poniedziałek, 12 maja 2008

Prorokowanie a historia Kościoła

Oczywiście nikt spośród prawdziwych chrześcijan nie podważa autorytetu Pisma, jednak coraz częściej możemy usłyszeć opinię podważającą przekonanie, że Pismo Św. jest w pełni wystarczającym i jedynym źródłem natchnionego, nieomylnego objawienia Bożego Słowa. Coraz częściej słyszymy historie o otrzymaniu przez wielu naszych szczerych braci i sióstr w Panu „daru prorokowania” (lub języków) oraz tzw. „Słowa od Pana”. Chrześcijanie organizują konferencje na temat „proroczego uwielbienia”, są nauczani co powinni robić aby słyszeć Boży głos, lub otrzymać słowo prorockie.

Jak powinniśmy to wszystko rozumieć? Czy objawienie nadal trwa? Czy istnieje obecnie natchnione źródło nieomylnego objawienia poza Pismem Św.? Czy słyszący owe „proroctwa” są świętsi i bliżej Boga niż reszta chrześcijan? Czy mamy proroctwa dzisiaj? Czy Bóg po spisaniu Nowego przekazuje nam „Najnowszy Testament” ustami współczesnych „apostołów” i „proroków” przemawiających w imieniu Bożym w wielu dzisiejszych Kościołach?

Dziś jedynie chciałbym przedstawić świadectwo wiary historycznego Kościoła w tym względzie.

W 393 r. odbył się Sobór w Hipponie. Wcześniej przez prawie 400 lat kopie listu do Rzymian, do Filemona, Apokalipsa, Ewangelia Marka i inne natchnione pisma były w Kościołach publicznie odczytywane. Kościół jednak na owym Soborze jednomyślnie ogłosił skład 66 ksiąg natchnionych. Dlaczego tak wcześnie Lud Boży postanowił skompletować i ogłosić kanon skoro Bóg teoretycznie mógł jeszcze dać wiele natchnionych ksiąg w przyszłości? Dlaczego nie poczekano jeszcze 200, 400, 1000 lat z wiarą, że natchnione objawienie wciąż będzie przekazywane i spisywane, a nowe proroctwa wciąż będą miały miejsce? Dlaczego nie poczekano na powstanie kolejnych rzekomo „natchnionych Pism” spisanych przez Ricka Joynera czy Ellen White? Dlatego, że owi chrześcijanie wiedzieli, że od czasów apostolskich w Kościele nie pojawiło się żadne inne natchnione Pismo i nigdy się nie pojawi! Gdyby powstał jakikolwiek inny dokument z zapisem Słów Bożych, to z całą pewnością powinniśmy go mieć w kanonie. Gdyby wizje i proroctwa Kennetha Hagina, Benny Hinna, Kennetha Copelanda, Ricka Joynera, Davida Wilkersona czy Jacka Deera, o których możemy przeczytać w książkach i w magazynach chrześcijańskich, były objawieniem Bożym, wówczas powinniśmy włączyć je do kanonu pism natchnionych. Zapomnienie i obojętność wobec słów proroka zsyłała na nieposłuszny lud Boży Sąd.

Istotnym dokumentem wyrażającym przekonanie wczesnych chrześcijan i świadczącym za zakończeniem słowa prorockiego wraz ze spisaniem i zebraniem 27 ksiąg Nowego Testamentu jest „Nicejsko-konstantynopolitańskie Wyznanie Wiary” powstałe podczas soborów: w Nicei w roku 325 i Konstantynopolu w roku 381. Ów historyczny dokument jest oficjalnym wyznaniem wiary Kościoła chrześcijańskiego minionych wieków. W treści owego wyznania znajdują się m.in. słowa: „Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, który od Ojca i Syna pochodzi, który z Ojcem i z Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę, który mówił przez proroków.” Gdyby w IV wieku Kościół wciąż otrzymywał natchnione proroctwa od Boga z pewnością autorzy owego wyznania wyraziliby to stwierdzeniem o Duchu Św., który mówi (czas teraźniejszy) przez proroków. Jednakże już w IV wieku przemawianie Ducha Św. przez proroków należało do przeszłości. Wszystko to, co Duch Św. zechciał nam przekazać, abyśmy mieli dostęp do wszelkich duchowych witamin jest spisane w 66 księgach Bożego Słowa. Nic dziwnego, że „Nicejsko-konstantynopolitańskie Wyznanie Wiary” nie jest ani publicznie odmawiane ani wskazywane jako doktrynalny fundament przez wspólnoty szczycące się obecnością „apostołów” i „proroków” w swoim gronie. Wiele z owych wspólnot wręcz odcina się od historycznej spuścizny Kościoła chrześcijańskiego istniejącego nieprzerwanie od ponad 2000 lat.

XVI i XVII-wieczne wyznania wiary protestanckiej reformacji zgodnie odrzucały autorytet i boskie pochodzenie pozabiblijnych objawień. Westminsterskie Wyznanie Wiary z 1646 roku - będące streszczeniem doktryn Pisma Św. w Kościołach prezbiteriańskich i reformowanych na całym świecie stwierdza: „Pełnia Bożego objawienia dotycząca wszystkiego co jest istotne dla Jego własnej chwały oraz dla zbawienia, wiary i życia ludzi, jest albo bezpośrednio przedstawiona, albo pośrednio zawarta w Piśmie Świętym. Nic, czy to domniemane objawienie Ducha Świętego, czy to ludzkie tradycje, nie mogą być dodane do Pisma Świętego.” (Rozdz.1. pkt 2.).

Mimo iż w czasach reformacji (przez ponad 200 lat) burzliwie dyskutowano na temat wielu kwestii dotyczących życia Kościoła to nie istniały problemy dotyczące pozabiblijnych objawień. Przez XIX stuleci historii Kościoła w Nowym Przymierzu trudno odnaleźć wzmianki o publicznych dysputach na temat prorokowania ponieważ proroctwa w Kościele Chrystusa nie istniały (podobnie jak nie było ich np. przez 400 lat miedzy księgą Malachiasza a Ew. Mateusza i innych okresach historii)!