piątek, 6 lutego 2009

Ponad to co cesarskie

Wg Biblii rodzina jest odpowiedzialna za wychowanie dzieci (np. 5 Mj 6, Ef 6), państwo zaś przede wszystkim za bezpieczeństwo i karanie przestępców.

Oczywiście istnieją sytuacje, gdy państwo powinno interweniować również w życie rodzin (przestępstwa). Problem zaczyna się jednak gdy państwo zaczyna definiować model "dobrego wychowania" (dla wszystkch) i wkracza w życie rodzin, które nie zgadzają się na narzucanie owego modelu - np. dyskusja nt. rodzicielskich klapsów, ograniczenia lub zakaz (np. Niemcy) edukacji domowej w wielu krajach UE itp.

Państwo musi być "uwrażliwione" (ze względu na to, że rządzący odpowiadają przed Bogiem) by nie przekraczać kompenencji nałożonych nań przez Stwórcę, co w nowoczesnych demokracjach jest trudne. Z dwóch powodów:

Po pierwsze: rządzący państwem, którzy odrzucają Boże Prawo sami stają się "bogami" stanowiącymi o tym co jest dobre, sprawiedliwe, złe, nielegalne itd. Jednocześnie posiadając władzę zbyt często ingerują w obszar zarezerwowany dla rodziny, kościoła lub prywatnych osób i instytucji (np. edukacja, gospodarka, rozwijanie dobroczynności, troska o chorych). To oczywiście powoduje, że państwo nie tylko kontroluje i staje się odpowiedzialne za większą część życia (i pieniędzy) obywateli, ale przyczynia się do osłabienia ich potencjału, produktywności, dobroczynności i poczucia odpowiedzialności (za biednych, chorych, osób starszych, dzieci itd.).

Tak jak powinno nas oburzać wchodzenie kościoła w kompetencje państwa, podobnie powinniśmy się sprzeciwiać zawłaszczaniu przez państwo kompetencji pierwotnej względem niego instytucji - rodziny.

Po drugie: ludzie coraz częściej postrzegają państwo jako instytucję rozwiązującą ich problemy. "Jak mi źle, to idę pod sejm oczekując, że rząd wstawi się za mną. Moje szczęście i dobrobyt zależy od przychylności państwa." Jeśli państwo zajmuje się kulturą, edukacją, zdrowiem obywateli, to nic dziwnego, że ludzie zwracają się do państwa by rozwiązało problem wychowania i edukacji dzieci, zdrowia czy ukulturowienia obywateli...

Chrześcijanie powinni pamiętać, że zgodnie ze słowami Chrystusa, Cesarzowi należy się TYLKO to co Cesarskie (Łk 20:25). Niestety sam "Cesarz" często zabiega o więcej i my (często bezrefleksyjnie) w imię posłuszeństwa oraz szlachetnych haseł o administracyjnej trosce (a może i dla własnych korzyści) godzimy się na to. Może czas na zmianę choćby w naszym myśleniu?