poniedziałek, 25 lutego 2008

Edukacja domowa - artykuł mojej żonki

Hasło „edukacja domowa” ciągle niewiele mówi ludziom w Polsce. Kojarzy się z nauczaniem indywidualnym, kiedy nauczyciel przychodzi do domu chorego dziecka, albo z korepetycjami, na które dzieciaki zwykle spieszą po zajęciach w szkole.

Tymczasem chodzi o coś zupełnie innego, a mianowicie o zupełne zastąpienie lekcji prowadzonych w szkole przez nauczycieli lekcjami w domu, prowadzonymi przez rodziców ucznia. Dla ucha przeciętnego obywatela brzmi to jak karygodne i krzywdzące izolowanie dziecka od społeczeństwa i skazywanie go na ograniczony rozwój pod nadzorem niezbyt utalentowanych rodziców. Muszę przyznać, że właśnie takie były moje pierwsze odczucia, kiedy dowiedziałam się, że dzieci pastora mojego kościoła w Warszawie nie chodziły do szkoły. Teraz wiem na ten temat więcej i muszę przyznać, że diametralnie zmieniłam zdanie. (Jolanta Bartosik)

Więcej TUTAJ