środa, 11 marca 2009

Nie chodzi o tolerancję lecz o kulturową dominację - zapis rozmowy

Poniżej zamieszczam tekst rozmowy jaką odbyliśmy z moim znajomym z warszawskiego Kościoła Misja Łaski Robertem Kabatą. Został on opublikowany w biuletynie tamtejszego kościoła.

"Jezus wyciąga rękę do każdego człowieka"

R.K. Czy jesteś homofobem?

P.B. Nie.

R.K. Jednak wiadome środowiska szermują tym epitetem, określając nim każdego, kto ma odmienne stanowisko od nich. Dlaczego to robią?

P.B. Należałoby o to ich zapytać. Z moich obserwacji wynika, że tego typu określenia wobec osób, które zajmują stanowisko odmienne od zwolenników jednopłciowych związków, jest narzędziem manipulacji i dyskryminowania tych osób. Proszę zauważyć, że jest ono używane zarówno w stosunku do agresywnych oponentów homoseksualnych praktyk (np, środowisko Młodzieży Wszechpolskiej) jak i rzeczowo argumentujących środowisk chrześcijańskich (poradnie, duszpasterze itp.), polityków oraz dziennikarzy, którzy w publicznej debacie stoją na stanowisku, że rodziną można nazwać wyłącznie związek małżeński mężczyzny z kobietą. Postawa środowisk promujących związki homoseksualne dowodzi, że nie o walkę o tolerancję tu chodzi, lecz o kulturową oraz ideologiczną dominację.

R.K. Niedawno, tuż przed świętami Bożego Narodzenia, tygodnik Newsweek opublikował artykuł p. Lisy Miller pt. "Nasza wspólna sprawa", gdzie stara się ona udowodnić, że tradycyjne normy życia i współżycia małżeńskiego nie mają ugruntowania w Biblii. I tak zdaniem p. Miller Stary Testament promuje poligamię, a słowa św. Pawła nazywającego akty homoseksualne zboczeniem są "w rzeczywistości krytyką wszelkiej nikczemności, okłamywania samych siebie, gwałtów, rozpusty, rozpasania...". Czy mógłbyś to objaśnić?

P.B. Stary Testament nie promuje poligamii, lecz ją opisuje. A to istotna różnica. Jeśli 2 Księga Samuela poświęca całe 2 rozdziały na opis cudzołóstwa Dawida z Batszebą nie oznacza to, że Stary Testament promuje cudzołóstwo jako model życia. Nawiasem mówiąc - Biblia opisuje więcej grzechów seksualnych popełnianych przez ludzi: rytualny nierząd świątynny, kazirodztwo (np. 1 Kor 5), poligamię, cudzołóstwo, nierząd (współżycie przedmałżeńskie), homoseksualizm. Czy fakt opisywania tych czynów w Piśmie jest dowodem ich Bożej akceptacji? Chętnie usłyszałbym odpowiedz p. Miller na to pytanie. Wracając do poligamii: Bóg ustanawiając model małżeństwa nie stworzył dla Adama ani drugiego Adama, ani pięciu kobiet. Stworzył Ewę i tylko ten wzorzec: jeden mężczyzna i jedna kobieta jest w stanie oddać symbolikę, jaką Bóg zawarł w małżeństwie: więź Chrystusa (Oblubieńca) z Kościołem (Oblubienicą). Chrystus ma jedną żonę - Kościół. Nie jest poligamistą. Chrystus ma jedną żonę, różną, odmienną względem siebie - nie jest homoseksualistą. Ten wzorzec dla chrześcijańskiego małżeństwa rysuje ap. Paweł w Ef 5:22-33. Przywoływane przez p. Miller słowa ap. Pawła z Rzym 1:25-28 w oczywisty sposób odnoszą się do współżycia homoseksualnego ("zapałali jedni ku drugim rządzą, mężczyźni z mężczyznami..."). Według Pawła jest to rezultat pogrążenia się w moralnej ciemności - braku rozróżnienia między dobrem i złem oraz bałwochwalstwa.

R.K. Jezus jednak (według p.Miller) wyciąga rękę do każdego, szczególnie do osób odtrąconych i prześladowanych, a w Jego kościele jest miejsce dla każdego... Mimo to wiele kościołów nie przyjmuje czy też nie akceptuje osób homoseksualnych. Ponadto p. Miller, powołując się na słowa Pawła z listu do Kolosan, zauważa, że w "kościele nie ma Greka, ani Żyda" itd.

P.B. Pani Miller ma rację w tym, że Jezus wyciąga rękę do każdego człowieka, ale nie chce pozostawiać człowieka w tym stanie, w jakim on się znajduje. Wyciąga go z jego grzechów, słabości, zniewoleń i niszczących przyzwyczajeń. Nie mówi: "Chodź do mnie i żyj tak jak żyłeś. Nie zmieniaj się". Raczej mówi: "Porzuć to, co niszczyło twoją więź ze mną oraz twoją osobowość, charakter i czystość". Jako kościół staramy się być otwarci na osoby o skłonnościach homoseksualnych, mówiąc im jednocześnie: "Musicie podjąć walkę i chcemy wam w tym pomóc. Chcemy was wspierać w szukaniu dróg uwolnienia, modlić się o was. Jeśli jesteście gotowi na to - drzwi są dla was otwarte. Jeśli chodzi o słowa Pawła z Kolosan to dotyczą one zniesienia podziału na Żydów i chrześcijan "drugiej kategorii" - czyli nawróconych pogan. Kwestia ta była szeroko dyskutowana w I wieku, gdy Żydzi - jako przedstawiciele ludu Bożego Starego Przymierza, wymagali od nawróconych pogan obrzezania oraz zachowywania żydowskich świąt. Paweł mówi "nie". Ten porządek minął. W Chrystusie tego rodzaju podział nie może mieć miejsca. Każdy więc, bez względu na narodowość, rasę, ma dostęp do Boga dzięki Jezusowi. Warunek jest jeden: upamiętanie z grzechów i ufna, żywa wiara przejawiająca się w zmienionym życiu.

R.K. Przed akcesją do Unii Europejskiej słyszeliśmy zewsząd, że Unia nie będzie ingerowała w kwestie moralne krajów członkowskich. Mimo to, co jakiś czas Parlament Europejski wydaje rezolucje, w których wzywa do legalizacji tzw. związków partnerskich. Na razie jest to grożenie palcem, ale chyba ciężko wierzyć, że na tym się skończy. Co my, chrześcijanie, możemy w tej sytuacji zrobić? Czy grozi nam zejście do podziemia?

P.B. Możemy ukuć jakieś przezwisko dla osób o takiej postawie :) To oczywiście żart. Dwie rzeczy jako chrześcijanie na pewno powinniśmy robić. Po pierwsze, wiernie głosić Słowo Boże. Nie tylko w podziemiu (w murach naszych kościołów), ale i "na dachach", jak nauczał Chrystus, czyli publicznie. Ważne jest oczywiście nie tylko CO mówimy, lecz także JAK mówimy. Jestem przekonany, że agresywna, bezmyślna postawa wielu przeciwników związków homoseksualnych bardzo przyczynia się do pozyskiwania sympatyków przez środowiska gejowskie. Potrzebna jest więc wrażliwość. Wrażliwość i prawda. Po drugie, chrześcijanie powinni dawać dobry przykład poprzez swoje rodziny. Argument przeciwko homoseksualnemu stylowi życia polegający na twierdzeniu, że są to nietrwałe związki, przypadkowe kontakty seksualne, zupełnie nie trafia do świadomości ludzi w społeczeństwie, w którym co czwarta rodzina jest rozbita, a rozwody są na porządku dziennym. Jako chrześcijanie powinniśmy dbać o to, byśmy swoją postawą, nie tylko słowami, promowali biblijny model szczęśliwej, spełnionej rodziny.

R.K. Dziękuję za rozmowę.