piątek, 18 lutego 2011

Pokój i komfort od Trójcy

Ból przez który każdy z nas przechodzi jest zawsze tymczasowy. Ważne abyśmy potrafili to rozpoznać i nie podejmowali decyzji w oparciu o niego. Niektórzy tak właśnie robią. Przechodzą przez moment kryzysu i podejmują właśnie w nim kluczowe decyzje, które później rzutują na całe życie. Oczywiście nie potrafią się z nich wycofać, nawet jeśli ich żałują, niesieni własną dumą. Jak w dowcipie, w którym pijany mąż wraca do domu o 4 nad ranem, zaś zbudzona żona wita go nerwowym pytaniem:
- Gdzie byłeś?!!
- Grałem z kolegami w szachy.
- W szachy?!! O tej porze i w takim stanie?!!
Mąż pijanym głosem odpowiada:
- Taką wersję przyjąłem i takiej się będę trzymał.

Jesteśmy podobni. Podejmujemy decyzje w oparciu o emocje, które powstają pod wpływem tymczasowych sytuacji, a następnie uparcie "trzymamy się przyjętej wersji". Nawet jeśli wiemy, że decyzja była błędna, podjęta zbyt pochopnie. Warto jednak poczekać, a raczej przeczekać trudny czas ponieważ Bóg po chwilowym cierpieniu CHCE nieść nam ulgę.

Kiedy myślimy o celu przyjścia Jezusa co nam przychodzi do głowy na samym początku? Oczywiście, że przyszedł aby umrzeć za nasze grzechy, dać nam zbawienie, objawić Ojca, nauczać Słowa. Wszystko to jest prawdą. Jednak nie możemy się na tym zatrzymać. Ew. Łukasza 4:15-21 mówi więcej na ten temat:

(15) On sam zaś nauczał w ich synagogach, sławiony przez wszystkich. (16) I przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychował, i wszedł według zwyczaju swego w dzień sabatu do synagogi, i powstał, aby czytać. (17) I podano mu księgę proroka Izajasza, a otworzywszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: (18) Duch Pański nade mną, przeto namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę, posłał mnie, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie, abym uciśnionych wypuścił na wolność, (19) abym zwiastował miłościwy rok Pana. (20) I zamknąwszy księgę, oddał ją słudze i usiadł. A oczy wszystkich w synagodze były w niego wpatrzone. (21) Zaczął tedy mówić do nich: Dziś wypełniło się to Pismo w uszach waszych.

Jezus został namaszczony Duchem Św. aby (w.18-19) - aby nieść ulgę i pociechę utrapionym. Duch spoczął na Jezusie w dniu chrztu aby Syn Boży niósł miłosierdzie, wyzwolenie z więzów. Mógł to robić ze względu na moc Ducha.

Jeśli mamy w sobie Ducha Św. to nie po to byśmy skakali i krzyczeli ("Mam Ducha! Czuję bliskość Ducha! Jestem niesiony Duchem!" itp.) , ale po to byśmy pocieszali innych, abyśmy nieśli ulgę, zachęcenie, zwiastowali Dobrą Nowinę. Jeśli tego nie robimy to albo nie mamy w sobie Ducha albo Go gasimy.

Fragment z Ew. Łukasza powinien być dla nas pociechą ponieważ mówi, że cokolwiek się dzieje w naszym życiu wszystkie osoby Trójcy Św. są zaangażowane po twojej stronie. Ojciec posyła Syna, a Duch Go namaszcza aby Syn niósł ulgę i prawdziwą wolność. Choroba, problemy w rodzinie, z wychowaniem dzieci, zdrowiem, w pracy, oszczerstwa, nieopłacone rachunki itp. - cokolwiek by się zdarzyło pamiętajmy, że mamy po swojej stronie wielkiego Boga. Trójjedynego Boga.