wtorek, 17 marca 2009

Duchowo martwi czy duchowo ranni?

Efezjan 2:1-3
(1) I wy umarliście przez upadki i grzechy wasze, (2) w których niegdyś chodziliście według modły tego świata, naśladując władcę, który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa w synach opornych. (3) Wśród nich i my wszyscy żyliśmy niegdyś w pożądliwościach ciała naszego, ulegając woli ciała i zmysłów, i byliśmy z natury dziećmi gniewu, jak i inni.


Paweł pisze do nawróconych ludzi w kościele w Efezie. W całym liście, szczególnie pierwszych 3 rozdziałach mówi im o tym kim w Chrystusie. Na początku 2 rozdziału Apostoł przypomina im jednak to kim BYLI zanim nawrócili się do Jezusa. Najwidoczniej więć jest to ważne - abyśmy właściwie rozumieli co dokonało się w naszym życiu gdy zaufaliśmy Chrystusowi.

„Umarliście przez upadki i grzechy wasze”. Czy Efezjanie byli wcześniej martwi? I nie i tak. Nie – oczywiście w sensie fizycznym. Wciąż byli żywymi ludźmi, którzy oddychali, jedli i pracowali. Jednocześnie – TAK – byli martwi jeśli chodzi o ich kondycję duchową. Co ich zabiło? Ich upadki i grzechy. Musimy to dobrze uchwycić ponieważ uchwycenie tej prawdy ma kolosalne przełożenie na wiele rzeczy.

Paweł mówi, że zabiły nas upadki i grzechy nasze. Oczywiście one mają swój korzeń – jest nim grzech Adama, który jest naszym grzechem. Gdy zgrzeszył Adam – skutki jego decyzji są przypisane nam ponieważ Adam nie zgrzeszył jako jedna z wielu jednostek. Adam zgrzeszył jako nasz reprezentant. I skutki jego decyzji ponosimy my - cała ludzkość.

Ale nie tylko dziedziczymy grzech Adama. Dziedziczymy również jego grzeszną naturę, a więc skłonność do grzechu. Grzech jest częścią ludzkiej natury od samego poczęcia. Psalmista wyznaje (Ps 51): „w grzechu poczęła mnie matka moja”. I oczywiście nie chodzi o to, że sam akt poczęcia jest zły. Chodzi o to, że człowiek od momentu poczęcia jest grzeszny. Grzeszymy ponieważ jesteśmy grzesznikami (jeszcze zanim popełniliśmy jakikolwiek zły czyn).

Musimy więc postrzegać grzech jako coś co zniszczyło całkowicie, a nie jedynie zachwiało relację Boga z człowiekiem. I jako coś co w duchowy sposób człowieka uśmierciło, a nie jedynie zraniło. Człowiek jest duchowo martwy, nie zaś duchowo ranny. To spojrzenie będzie się bardzo przekładało wiele dziedzin naszego życia.

Np. Świecka psychologia tratuje człowieka i jego naturę jako moralnie neutralną, lub jako z natury dobrą. Wiele teorii wynika z potrzeby wzbudzenia wiary w człowieku, że zasadniczo jest dobry i moralny.

Świecka pedagogika mówi, że wychowanie ma na celu uaktywnienie dobrej natury dziecka, którą ma od urodzenia lub nie dopuszczanie do tego by stawało się złe. Podejście, że człowiek nie jest z natury grzeszny ma też niszczące podejście do oczekiwań względem działania ludzkiego w polityce, ekonomii, prawie... Ap. Paweł jednak mówi, że człowiek jest duchowym trupem, bankrutem. Jest z natury grzeszny, a jego dążenia są przeciwne Bogu.

Apstoł mówi o Efezjanach: "chodziliście w grzechach według modły tego świata, naśladując władcę, który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa w synach opornych". To nie było więc coś co tylko zdarzało im (i nam) się popełnić. Grzech nie był jakimś wypadkiem przy pracy. Chodziliście w nich. Jakub mówi: „dopuszczamy się bowiem wielu uchybień”. Gdziekolwiek Wy się udaliście tam grzech był z Wami. Nie było takiej sfery, która nie byłaby dotknięta grzechem.

Gdyby nie Boża łaska i zmiłowanie każdy z nas podążałby prostą ścieżką na wieczne oddalenie od Bożego oblicza.