środa, 9 marca 2011

Ta sama rzeczywistość, inna interpretacja

Dziś przeczytałem ciekawą dykteryjkę (thx Darek): pewna wielka fabryka butów wysłała do Afryki swoich dwóch pracowników z poleceniem zbadania nowych rynków zbytu. Po pewnym czasie przychodzą dwa telegramy:
Pesymista: "Żadnych szans. Tu wszyscy chodzą boso".
Optymista: "Nieograniczone możliwości. Tu nikt nie ma butów".

Zainspirowała mnie by napisać własną - w ten sam deseń, ale z innej dziedziny. Oto ona:

Pewien prężny kościół wysłał sześciu misjonarzy do pewnego miasteczka w Polsce z poleceniem zbadania możliwości zakładania zboru. Po pewnym czasie przychodzi sześć telegramów:

Pesymista: Nie ma szans. Kraina jest typowo katolicka. Nie ma żadnego protestanckiego zboru. Szukajmy gdzie indziej!
Optymista: Nieograniczone możliwości. Mnóstwo do dusz do zewanegelizowania!
Neutralny: Może ty masz rację, a może ty.
"Duchowy" misjonarz: Musimy to przemodlić
"Teologiczny" misjonarz: Czytałem w paru książkach, że trzeba poczekać z decyzją.
Misjonarz luzacki: Ale jazda! Dobre piwko tam mają!