poniedziałek, 22 marca 2010

Ucieczka przed powołaniem

(3) Lecz Jonasz wstał, aby uciec sprzed oblicza Pana do Tarszyszu. A gdy przybył do Jaffy, znalazł tam okręt, który miał płynąć do Tarszyszu. I zapłaciwszy za przejazd, wszedł na pokład, aby sprzed oblicza Pana jechać z nimi do Tarszyszu. - Jonasza 1:3

Od czego, od kogo uciekał Jonasz? Niekiedy uważa się, że Jonasz jest przykładem człowieka pragnącego niezależności od Boga. Nie sądzę, że jest to właściwa charakterystyka proroka. Jonasz nie ucieka przed Bogiem. Przecież Go zna, służył Jahwe przez wiele lat jako prorok w Samarii - stolicy Północnego Królestwa - Izraela. Wie, że nie da się uciec od obecności Boga. Ucieka raczej przed byciem prorokiem, przed powołaniem. Od zadania, do którego jest powołany.

Nam również się to zdarza. Mamy świadomość, że nie uciekniemy przed Bogiem. Jednak lubimy uciekać od naszych zadań i powołań: ojca, matki, pracownika, uczestniczenia w nabożeństwie, syna, córki, brata w kościele, siostry. Oczywiście zawsze mamy na to wytłumaczenie, tak jak Jonasz też miał "dobry" powód (w jego mniemaniu) by nie udać się do Niniwy. Nasze powody są również zawsze "sprawiedliwe i dobre". W rzeczywistości sankcjonujemy nieposłuszeństwo i ucieczkę od naszego powołania.