środa, 31 marca 2010

Czy Jonasz naprawdę został połknięty?

"Wówczas rzekli do Niego niektórzy z uczonych w Piśmie i faryzeuszów: Nauczycielu, chcielibyśmy jakiś znak widzieć od Ciebie. Lecz On im odpowiedział: Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza. Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni wskutek nawoływania Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz". - Ew. Mateusza 12.38-41 (BT)

Powyższa wypowiedź Pana Jezusa wskazuje na fakt, że wierzył On w historyczność wydarzeń opisywanych w księdze Jonasza. Odmienne zdanie na ten temat mają komentatorzy Biblii Tysiąclecia (oficjalnego wydania Pisma Świętego w KRK), którzy w opisie życia Jonasza widzą jedynie utwór dydaktyczny z elementami folkloru. Oto fragment wprowadzenia do powyższej księgi z Biblii Tysiąclecia (wydanie trzecie):

"Księga Jonasza nie jest ani autobiografią Proroka, ani jego biografią realną, ale wydaje się, iż jest to utwór dydaktyczny. Historia bowiem nie notuje faktu tak wspaniałego nawrócenia Niniwy. Natomiast literatura biblijna zna temat proroków opierających się Bogu, a znane nam pewne szczegóły folkloru owych czasów zawierają również temat ryby, która połknęła człowieka i zachowała go żywego" (Wyd. Pallottinum Poznań-Warszawa 1980).

Innymi słowy: skoro historia opowiedziana przez ludzi nie potwierdza historii opowiedzianej przez Boga, tym gorzej dla tego drugiego. Trudno też redaktorom wyobrazić sobie rybę połykającą człowieka - o wiele trudniej aniżeli nakarmienie tłumu 5 tysięcy ludzi 5 chlebami i 2 rybami lub zamianę wodę w wino. Wedle słów redaktorów Biblii Tysiąclecia jest to barwna fikcja literacka, której celem jest nauczyć czytelników, że powinni pokutować z grzechów kiedy Bóg ich ostrzega przed nadchodzącym Sądem. Dlaczego jednak Sąd nie miałby również stać się literacką fikcją? Brzmi jeszcze bardziej niedorzecznie niż połknięcie Jonasza, a już pewnością nikt z ludzi empirycznie nie potwierdził istnienia czegoś takiego jak Sąd Ostateczny.

Komentarz redaktorów Biblii Tysiąclecia to bardzo skuteczna lekcja Węża - nauki zwątpienia i niewiary w wiarygodność oraz historyczność wydarzeń, na których opiera się chrześcijańska wiara. Gdyby słowa powyższego wstępu były prawdą - upada analogia, którą posłużył się Pan Jezus w Ewangelii Mateusza 12.38-41, a więc i Jego wiarygodność. Jeśli bowiem mężowie z Niniwy w rzeczywistości nie pokutowali, to w jaki sposób ich postawa stanowi poważne oskarżenie dla Izraelitów? W jaki sposób Niniwijczycy staną na sądzie jako oskarżyciele jeśli sami się nie nawrócili (o ile w ogóle istnieli)?

Jeśli "znak Jonasza" (3 dni i noce w rybie) jest literacką fikcją to zmartwychwstanie Chrystusa również nią jest ponieważ według naszego Pana "znak Jonasza" jest realnym i jedynym znakiem danym ludziom szukającym znaków. Jeśli "znak Jonasza" nie miał żadnego umiejscowienia w historii, to analogia do znaku Jonasza w Nowym Testamencie upada. Nie było żadnego znaku.

Jezus jednak odnosi się do prawdziwych wydarzeń, nie zaś literackiej fikcji. Podobnie, gdy mówił o własnym zmartwychwstaniu - mówił o fakcie, który ma nastąpić. Dlatego niewiara w historyczność wydarzeń w Księdze Jonasza (i innych miejscach Pisma Świętego) niesie zgubne konsekwencje dla wiarygodności i spójności chrześcijańskiego przesłania. Wyznanie "wierzę w Biblię" oznacza wiarę w prawdziwość wydarzeń, o których ona mówi. Treścią naszej wiary jest bowiem opowiedziana przez Boga historia, cuda oraz ich Boża interpretacja. 

PS. Oto "kandydaci" do połknięcia Jonasza. Nr 1. - Długoszpar
Nr 2 - Rekin wielorybi. Są planktonożerne, więc nie pogryzłyby ofiary.