piątek, 27 marca 2009

Fideizm Sławomira Sierakowskiego

Polecam krótki lecz ciekawy tekst z blogowiska katolickiej Frondy autorstwa osoby używającej nicka "Ana Liza" nt. wiodącego przedstawiciela młodej lewicy Sławomira Sierakowskiego - redaktora naczelnego "Krytyki Politycznej":

W ostatniej „Europie” Sławomir Sierakowski, pisząc o swoim stosunku do religii, niespodziewanie wyznaje: „A jednak miałem swoje nawrócenie na wiarę”. Z innych wypowiedzi tego ideologa wiadomo, że nie wierzy on w istnienie Boga ani w życie pozagrobowe. O jaką więc wiarę chodzi?

„Nie ma etyki bez wiary. Nie ma polityki bez wiary”, podkreśla Sierakowski, który nie jeden raz deklarował się jako socjalista, wielbiciel Marksa i człowiek lewicy. Jego wybór polityczny opiera się więc na pewnym założeniu przedpolitycznym. Jakie to założenie?

Szef „Krytyki Politycznej” precyzuje, że jego stanowisko nie jest zbudowane „na podstawie jakiejś wywiedzionej naukowo wiedzy pozytywnej, ale na podstawie arbitralnej decyzji”. Tak więc socjalizm w wydaniu Sierakowskiego nie jest oparty na światopoglądzie naukowym – jak utrzymywał Marks czy jego kontynuatorzy – ale na czystym akcie wiary. Przy czym wiara, tak jak ją pojmuje młody ideolog nowej lewicy, ma charakter skrajnie fideistyczny.

„Autentyczna wiara nie dotyczy faktów”, podkreśla Sierakowski. Jego wiara to skok w ciemność. Przypomina raczej przypisywane Tertulianowi „credo quia absurdum” niż papieskie „fides et ratio”. Przeciwstawienie wiary faktom przywodzi na myśl filozofię Szestowa i nakreślony przez niego antagonizm Aten i Jerozolimy.

Zdziwieniu Szestowa nie byłoby jednak końca, gdyby zobaczył swą zbudowaną na wierze Jerozolimę jako stolicę socjalizmu. Co znajdowałoby się wówczas w świątyni jerozolimskiej w miejscu zwanym „najświętszym ze najświętszych”?

Sierakowski pisze, że „wiara w Boga podobnie jak wiara w możliwą lepszą przyszłość pod pewnymi względami jest podobna – jest wiarą w coś, co nie istnieje”. Tak więc w centrum świątyni Sierakowskiego znajduje się pustka, nic, zero.

Nie wiem, czy ideolog z Jelonek, który narzeka na panujący wokół brak żarliwości religijnej, zdoła nawrócić kogokolwiek na wiarę w nicość.

Sierkowski myli się, gdy pisze, że wiara w Boga to wiara w coś, co nie istnieje. Bóg istnieje. Wiem, bo Go spotkałam i żadne argumenty nie są w stanie unieważnić mojego doświadczenia. Sierakowski myli się też, gdy twierdzi, że wiara nie dotyczy faktów. Wręcz przeciwnie, moja wiara opiera się na faktach – a przede wszystkim na fakcie zmartwychwstania. Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, bylibyśmy najbardziej godnymi politowania ludźmi na świecie, pisał już św. Paweł. On sam definiował wiarę jako „pewność rzeczy przyszłych”. Na pewno lepsze to niż wiara w coś, co nie istnieje.

W sumie propozycja Sierakowskiego przypomina zakład Pascala. Z tą różnicą, że w propozycji Pascala istnieje szansa na wygraną, podczas gdy Sierakowski namawia do obstawiania pewnej przegranej.