czwartek, 6 stycznia 2011

Bóg - nieproszony gość na Uniwersytecie

Pamiętam jak nie tak dawno bo w pewien grudniowy piątkowy wieczór pracowałem w moim biurze przygotowując kazanie na temat strachu. Podczas modlitwy, a potem pisania wciąż pojawiało się w mojej głowie, stwierdzenie: - Albo strach przed ludźmi sparaliżuje moją aktywność, moje świadectwo, odwagę albo bojaźń przed Bogiem usunie strach przed ludźmi.

Dwie godziny później Bóg dał mi okazję do praktycznego zastosowania powyższego wyzwania. Uczestniczyłem bowiem w seminarium doktorskim na Uniwersytecie Gdańskim, na którym dyskutowaliśmy o prowokacyjnej książce pt. "Hiob mój przyjaciel" autorstwa Bronisława Baczki. Autor gloryfikuje w niej ideały oświecenia czyli kult rozumu jak najwyższego punktu odniesienia w budowaniu struktur społecznych służących powstrzymywaniu zła.

Inspiracją dla dyskusji było pytanie naszego promotora: czy zgodzilibyście się aby to rozum ludzki był najwyższą instancją porządkującą życie społeczne? Wyrażając własną opinię odpowiedziałem, że dla mnie nie rozum lecz Trójjedyny Bóg jest ostatecznym autorytetem. Natomiast rozum, logika, nauka powinny być narzędziami zarówno w poznawaniu świata, odkrywaniu jego praw jak i w porządkowaniu jego struktur. Dla wszystkich najwidoczniej było to zaskakującą odpowiedzią jak na doktoranta mimo iż w gronie dyskutantów nie byłem jedynym chrześcijaninem. :)

Powyższe stwierdzenie uzasadniłem dodając iż Bóg nie objawił się jako "Jestem Rozumem" lecz jako "Jestem który Jestem" - co oznacza, że On sam jako Osoba jest punktem wyjścia dla wszelkiego rozumowania i praw rządzących nauką.

Oczywiście przywołując Boga w dyskusji (w Instytucie Pedagogiki Religii :) naraziłem się „otwartym” (na wszystko poza Biblią :), „krytycznym” (wobec wszystkiego poza własnymi założeniami :) umysłom - o czym zresztą bardzo dobrze wiedziałem. Następnie przez nieomal 3 godziny mieliśmy bardzo ciekawą rozmowę nt. autorytetu, społeczeństwa, rozumu, nauki, dogmatyzmu (w religii i w nauce). Wracając autem do domu dziękowałem Bogu za moich rozmówców oraz okazję do złożenia o Nim świadectwa odpowiadając na wyzwania środowiska naukowego.

Nie wiem jak często zdarzały Wam się sytuacje, gdy po jakimś spotkaniu mieliście wyrzuty sumienia: „Dlaczego tego nie powiedziałeś? Przecież miałeś okazję!” I ze wstydem musieliście odpowiedzieć: „Obawiałem się reakcji”. Osobiście nie raz znajdowałem się w takiej sytuacji.

Pomyślmy jednak: cóż nam może zrobić człowiek? Wskazać palcem, zadrwić, że zbyt serio traktujesz swoją wiarę nie uginając kolan nawet przed dogmatami rozpoczynającymi się od słów "nauka rzekła"?

Pułkownik Gardiner powiedział kiedyś: „Boję się Boga i dlatego nie muszę się bać nikogo innego”.