

Proste, prawda? A jakie skuteczne...

środa, 20 lutego 2008

Dzieciątko i Bestia


ZOO Safari, Świerkocin koło Gorzowa Wlkp. (lipiec 2007)

Co z nakrywaniem głowy przez kobiety?

Mail od czytelnika:

Pastorze,
Co z nakazem Ap. Pawła aby kobiety w czasie nabożeństwa miały nakryte głowy, a mężczyźni nie nosili długich włosów. Nie znam jednak ani jednego kościoła protestanckiego ani zboru gdzie byłoby to w pełni przestrzegane (co nie znaczy, że nieprotestanci tego przestrzegają). Z czego to wynika?
___________________________


Zależy co masz na myśli mówiąc o "pełnym przestrzeganiu" zalecenia Ap. Pawła. Domyślam się, że wychodzisz z założenia, że kobiety powinny dziś nosić podczas nabożeństwa nakrycie głowy. Wraz żoną byliśmy do niedawna przekonani o tym samym, stąd przez ok. 3 lata moja żona podczas nabożeństw nosiła chustkę lub kapelusz. Nasze wnioski w tym temacie nieco się zmieniły. Poniżej chciałbym się z Tobą podzielić kilkoma obserwacjami z tekstu na który się powołujesz (1 Kor 11:2-16) - większość z nich pochodzi z artykułu Jamesa B. Jordana - The woman's head covering in 1 Corinthians 11:2-16 (Biblical Horizons No.54, X.1993.):

1. Ów fragment nie nakazuje kobietom nakrywać głowy "w czasie nabożeństwa" (jak to ująłeś). Nauczanie Ap. Pawła odnosi się wyłącznie do prorokowania i modlitwy (nie zaś do słuchania kazań, śpiewania czy spożywania Wieczerzy Pańskiej).
2. Fragment nie jest moim zdaniem na tyle jasny by stwierdzić co dokładnie apostoł ma na myśli (wielu biblistów dyskutuje czy nakryciem głowy są włosy - 4 Mj 5:18, czy chodzi np. o chustkę lub kapelusz). Również nigdzie później Ap. Paweł nie porusza tego tematu co sugeruje, że nie jest to nauczanie, którym chce wiązać cały kościół powszechny po wszystkie czasy.
3. Ap. Paweł mówi o nakrywaniu głów w kontekście wyjaśniania istoty nadnaturalnych (objawieniowych) darów - prorokowania i modlitwy językmi (1 Kor 11-14). Dlatego biorąc pod uwagę kontekst omawianego fragmentu (11 rozdział) wydaje się bardzo prawdopodobnym, że mówiąc o nakrywaniu głów przez kobiety podczas modlitwy i prorokowania (w.5) - ma na myśli właśnie modlitwę językami.
4. Zarówno prorokowanie jak i dar języków były darami tymczasowymi (odsyłam do artykułów na ten tamat do czytelni na stronie naszego Kościoła), które ustały i współcześnie nie występują w Kościele - stąd zasady dotyczące ich używania odnoszą się do ówczesnego kościoła.
5. Oczywiście rozróżnienie na kobietę i mężczyznę nie zanikło dziś podczas nabożeństwa. Kobiety uwielbiają Boga jak kobiety, zaś mężczyźni jak mężczyźni. Wciąż głową kobiety pozostaje mężczyzna i uwielbienie kobiety jest uwielbieniem pod jego autorytetem.
6. Niektórzy widzą zastosowanie owego fragmentu w noszeniu przez kobietę dłuższych włosów niż mężczyzna (zresztą powszechnie ma to miejsce nie tylko w zachodniej kulturze) - co ma odniesienie do porządku stworzenia (w.10, 14, 15). Różnica w długości włosów wynika więc z porządku stworzenia, a nie z kulturowych uwarunkowań (D.Wilson "Głowa rodziny").

wtorek, 19 lutego 2008

www.kalwini.pl

Zapraszam na stronę Ewangelicznych Kościołów Reformowanych w Polsce.
www.kalwini.pl

Tam znajdziecie podstawowe informacje o wszystkich naszych zborach (oraz placówkach), symbole wiary i odnośniki do ciekawych stron.

Kult nie próżnuje

Moja muzyczna miłość - Kult - nie próżnuje. Powoli powstają piosenki na nową płytę, której wydanie planowane jest optymistycznie na jesień 2008. Póki co nowe kawałki ogrywane są na koncertach.

Mam również nieśmiałą nadzieję, że na nową płytę wejdą stare piosenki w nowych aranżacjach, które na koncertach brzmią pięknie. Oto kilka próbek:

Zegarmistrz Światła (aut. Tadeusz Woźniak, 1974 r.) - TUTAJ
Młodzi Warszawiacy - TUTAJ
TDK Kaseta - TUTAJ ("C-90 się rozciągały" :-)

Psalm 1 - krótkie rozważanie

Psalm 1:1 "Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą bezbożnych Ani nie stoi na drodze grzeszników, Ani nie zasiada w gronie szyderców"

Dawid wskazując na różnicę między pobożnym a bezbożnym. Zaczyna od tego czego pobożny (czyli szczęśliwy) człowiek nie robi:
-Nie idzie za radą bezbożnych.
- Nie stoi na drodze grzeszników
- Nie zasiada w gronie szyderców

Człowiek nieszczęśliwy, bezbożny – czyni te rzeczy. Widoczny jest rozwój w tych trzech charakterystykach. Warto zwrócić uwagę na czasowniki.
- idzie
- stoi
- zasiada

Bezbożny, w kontraście do tego co powiedział Psalmistwa, najpierw idzie za radą lub do miejsca bezbożnych. Czyli mamy kompromis Potem stoi wśród nich, przypatruje się, nasiąka. Czyli mamy akceptację. Potem zasiada. Jest już jednym z nich. Czyli mamy utożsamienie.

Jeśli nie rozpoznajemy zagrożenia i ulegamy na samym początku będzie to prowadziło do kolejnych konsekwencji – o wiele gorszych i bardziej niszczących w skutkach niż gdy rozpoczynaliśmy.

Blogi członków naszego Kościoła

Dziś informacja o kolejnym blogu :-)

Zawiera on listę blogów i stron www członków Ewangelicznego Kościoła Reformowanego.
Ostatnio namnożyło się trochę tego, stąd pastor Bogumił Jarmulak z Wrocławia postanowił zebrać w całość wszystkie nasze internetowe działania.

Oto adres: www.naszeblogi.blogspot.com

poniedziałek, 18 lutego 2008

Moje dwie nowe strony

Zapraszam na moje dwie nowe strony w internecie.

1. Kalwinizm dla początkowujących i zaawansowanych - TUTAJ

2. Ecclesia Reformata et Semper Reformanda (łac. Kościół Reformowany i stale się reformujący) - TUTAJ

Mam nadzieję, że znajdziecie na nich coś ciekawego dla siebie.

niedziela, 17 lutego 2008

Kontrola narodzin

Biblia jako podstawa
Zachodni świat coraz częściej wychwala bezdzietność jako cnotę. Czym bez bezdzietnych kobiet byłaby korporacyjna Ameryka, Hollywood, przemysł rozrywkowy czy rynek mody i seksu? – pytają Fiona McAllister i Lynda Clarke, autorki raportu przygotowanego dla brytyjskiego ośrodka Policy Studies Centre. Autorka książki Kobiety bezdzietne: przyczyny, korzyści, straty, Susan Lang, stwierdza jednakże: „Skoro bezdzietność to taka cnota, dlaczego co druga bezdzietna kobieta po pięćdziesiątce popada w depresję, alkoholizm i inne uzależnienia? Dlaczego w tej grupie najszybciej rośnie liczba prób samobójczych?”.
Antydziecięce nastawienie uderza nie tylko w rodziny, ale również tworzy wyrwę w przekazywaniu tradycji, wiedzy i doświadczeń. W Starym Testamencie, gdy ktoś umierał nie pozostawiając potomstwa, w niektórych przypadkach (choć nie zawsze!) był to znak Bożego przekleństwa (3 Mj 20,20-21). Nasza kultura poddaje potężnym naciskom tych, którzy chcieliby mieć więcej niż troje dzieci. Pojawia się więc pytanie: w jaki sposób jako chrześcijanie powinniśmy podejść do omawianego tematu?
Bardzo często słyszymy, że kwestia liczebności dzieci jest sprawą indywidualnego sumienia. I oczywiście tak jest. Tak jak w każdej innej kwestii, tak również w tej – każdy musi zadecydować sam za siebie. Ale jakże często zapominamy, że sumienie chrześcijanina nie działa w próżni, lecz potrzebuje danych na podstawie których powinno podejmować decyzje. Tą podstawą powinno być Boże Słowo. Ponieważ to Bóg jest Panem naszego życia, stąd nasze ciała należą do Niego. To On ma sprawować panowanie nad każdą dziedziną naszego życia. Coraz częściej jednak humanistyczne standardy przenikają do świata chrześcijańskiego. Często używamy stwierdzenia: „To jest sprawa osobista, sprawa sumienia każdego człowieka”, jako wymówki, by o danej kwestii nie rozmawiać, nie zajmować się nią.
Na samym początku warto zauważyć, że nie ma w Biblii bezpośredniego przykazania zakazującego kontrolę narodzin. Jedyny zanotowany w Biblii przypadek antykoncepcji jest jedynie pośrednio związany z omawianym tematem. W 1 Mojżeszowej 38,8-10 czytamy o Onanie, który wylewając na ziemię nasienie wzbraniał się przez wzbudzeniem potomstwa swemu bratu. Bóg ukarał go za to śmiercią. Sam tekst jednakże nie sugeruje, że jego przewinieniem było stosowanie antykoncepcji, lecz motywacje i kontekst, w jakim dopuścił się swego czynu.
Pismo Święte nie daje kazuistycznej odpowiedzi na pytanie, czy i jaka forma kontroli narodzin jest dopuszczalna (oczywiście pomijam działania aborcyjne). Biblia jednak wskazuje na ogólne i uniwersalne zasady dotyczące rodziny i potomstwa chrześcijan, które powinny być uwzględniane przez pobożne małżeństwa. Problem kontroli narodzin nie jest jedynie kwestią stosowanych metod (kalendarzyk czy pigułka), ile motywacji mężów i żon oraz świadomego uwzględniania i wcielania przez nich zasad Bożego Słowa, które nie milczy w kwestii ilości (i jakości) przychodzących na świat dzieci.
Antydziecięce nastawienie
Warto przyjrzeć się samemu pojęciu „kontrola narodzin” w kontekście szerszym aniżeli jedynie indywidualnej decyzji każdego z małżonków. Zostało ono ukute w 1914 roku przez Margaret Sanger – liderkę Ruchu Kontrolowania Narodzin i założycielkę organizacji Planowanego Rodzicielstwa (Planned Parenthood). Organizacje wspierające publicznie kontrolę narodzin są częścią hedonistycznego ruchu odrzucającego chrześcijańskie wartości i moralność. Wszelkie stowarzyszenia i fundacje promujące antykoncepcję jako sposób na „odpowiedzialny seks” mają ideowe źródła w humanizmie odrzucającym Boga jako dawcę życia. Tam, gdzie człowiek (i jego sumienie działające w oderwaniu od Bożego Słowa) staje się panem, Bóg nie może i nie powinien mieć nic do powiedzenia.
W dzisiejszym społeczeństwie nastawionym na zysk i przyjemność rodzina nie jest instytucją powszechnie szanowaną (patrz tzw. „wolne związki”, rozwody itp.) i stawianą jako priorytet w życiu współczesnych mężów i żon. Ważniejsza staje się kariera, podnoszenie standardu życia i samorealizacja. Nie dziwi więc fakt, że i kościół znajduje się pod silną presją, by z nauczyciela narodów stać się bezkrytycznym uczniem przyjmującym współczesne trendy myślenia panujące w zachodnim świecie. Pomyślmy np. jak często zdarza nam się traktować płaczące dzieci w trakcie nabożeństwa jako intruzów, którzy przeszkadzają nam w naszej (czyt. dorosłych) społeczności z Bogiem. Jak często przeraża nas myśl o rodzinie z piątką dzieci i wyrzeczeniach, które sami musielibyśmy podjąć mając taką liczbę pociech. Douglas Wilson napisał: „Kiedy słyszymy o rodzinie z siedmiorgiem dzieci, nie mamy podstaw, aby wywracać oczy do góry i robić uszczypliwe komentarze »Czyż oni nie wiedzą skąd biorą się dzieci?«. Tragiczne jest to, że często można usłyszeć takie właśnie komentarze nawet w kościele oraz z ust chrześcijan, którzy całkowicie poszli na kompromis, przyjmując światowe, wrogie nastawienie do dzieci. Zamierzają oni mieć tą określoną statystycznie ilość dzieci, która wynosi 1,7 dziecka na rodzinę, wrzucić dzieci do żłobka sześć tygodni po porodzie i nadal zajmować się robieniem kariery” (Reformowanie małżeństwa, Wrocław 2007).
Kościół poprzez swoją otwartość na wielodzietne rodziny powinien być przykładem, troszcząc się o wszystkie dzieci będące w jego wspólnocie oraz wspierając ojców i matki w ich rodzicielskim powołaniu. Nie powinien pozwolić, aby którekolwiek z dzieci było głodne lub nie miało dachu nad głową. Jednak bardziej pierwotną niż kościół instytucją stworzoną przez Boga jest rodzina i to przede wszystkim zadaniem rodziców jest dbać o dobra duchowe, psychiczne i fizyczne swoich dzieci.
Zgodnie z danymi GUS co piąta Polka nie chce powiększać rodziny. Jako główny powód takiej decyzji wymienia się złą sytuację materialną, zaabsorbowanie pracą i zagrożenie bezrobociem. W Europie, Japonii czy USA bezdzietność z wyboru przybrała rozmiary epidemii. Jakże zmieniło się nastawienie do dzieci od czasów biblijnej Racheli, która widząc, że nie urodziła Jakubowi dzieci, zazdrościła swej siostrze i rzekła do swego męża: „Spraw, abym miała dzieci, bo jeśli nie, to wypadnie mi umrzeć” (1 Mj 30,1). Z ust współczesnych kobiet coraz częściej usłyszeć można odwrotne słowa: „Jeśli będę miała więcej dzieci, to chyba umrę!”. Lub: „Jeśli oni będą chcieli więcej dzieci, to chyba powariowali!”. Wielodzietność jest coraz częściej utożsamiana w naszej kulturze z patologią. Oczywiście możliwa jest sytuacja, że duża ilość dzieci może stać się dużym przekleństwem zamiast błogosławieństwem: „Głupi syn jest zmartwieniem dla ojca i goryczą dla swojej rodzicielki” (Prz 17,25). Wystarczy wspomnieć przykład Samuela, którego synowie, Joel i Abiasz, „nie chodzili jego drogami, gonili raczej za zyskiem, brali datki i naginali prawo” (1 Sm 8,3). Posiadanie licznego potomstwa, które poszłoby drogą Joela i Abiasza, nie przyniosłoby Samuelowi więcej błogosławieństwa lecz więcej zmartwienia i nieszczęść (Prz 19,13).
Bóg zamyka i otwiera łono
Od początku stworzenia można zauważyć, że ataki szatana skierowane są na rodzinę. Szatan nienawidzi rodziny, Bóg zaś ją kocha, ponieważ jest jej stwórcą. Pytania typu: „Kiedy będziecie mieli dzieci?”, „Ile dzieci będziecie mieli?” – zakładają, że to człowiek (a nie Bóg) jest panem samego siebie i potrafi dać życie, kiedy tylko zapragnie. Według nauczania Pisma Świętego to Bóg jest tym, który daje życie, otwiera i zamyka łono.
Jakub odpowiedział Racheli: „Czy ja jestem Bogiem, który odmówił ci potomstwa?” (1 Mj 30,2). W Biblii czytamy również o tym, że to Bóg sprawił, że Rut poczęła Obeda, obcując z Boazem: „Boaz pojął Rut za żonę. A gdy z nią obcował, Pan sprawił, że poczęła i urodziła syna” (Rut 4,13). Ewa obcując z Adamem, wydała na świat Kaina „z pomocą Pana” (1 Mj 4,1). Bóg więc umożliwia bądź nie dopuszcza do poczęcia, gdyż to On jest dawcą życia (zob. 1 Mj 17,15-21; 21,1-2; 25,21; 20,17-18; 29,31; 30,17.22; 2 Mj 23,26; Ps 113,9; 107,38).
W 1 Mojżeszowej 24,60 czytamy o błogosławieństwie skierowanym do Rebeki przez jej bliskich: „Siostro nasza, rozmnóż się w niezliczone tysiące, a potomstwo twoje niech zdobędzie grody wrogów swoich”. Nie było to życzenie wrogów, lecz przyjaciół. I nie było to życzenie posiadania rodziny patologicznej, lecz błogosławionej. Również Lea miała podobne nastawienie. Wystarczy zauważyć jej wdzięczną odpowiedź na poczęcie czterech synów (1 Mj 29,32-35). Jej wdzięczne słowa po urodzeniu czwartego syna brzmiały: „Będę sławić Pana”, nie zaś „Co ja teraz zrobię?” lub „I co powiedzą ludzie?” (por. 5 Mj 7,12-13; Ps 127,3-5; 128). Widzimy, że w świetle biblijnego nauczania dzieci są błogosławieństwem od Pana.
Cel małżeństwa
Podstawowym, pierwotnym i najważniejszym celem, dla którego Bóg ustanowił małżeństwo, jest wzajemne towarzystwo męża i żony. Drugim, równie ważnym – wydawanie na świat Bożego potomstwa. Widzimy zatem, że celem małżeństwa nie jest wygodne życie i dążenie do zaspokajania egoistycznych zachcianek (mniej odpowiedzialności wobec współmałżonka, mniej dzieci, mniej obowiązków, mniej wydatków i więcej wolnego czasu). W upadłym świecie oba wymienione cele są wypaczane, a nawet omijane. Wzajemny szacunek, uległość, komunikacja w małżeństwie i pragnienie wykonania naszych odpowiedzialności jako mężów i żon ustępuje myśleniu w kategoriach przywilejów i źle pojętej „wolności”. Jeśli dwoje chrześcijan decyduje się na małżeństwo, tym samym decydują się na posiadanie i wychowywanie dzieci. Powinni więc być „otwarci” na przyjęcie kolejnych, małych członków do swej rodziny. Zazwyczaj kiedy dowiadujemy się o nowym dziecku, mówimy, zupełnie słusznie, że „Bóg nas błogosławi”. Każde dziecko jest darem od Boga. Oczywiście jak każdy dar możemy go docenić i przyjąć z wdzięcznością lub potraktować jak niechcianą konieczność.
Biblia zachęca chrześcijańskich małżonków nie tylko do wydawania na świat potomstwa, ale jednocześnie nakazuje roztaczać nad nimi właściwą opiekę. Pozostawienie czworga dzieci bez właściwej opieki i biblijnej dyscypliny jest tak samo niewłaściwe jak całkowita rezygnacja z dzieci. Pismo Święte uczy o błogosławieństwie związanym z wielością dobrze wychowanych, odważnych i pobożnych synów (i córek): „Oto dzieci są darem Pana, podarunkiem jest owoc łona. Czym strzały w ręku wojownika, tym synowie zrodzeni za młodu. Błogo mężowi, który napełnił nimi swój kołczan! Nie zawiedzie się, gdy będzie się rozprawiał z nieprzyjaciółmi w bramie” (Ps 127,3-5). Jakkolwiek za cenny dar możemy uznać każde poczęte i przychodzące na świat dziecko, to synowie, o których mówi ów Psalm, są owocem wielu lat trudu związanego z wychowaniem. Jak słusznie zauważył Wilson: „Czego potrzeba, aby mieć liczną rodzinę? Dorosłego mężczyzny i dorosłej kobiety. Czego potrzeba, aby otrzymać duże błogosławieństwo? Człowiek musi zobowiązać się do kochania, ciężkiej pracy, rozwagi, poświęcenia, czułości i zdyscyplinowania przez okres wielu lat. Niektórzy mężczyźni uważają, że reprezentują biblijny pogląd na rodzinę tylko dlatego, że są osobnikami płci męskiej, są zawzięci i nie używają prezerwatywy. Takim mężczyznom należy jednak przede wszystkim współczuć. W oczach ich synów są oni głupcami, a ich żony wkrótce doprowadzone będą do stanu goryczy. Nasz Pan mówił o głupocie ludzkiej, kiedy człowiek zabiera się za budowę wieży, nie posiadając jednocześnie zasobów, aby ukończyć to przedsięwzięcie. O ile większa wydaje się ta głupota, kiedy podjęte zadanie dotyczy rodziny. Zarozumiałość nie jest żadną cnotą, jeżeli chodzi o poczynanie dzieci. Jeżeli Pan nie zbuduje domu, ten, który go buduje, robi to daremnie (Ps. 127,1)”.
Ważne jest przy tym, aby mężowie pragnęli pomagać żonie w wychowaniu potomstwa rozumiejąc, że całodzienna opieka nad dziećmi jest wyczerpująca. Powinni pomóc znaleźć żonie chwilę wytchnienia od wyczerpującej pracy, opieki nad dziećmi, zamiast zachowywać się jak jedno z nich. Myślę, że dobrym zwyczajem jest wygospodarowanie jednego dnia w tygodniu, aby żona miała czas wyłącznie dla siebie (na rozrywkę, spotkania z przyjaciółmi, zakupy itp.). Mąż powinien również chronić żonę przed głupimi uwagami pod adresem rodziców, którzy mają lub pragną mieć „za dużo” dzieci („Kiedy w końcu zaczniecie stosować pigułki?”). Powinien wskazywać na długoterminowe błogosławieństwa wynikające z dobrego wychowania dzieci (Ps 127,5) oraz otaczać żonę duchową, emocjonalną i materialną opieką. Rola mam jest wielkim powołaniem, ponieważ to właśnie one mają największy wkład w kształtowanie osobowości, charakterów tych, którzy w przyszłości będą dominować w naszej kulturze.
Boże potomstwo
Słowa z 1 Mojżeszowej 1,28 słusznie uważane są za pierwsze przykazanie dane ludzkości: „Rozradzajcie się i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię, i czyńcie ją sobie poddaną”. Oczywiście nie znaczy to, że małżeństwo, które z różnych przyczyn nie może mieć dzieci (niektórzy czekają na potomstwo nawet kilkanaście lat), nie jest w 100% małżeństwem, gdyż po pierwsze: Bóg ma dla każdego z nas różny plan. A po drugie: bezdzietność nie pozbawia małżeństwa najważniejszego celu, czyli wzajemnej pomocy i towarzystwa. Pismo uczy, że dzieci są błogosławieństwem. Mieć wiele pobożnych dzieci oznacza otrzymać wiele błogosławieństwa. Czasami nasza postawa wyraża (może nieświadome) przekonanie, że nie wszystkie dzieci są błogosławieństwem, lecz jedynie te zaplanowane, gdyż jesteśmy na nie przygotowani. Pozostałe zdarza nam się traktować jak niechcianą, ale przyjmowaną z pokorą konieczność. W praktyce więc pojawia się różnica między zaplanowanymi i niezaplanowanymi dziećmi. Takie rozróżnienie tworzy dwie klasy dzieci. Mimo iż później są jednakowo kochane, to jednak nie były jednakowo wyczekiwane.
Pomnażanie Bożego potomstwa jest jednym ze sposobów (często lekceważonym w kontekście nastawienia wielu protestantów na masowe ewangelizacje skierowane „na zewnątrz”) wzrostu kościoła i Bożego panowania na ziemi. Dlatego chrześcijanie powinni pragnąć dużych rodzin. Pomyślmy, czy nie cieszymy się, gdy widzimy kościoły, w których ławki są wypełnione pobożnymi dziećmi i młodzieżą? Chrześcijańskie dzieci nie tylko powinny być w przyszłości ambasadorami Królestwa Bożego w społeczeństwie, lecz są również umocnieniem i zachęceniem dla lokalnych zborów. Im więcej dzieci, tym więcej będzie szkół chrześcijańskich, chrześcijańskich książek i przenikania biblijnych wartości do kultury. Większa ilość dzieci w kościele oznacza również większy wybór przyszłych partnerów dla naszego potomstwa. Jakże często lekceważymy powyższe myślenie, uśmiechając się ironicznie z „wiarą”, że jakoś to będzie. Dlaczego po prostu nie przyznamy, że wolimy nie myśleć przyszłościowo oraz pokoleniowo? Istnieją dwie śmiercionośne rzeczy dla chrześcijańskiej społeczności, które mogą spowodować jej powolne zamieranie: brak ewangelizacyjnego nastawienia oraz brak pobożnych .
Oczywiście musimy również pamiętać, że istnieją okoliczności niesprzyjające, kiedy wydaje się, że nawet powinniśmy unikać przyjścia dziecka na świat do czasu, gdy Bóg w swej opatrzności nie da lepszych czasów np. podczas wojny, głodu, suszy czy innych klęsk żywiołowych.
Kto odziedziczy ziemię?
W Europie powolnymi krokami następuje zmierzch zachodniej cywilizacji. Eksperci z międzynarodowego Instytutu Badań Stosowanych w Wiedniu przewidują, że jeśli w ciągu najbliższych kilkunastu lat kobiety będące w stanie zajść w ciążę będą zwlekać z urodzeniem dziecka lub w ogóle z tego rezygnować, to populacja Unii Europejskiej zmniejszy się w tym stuleciu o jedną czwartą, czyli o 88 mln osób! To oznacza, że pod koniec XXI wieku Europa może się wyludnić, całkowicie zmieni się struktura demograficzna albo Stary Kontynent zostanie opanowany przez kulturę Islamu.
Niemcy, Francja, Anglia w przeciągu najbliższych 50 lat mogą stracić swoją tożsamość narodową kosztem muzułmańskich imigrantów. Bóg nie da z siebie żartować: co siejemy, to będziemy żąć. Już dziś dostrzec można pewne symptomy zmian zachodzących w krajach odrzucających biblijne spojrzenie na małżeństwo i rodzinę. Liczba protestantów w Europie stopniowo maleje m.in. z powodu lekceważącego podejścia do biblijnej refleksji nad rodziną i pokoleniowego myślenia. Wydaje się, że wielu protestantów otrzymało od Boga wolność i użyli jej w niewłaściwy sposób, który być może utnie ich własną przyszłość. Jeśli nie nastąpi cud, świat za 400 lat będzie zupełnie innym światem, a chrześcijańskich kościołów będzie tyle co w czasach Imperium Rzymskiego. Tylko czy będziemy mogli być dumni z takiego stanu rzeczy i chlubić się tym, że jest nas znów garstka i na dodatek znów prześladowana? Optymistyczne (postmilenijne) spojrzenie na triumfalny pochód Ewangelii w świecie powinno łączyć się z aktywnością i działaniem wspierającym rozwój chrześcijańskich rodzin (i to zarówno pod względem ilości, jak i jakości). Pocieszające jest to, że w wielu kościołach chrześcijanie na nowo odkrywają błogosławieństwa płynące z posiadania dużych rodzin.
Ocena motywacji, a nie samej metody
Pytanie więc nie brzmi: Czy kontrola narodzin jest zabroniona czy nie? W moim przekonaniu Biblia nie daje bezpośredniej odpowiedzi na to pytanie, stąd za błędne uważam kazuistyczne podejście Kościoła Rzymskokatolickiego uważającego „sztuczną” antykoncepcję (np. prezerwatywa) za grzeszną, zaś „naturalną” (metoda naturalnej regulacji poczęć) za dopuszczalną. Obie metody są formą antykoncepcji, mają ten sam cel (niedopuszczenie do poczęcia) i mogą być (choć nie muszą) niewłaściwe, jeśli będzie im towarzyszyć grzeszna motywacja, np. oboje dobrze zarabiamy i awansujemy zawodowo, nie możemy teraz zrezygnować z pigułki lub kalendarzyka małżeńskiego, gdyż dzieci mogą być przeszkodą w naszej karierze. Nie muszą jednak być grzeszne, jeśli decyzja o ich stosowaniu jest podjęta z modlitwą i z uwzględnieniem Bożego nauczania nt. potomstwa i celu rodziny, np. mamy już czwórkę dzieci i coraz trudniej przychodzi nam zapewnienie im opieki i wychowania, których wymaga od nas Bóg. Nie chodzi więc o metody, lecz o nastawienie chrześcijańskich małżonków do posiadania potomstwa. Drugie małżeństwo rozpoznaje, że duże rodziny są Bożym błogosławieństwem, uwzględniając jednocześnie własną odpowiedzialność za potomstwo, które już posiada. Pierwsze małżeństwo czerpie natomiast swoje niebiblijne założenia z idei pochodzących ze świata i jest nimi przesiąknięte.
Oczywiście wciąż sprawa regulacji poczęć pozostaje indywidualnym wyborem każdego małżeństwa, co nie znaczy, że nie odpowiadają oni przed Bogiem za swoje decyzje. Nie sądzę natomiast, że kościół (np. starsi, pastorzy) powinien wchodzić w decyzje małżonków w tej kwestii – o ile nie mamy do czynienia z publiczną i oczywistą bezbożnością (pornografia, zdrada małżeńska, seksualne nadużycia). Niech za podsumowanie niniejszych rozważań znów posłuży cytat z Wilsona: „Współczesna debata dotycząca kontroli narodzin ogranicza się na nieszczęście jedynie do stosowanych metod – jak gdyby ten leniwy sługa mógł się usprawiedliwić wskazując, że samo zagrzebanie pieniędzy w ziemi nie jest grzeszną czynnością. Oczywiście, że jest to prawda, ale nie o to chodzi. Biblia nigdzie nie wspomina, że stosowanie kontroli narodzin jest grzeszne. Dlatego też, niewłaściwe jest twierdzenie, że tak właśnie jest. Biblia mówi jednak wyraźnie, że dzieci są błogosławieństwem od Pana. Grzechem jest więc zaprzeczać temu i postępować tak, jak gdyby było inaczej

sobota, 16 lutego 2008

o. Jacek Salij w Gdańsku

Dziś w sali przy Kościele Św. Mikołaja miałem okazję uczestniczyć w wykładach o. Jacka Salija nt. kościoła. Nie można odmówić wykładowcy elokwencji i barwnego języka. W ciekawy sposób mówił o świętości kościoła. Myślę, że żaden protestant nie miałby problemu by zgodzić się z o. Salijem, że wynika ona z dzieła Chrystusa. Kościół JEST święty i jednocześnie wzrasta ku świętości.

Druga część poświęcona była kwestii prymatu Piotrowego w Kościele. Oczywiście była już o wiele słabsza. O.Salij bardzo dobrze w biblijny sposób uargumentował przodującą i przywódczą rolę Piotra w pierwotnym Kościele. W żaden sposób jednak nie uzasadnił "przechodniości" jego nowego imienia (Kefas - Skała) w stosunku do kolejnych biskupów Rzymu. Nowe imię Kefas wg Mt 16:18 odnosiło się wyłącznie do Piotra. O. Salij milcząco założył, że Chrystus nie potrzebował dodawać "na tej Opoce i kolejnych Opokach po Tobie założę Kościół mój". Cała istota urzędu papieskiego opiera się w Kościele Rzymskokatolickim na jednym wersecie, który w dodatku na ten temat milczy.

piątek, 15 lutego 2008

NBA - coś energetycznego!

Dziś zaczyna się weekend All Stars Weekened amerykańskiej zawodowej ligi koszykówki NBA.
Z tej okazji dziś na blogu jeden z najbardziej energetycznych wsadów do kosza w historii tej imprezy - z konkursu z 2000 r. Wykonowacą jest oczywiście "miszcz nad miszcze" - sam Vince Carter.

czwartek, 14 lutego 2008

Codzienna modlitwa poranna Marcina Lutra

W imię Ojca, i Syna i Ducha Świętego. Amen.

Dziękuję Ci Ojcze mój niebiański, przez Jezusa Chrystusa, Syna Twego umiłowanego, żeś mnie tej nocy strzegł do wszelkiej szkody i niebezpeczeństwa, i proszę Cię, racz mnie i dnia dzisiejszego strzec od grzechów i wszystkiego złego, żeby Ci się wszelkie sprawy i życie moje podobać mogły. W ręce Twoje polecam ciało i dsuszę, i wszystko. Duch Twój Święty nicech rządzi mną, anioł Twój niech będzie ze mną, aby zły wróg nie miał żadnej mocy nade mną! Amen.

środa, 13 lutego 2008

Maryja tu, Maryja tam

Piosenka Pielgrzymkowa dla wszystkich protestantów :-) TUTAJ

Nawrócenie i chrzest Mieszka I


Polecam książkę Philipa Earla Steele pt. Nawrócenie i chrzest Mieszka I (wyd. FRONDA, W-wa 2005). W 1853 r. w Bazylei Jacob Burchardt opublikował głośną monografię Czasy Konatantyna Wielkiego. Historyk przedstawił rzymskiego cesarza przez pryzmat swojej epoki: pozytywistycznej, scejntystycznej, racjonalistycznej. Zastosował przy tym postoświeceniowy paradygmat myślenia, wedle którgo za decyzjami o charakterze religijnym kryją się w rzeczywistości motywacje polityczne. W ten sposób nawrócenie na chrześcijaństwo przedstawił jako efekt politycznych kalkulacji, a nie wyboru światopoglądowego czy wyznaniowego Ten model (nazywany Burckhardtowskim) rozpowszechnił się później w światowej historiografii i był wykorzystywany przy opisie innych znaczących postaci, takich jak Chlodwig we Francji, Stefan Wielki na Węgrzech czy Mieszko I w Polsce. W naszym kraju ten paradygmat niepodzielnie dominuje zresztą do dziś.

Philip Earl Steele prezentuje nowe naukowe spojrzenie na decyzję Mieszka I. Jest ono oparte na wnikliwej analizie zarówno pisemnych, jak archeologicznych źródeł oraz świetnej znajomości literatury przedmiotu ostatniego stulecia.

Gorąco polecam!!!

wtorek, 12 lutego 2008

Porozmawiaj o wierze

Na stronie naszego Kościoła funkcjonuje dział "Porozmawiajmy o wierze". Serdecznie zachęcam do jego współtworzenia. Dziś dodałem trzy nowe pytania i odpowiedzi. Każdy ma okazję napisać pytanie na które szuka odpowiedzi z chrześcijańskiej perspektywy. Zapraszam również do czytania dotychczasowych pytań i odpowiedzi.

Zapraszam TUTAJ

40-dniowy czy 365-dniowy Post?

Kiedy spojrzymy na historię zauważymy, że kościoły które wyłączyły post z kalendarza liturgicznego wcale nie zastąpiły go ustawiczną atmosferą radości. Np. Purytanie znieśli post, jednak jednocześnie usunęli Boże Narodzenie i radość związaną z przeżywaniem wcielenia Chrystusa. Usunęli ze swojego życia również inne uroczystości z udziałem śpiewów, tańca czy rekreacji. Nie był to tylko purytański trend, W XVII wieku również Kościół Katolicki np. w Madrycie zamknął teatry, podobnie jak protestanci w Londynie czy prawosławni w Rosji.

W wielu kościołach stłamszenie Postu ma miejsce z jednoczesnym stłamszeniem radości Bożego Narodzenia. Nie chodzi więc o usunięcie okresów w roku, które przeszkadzają w przeżywaniu radości. Usunięcie okresu Postu w niektórych nurtach chrześcijaństwa nie przyniosło ustawicznej Wielkanocy. Przyniosło całoroczny Post. Kościoły, dla których wzmianka o Poście w roku liturgicznym niesie wyłącznie skojarzenia z rzymskim katolicyzmem – w wielu przypadkach poszczą cały rok. Przez cały rok nie wolno wiernym pić alkoholu, słuchać muzyki wykonywanej przez niechrześcijan, zapalić fajki, czy tańczyć. Sprzeciw wobec okresu Postu nie łączy się z obroną karnawału. Łączy się z obroną ustawicznej negacji Bożych darów i materii na zasadzie: nie chcemy 40 dniowego Postu. To legalizm i ludzkie nauki. Chcemy 365 dniowy post.

W naszych Ewangelicznych Kościołach Reformowanych uznajemy Post w tym samym sensie i z takiej samej przyczyny z jakiej mamy czas wyznania grzechów na początku każdego Nabożeństwa. Jest to czas smutku z powodu naszych grzechów oraz wyznania ich. Jednak ów smutek i lamentacje nie powinny tłamsić radości z powodu dobroci naszego Boga. Po wyznaniu grzechów (indywidualnym w ciszy oraz wspólnym - słowami Psalmu) Bóg podnosi nas z kolan, otrzymujemy zapewnienie o Jego przebaczeniu, po czym radośnie odpowiadamy śpiewając Gloria Patri (Chwała Ojcu) ze wzniesionymi rękoma.

Księga Koheleta poucza nas, że jest odpowiedni czas zarówno na smutek, jak i na radość. Czas przed Wielkanocą to odpowiedni okres na odkrywanie istoty Zmartwychwstania i błogosławieństw nowego życia. Duch postu jest częścią życia Kościoła i jeśli, symbolicznie mówiąc, nie nosimy popiołu i purpury przez 40 dni, być może ma to miejsce dlatego, że chcemy je nosić przez 365 dni w roku.

Kiedy Bóg mówi najwyraźniej?

Był tylko jeden dzień postu w Prawie Bożym, kiedy była składana ofiara za grzech - Jom Kippur (Dzień Pojednania). W Starym Testamencie było natomiast ok. 80 dni w roku kiedy Izrael miał świętować. Zobaczmy więc proporcje.

Dzisiejszy problem w chrześcijaństwie to wpływ greckiej filozofii: ciała są złe, bardziej duchowe jest umartwianie i asceza. Bóg wyraźniej mówi kiedy jesteśmy w odosobnieniu. Wówczas potrafimy słyszeć "głos" w swoim sercu i odkrywać Boże myśli.

W Wg Biblii natomiast Bóg bardzo często mówi kiedy jesteśmy wśród ludzi. Jezus powoływał swoich uczniów w kontekście ich codziennych czynności. Bóg do nas mówi w szczególny sposób i spotyka się z nami podczas publicznego nabożeństwa.

Wielu mówi: odosobnienie, poszczenie, unikane seksu jest czymś lepszym i duchowym. Biblia zaś: pożycie małżeńskie, ucztowanie, umiejętne korzystanie z dobrodziejstw materialnych są tymi rzeczami przez które Bóg nas uświęca. Weselenie się jedzeniem wzmacnia naszą wiarę. Przykład to Wieczerza Pańska. Kiedy jemy chleb i pijemy wino Bóg nas wzmacia duchowo. Komunia jest więc ucztą radości, która wzmacnia naszą wiarę. Jeśli zbyt dużą ilość dni w roku poświęcamy na umartwianie się, poszczenie i lamentacje - to zachowujemy się jak niegrzeczni goście zaproszeni na wesele lecz odmawiający weselenia się.

Kawał dobrego gospla

Jeśli chcesz obejrzeć fragment kazania i śpiewu z naszego nabożeństwa kilknij TUTAJ :-)

poniedziałek, 11 lutego 2008

Więcej zdjęć z konferencji






Relacja z konferencji o edukacji chrześcijańskiej

Jestem bardzo zadowolony i zachęcony, że udało nam się zorganizować Konferencję nt. Przeszkola i Szkoły Chrześcijańskej w Gdańsku. Odbyła się ona w minioną sobotę w Szkole Podstawowej nr 50 przy ul. Grobla IV. Wśród zaproszonych wykładowców byli Mary Dunlop - edukatorka z Anglii z wieloletnim doświadczeniem w pracy pedagogicznej i w zakładaniu szkół chrześcijańskich oraz Jacek Weigl - dyrektor chrześcijańskiej szkoły podstawowej SAMUEL w W-wie.

Na konferencji obecnych było ok. 20 uczestników reprezentujących różne środowiska chrześcijańskie w trójmieście - Kościoły charyzmatyczne, zielonoświątkowy, baptytstów, reformowany oraz przebudzeniowe wspólnoty katolickie. Obecni byli rodzice, nauczyciele, pedagodzy, edukatorzy z wieloletnim doświadczeniem.

Konferencję rozpocząłem przywitaniem wykładowców oraz przedstawieniem samej idei szkoły i przedszkola w Gdańsku. Następnie Mary przybliżyła uczestnikom cele i zasady edukacji chrześcijańskiej, zaś Jacek Weigl podzielił się swoim doświadczeniem i świadectwem Bożego działania w zakładaniu i prowadzeniu szkoły chrześcijańskiej w W-wie.

Po wykładach mieliśmy czas dyskusji, pytań i odpowiedzi. Uczestnicy mieli możliwość zaopatrzyć się z literaturę nt. edukacji chrześcijańskiej (książki, artykuły, czasopisma,broszury, CD), wymienić opinie, uwagi, podzielić się pomysłami.

Osoby zainteresowane dalszą współpracą miały możliwość wypełnić ankiety przygotowane przez organizatorów.


Mam nadzieję, że nie było to ostatnie spotkanie poświęcone edukacji chrześcijańskiej w trójmieście. Prosimy o modlitwę i docieranie z informacją o planowanym projekcie do jak najszerszego kręgu oddanych Chrystusowi chrześcijan. Poniżej zdjęcia z konferencji.





sobota, 9 lutego 2008

I po konferencji o edukacji chrześcijańskiej...

I po konferencji... Było świetnie! Myślę, że dla każdego kto słuchał Mary i Jacka edukacja chrześcijańska stała się jego pasją :-) Teraz czas na dalsze działania.

Więcej wkrótce.

Publiczne zgromadzenie

Biblia wiele razy wzywa nas do wspólnego oddawania chwały Bogu. Jeśli są gdzieś wezwania do indywidualnego przeżywania i chwalenia Boga, to raczej są to wyjątki. My jako chrześcijanie całkiem słusznie podkreślamy osobistą więź z Bogiem, bez której człowiek nie może być zbawiony, ale zbyt często zapominamy o wspólnotowym aspekcie wielbienia Boga. Wiele razy Psalmista zachęca nas do wspólnego wysławiania Pana za Jego wielkie i cudowne dzieła. Dawid ma pragnienie by chwalić Pana w „wielkim zgromadzeniu” (Psalm 22:23,26), zaś nasze pragnienia coraz częściej są dokładnie odwrotne: „Teraz jest nabożeństwo, ale gdy wrócę do domu pomodlę się w spokoju do Boga sam lub zaproszę przyjaciela byśmy wspólnie coś pośpiewali...”

Wczesny kościół był napełniany Duchem podczas publicznych zgromadzeń: Dz 4:31. Tak więc zupełnie niebiblijne są pomysły tworzenia kościoła który nie ma dnia wspólnych zgromadzeń. (Niektóre nowoczesne kościoły wpadają na takie pomysły – skoro mamy grupy domowe, to po co nam duże nabożeństwa skoro i tak nie znamy wszystkich członków zboru?)

Jeśli Biblia podkreśla znaczenie tego wspólnotowego aspektu chrześcijaństwa (a nie ma chrześcijaństwa bez kościoła), to pytanie, które powinniśmy sobie zadać brzmi: Jakie mamy nastawienie do wspólnych, publicznych zgromadzeń? Czy cieszymy się będąc z kościołem i radujemy się wspólnym wielbieniem Boga, czy też skupiamy się na samych sobie? A inni tak naprawdę mało nas interesują.

czwartek, 7 lutego 2008

Ostatni przypominacz!


Serdecznie zapraszamy na konferencję pt.
PRZEDSZKOLE I SZKOŁA CHRZEŚCIJAŃSKA W GDAŃSKU

KIEDY: 9 LUTEGO (sobota) o godzinie 11:00 (zakończenie ok. 14)
GDZIE: Szkoła Podstawowa nr 50, ul. Grobla IV/8, Gdańsk (starówka)
Planujemy trzy ok. 30-40 minutowe wykłady oraz dyskusję. W przerwach między wykładami zapraszamy na herbatę, kawę oraz coś słodkiego. Będzie okazja zaopatrzyć się w artykuły nt. podstaw i celów edukacji chrześcijańskiej. Zapewniamy opiekę dla dzieci. Wstęp wolny.

Wykładowcy
1. Mary Dunlop - pedagog i nauczycielka z Anglii z 25-letnim doświadczeniem w zakładaniu i prowadzeniu chrześcijańskich szkół w Europie.
2. Jacek Weigl - Dyrektor Chrześcijańskiej Szkoły Podstawowej „Samuel” w Warszawie.
3. Paweł Bartosik - pastor Ewangelicznego Kościoła Reformowanego w Gdańsku, doktorant Studiów w Zakresie Pedagogiki i Nauk o Polityce na Uniwersytecie Gdańskim

Cel Konferencji
Celem Konferencji jest zachęcić Kościoły oraz ludzi wierzących w Chrystusa do efektywnego zaangażowania się w projekt chrześcijańskiej szkoły poprzez:- osobiste zaangażowanie się w prowadzenie zajęć (np. pozalekcyjnych)- osobistą modlitwę- wsparcie finansowe- zachęcanie wierzących rodziców do zainteresowania się chrześcijańską edukacją

Skąd pomysł?
Projekt chrześcijańskiej szkoły (i przedszkola) w Gdańsku jest odpowiedzią na modlitwy, pragnienia i inicjatywy wielu wierzących rodziców z trójmiasta i okolic, którym zależy na zapewnieniu dzieciom edukacji obejmującej wszechstronne wykształcenie i spojrzenie na otaczający świat z perspektywy Pisma Św. Coraz więcej chrześcijan poważnie traktuje nałożoną na nich przez Boga odpowiedzialność zapewnienia własnym dzieciom edukacji opartej na biblijnych podstawach.

A co z różnicami pomiędzy Kościołami?
Chrześcijańska Szkoła jest projektem ponaddenominacyjnym. Nie jest przypisana do żadnego konkretnego Kościoła i nie zajmuje się różnicami doktrynalnymi pomiędzy nimi. Wychodzimy z założenia, że za edukację religijną i katechizację odpowiadają rodzice oraz Kościół do którego należą poszczególne dzieci.

Więcej informacji udziela: Paweł Bartosik tel. 605-282-417, e-mail: gdansk@reformacja.pl

Kazio i Grabaż

Grabaż gościnnie z Kazikiem śpiewają jeden z najbardziej energetycznych utworów :-)

www.kalwin.info

Zapraszam na nową stroną poświęconą wielkiemu reformatorowi Kościoła - Janowi Kalwinowi.
Inspiracją do jej powstania jest 500 rocznica urodzin genewskiego reformatora, która przypada na przyszły rok.

To dopiero jej początki, z czasem jednak będzie się rozbudowywać i rozrastać - jak Boże Królestwo.

Zapraszam więc na www.kalwin.info

Nienarodzony Chrystus

Przede wszystkim jednak natura człowieka jest identyczna z ludzką naturą Chrystusa, który "stał się ciałem" w określonej chwili, w czasie poczęcia, i który "we wszystkim upodobnił się" do nas. Innymi słowy, jeśli ludzkie życie Chrystusa rozpoczęło się od chwili poczęcia, to to samo dotyczy i nas". Peter Saunders

Dyskryminacja nienarodzonych ludzi

"Zatem argumentacja za tym, że ludzki embrion może zostać pozbawiony życia w sytuacji, w której nie można pozbawić życia starszych ludzi, jest przejawem dyskryminacji na podstawie wieku, co pewien autor nazwał natalizmem - twierdzeniem o wyższości narodzonych nad nienarodzonymi - "najpowszechniejszym okrucieństwem naszych czasów" - Peter Saunders

środa, 6 lutego 2008

Ewangelia - prawda czy punkt widzenia?

"Dawniej chrześcijanie zwykli głosić Ewangelię muzułmanom, buddystom, mormonom itd. Dzisiaj wypada prowadzić z nimi dialog. Chrześcijanie, którzy prowadzą dialog z innymi religiami, traktują swą wiarę jak gałąź, na której się huśtają, jednocześnie badając i wyrażając swe uznanie dla innych rozwiązań. W takich szkołach chrześcijaństwo jest jedynie punktem widzenia, nie zaś prawdą. Ta tendencja uwidacznia się przede wszystkim w szkołach założonych przez poprzednie pokolenia. Taka szkoła wciąż funkcjonuje w ramach tradycji (tu wstaw nazwę denominacji), której praktycznie nikt już nie bierze na serio". D. Wilson, Bibliocentryzm w edukacji.
Całość TUTAJ

24 GODZINY - nowy film w moim profilu

Dziś będzie pierwszy wpis nt. kina w krótkiej historii mojego bloga.

Wczoraj byłem z przyjacielem w kinie Krewetka na American Gangster.
Film oparty jest na faktkach autentycznych - historii Franka Lucasa - amerykańskiego potentata handlu heroiną z lat 60 i 70. Trzyma w napięciu m.in. dzięki świetnym kreacjom Russela Crowe i Denzela Washingtona. Daję 7 pkt na 10 możliwych.

Ostatnimi wieczory oglądamy jednak cyklicznie z Jolą serial 24 GODZINY, który otrzymaliśmy od mojego nieocenionego kuzyna - Mariusza. Tym, którzy nie widzieli podpowiadam - musicie to koniecznie zobaczyć. Jack Bauer i David Palmer staną się waszymi nowymi bohaterami. Tych, którzy widzieli oficjalnie informuję: wpisuję ten tytuł do moich ulubionych filmów w profilu. Bez dwóch zdań i ociągania się :-) Daję 10 pkt na 10! Inaczej nie można.

poniedziałek, 4 lutego 2008

Vavamuffin dla zmęczonych

Dla odprężenia kawałek, który mnie dosłownie powala. Najlepszy obecnie zespół reggae w Polsce - Vavamuffin z Przystanku Woodstock 2006. Są bardzo energetyczni - jak sami będziecie mieli okazję się przekonać.

2 części tego samego utworu:
1. TUTAJ
2. TUTAJ

"Powietrze pachnie tutaj jak malinowa Mamba
Nikt nie przeklina, Jurek nie mowi wcale "Karamba"

Pozdrawiam i życzę dużo pozytywnych wibracji :-)

Przymusowy pobór dzieci

"Państwo i kolejni ministrowie traktują wszystkie dzieci tak samo. Za nic ma państwo dobro dziecka i fakt, że każde ma inną psychikę i inną dojrzałość, której nikt nie zna lepiej niż rodzice. Dla państwa wszystkie dzieci są tym samym rocznikiem poborowym , który ma rozpocząć w danym roku edukację, i tyle. Pani minister Hall nie jest przecież w stanie sprawdzić, czy wszystkie sześciolatki są gotowe do pójścia do szkoły. A nawet gdyby taką wiedzę posiadła, to i tak nie ona powinna o tym decydować. Od takich spraw są rodzice. Jako przyszły ojciec nie życzę sobie, aby o przyszłości mojego dziecka decydowała pani minister Hall ani ktokolwiek inny".

To fragment bardzo ciekawego artykułu z "Rzeczypospolitej" autorstwa Pawła Toboły-Pertkiewicza. Polecam! Całość - TUTAJ

Kościół JEST misją

Ewangelizacja i misja to nie coś co Kościół wykonuje na uboczu, jako jedną z jego służb. Można powiedzieć, że Kościół jest misją. Myślę, że zapominają o tym często ci, którzy krytykują Kościoły za to, że nie rozdają ulotek, nie robią masowych ewangelizacji, nie chodzą do akademików. Życie Kościoła to misja.

Można więc powiedzieć, że główne zadania Kościoła to rodzenie i wychowywanie ku dojrzałości.
Mt 28:18-20.
- Głoszenie Ewangelii i chrzest (rodzenie)
- Uczenie przestrzegania wszystkiego co Jezus powiedział (wychowywanie)

Niektórzy mówią: "Ale jedynie 5% członków to ewangeliści w naszym Kościele. Kościoły są martwe ewangelizacyjnie".
W 1 Kor 12:14-31 ap. Paweł mówi jednak, że Kościół to Ciało. I pyta: czy każdy jest ręką, uchem itp.? Nie. Nie każdy. Czy każdy będąc członkiem Ciała uczestniczy w ewangelizacyjnej Misji Kościoła? TAK. Jednak każdy z nas służy w inny sposób. Jedna siostra częstując gości kawą, inny brat wyjaśniając 5 Punktów Kalwinizmu, jeszcze inny oferując podwiezienie do domu, inny zapraszając na obiad itd. Jak to powiedział jeden z teologów: "Kościół nie ma etyki społecznej. Kościół JEST etyką społeczną". Można dodać. Kościół nie ma misji. Kościół JEST Misją, Jest Rodziną. Ewangelizacja to zaproszenie niewierzących zarówno od Ducha Św. jak i od Oblubienicy (Kościoła): "A Duch i oblubienica mówią: Przyjdź! A ten, kto słyszy, niech powie: Przyjdź! A ten, kto pragnie, niech przychodzi, a kto chce, niech darmo weźmie wodę żywota". Obj. 22:17

Człowiek nie odnajdzie Boga zwracając się do swojego serca, lecz na uroczystym nabożeństwie Kościoła, przystępując do niebiańskiego Tronu Boga. Nie chcemy by ludzie koncentrowali się na sobie samych lecz na Chrystusie i na Jego Słowie we wspólnocie Kościoła.

piątek, 1 lutego 2008

Kościół jest jak arka Noego

"Życie Kościoła to czynienie uczniami. Nic nie jest w stanie zastąpić matczynej, wychowawczej roli Kościoła, który czyni uczniami. Kościół to przecież szkoła uczniów. Wstępujemy do niej przez chrzest, jesteśmy kształceni słowem przez pastorów i nauczycieli, a także karmieni u jej stołu podczas cotygodniowego nabożeństwa, kiedy następuje odnowienie przymierza.

"Nikt nie może mieć Boga za Ojca, o ile Kościół nie jest jego matką". Kościół, jak arka Noego, może cuchnąć w środku, ale z pewnością chroni przed zatonięciem w morzu Bożego gniewu. Cały Nowy Testament świadczy, że porzucenie ludu przymierza równe jest odstępstwu od Chrystusa (np. Hebr. 10:19-25). Porzucić wspólne zebrania braci to podeptać Jezusa. Nie możemy żyć bez opieki, jaką Bóg obdarza nas przez Kościół". Rich Lusk

To jest to!

Wczoraj słuchałem z płyty wykładu Mary Dunlop w Szkole Chrześcijańskiej "Arka" we Wrocławiu nt. metod nauczania i specyfiki szkolnej klasy. Był on skierowany do nauczycieli i cóż mogę powiedzieć? Był doskonały!

To jest właśnie to o co chodzi w chrześcijańskiej edukacji! Biblijność, mądrość, wyczucie, wrażliwość, modlitwa - to wszystko było uwzględniane podczas nauczania.

Mary będzie miała jeden z wykładów podczas konferencji nt. Szkoły Chrześcijańskiej w Gdańsku.
Już 9 LUTEGO (sb). Więcej informacji tutaj: www.edugda.blogspot.com

Nie zapomnijcie nas odwiedzić tego dnia!