środa, 11 maja 2011

Debata na założeniach ateisty to dwie pieniące się puszki

Zabieram się za czytanie książki Niezbędnik Ateisty. Są to rozmowy z ateistycznymi pisarzami, filozofowami, naukowcami, dziennikarzami, politykami, naukowcami i działaczami społecznymi (J. Urban, R. Biedroń, M. Środa, W. Nowicka, G. Napieralski, Z. Bauman, R, Dancewicz). Niektórzy z nich są bardzo zainteresowani prowadzeniem debat z osobami wierzącymi oraz chrześcijaństwem.

Pytanie, które przy tej okazji natychmiast powinno się nasunąć brzmi: jakie warunki muszą zaistnieć abyśmy w ogóle zaistnieli oraz debatowali ze sobą na temat istnienia Boga? Jeśli bowiem Boga nie ma - wówczas nie ma mowy o żadnej debacie. Skoro jednak ateista przychodzi na debatę i podejmuje ją - już przegrał ponieważ wg założeń ateisty nt. natury i pochodzenia świata żadna debata nie może zaistnieć!

Już wyjaśniam co mam na myśli. Świat wg spojrzenia ateisty to atomy w ruchu, wzajemnie się uderzające. Wszystkim rządzi chaos i przypadek. Jeśli światem "rządzi" przypadek (a nie rozumny, osobowy Bóg) i chaos to jego poszczególnymi częściami również: np. procesami zachodzącymi w czaszce oponenta.

Doug Wilson przyrównał to do puszek Coli i Pepsi. Gdybyśmy nimi potrząsnęli i otworzyli - nie moglibyśmy powiedzieć, że którakolwiek "wygrała debatę". Po prostu - mamy pieniące się puszki, zwykłą fizykę, nie zaś debatę. W światopoglądzie ateisty - debatując w rzeczywistości "pienimy się". Na założeniach ateisty dotyczących tego czym jest świat, czym jest proces myślowy, kim jest człowiek - debata najzwyczajniej jest niemożliwa. Wszystko co mamy - dwie pieniące się "puszki". Mimo to... debatuje, argumentuje tak jakby świat był jednak taki jak chrześcijanin mówi, że jest. Na założeniach ateisty powiedzielibyśmy natomiast, że debatuje wypowiadając pewne dźwięki ponieważ w danej sytuacji, przy określonym ciśnieniu, temperaturze - atomy w jego czaszce akurat zachowują się w ten, a nie inny sposób. To wszystko.

To oznacza, że ateiści chcąc rozumnie debatować muszą stanąć na chrześcijańskiej podłodze i założyć, że jednak:
- człowiek nie jest tym kim ateista mówi, że jest: kupą białka napędzaną reakcjami chemicznymi wewnątrz czaszki,
- myślenie nie jest tym czym ateista mówi, że jest:: wyładowaniami energetycznymi, wzajemnym i przypadkowym uderzaniem atomów,
- świat nie jest taki, jaki ateista mówi, że jest: przypadkowym zjawiskiem we wszechświecie; przypadkowo zaistniałą, krążącą kulą w czeluściach kosmosu (aż dziwne, że zawsze podążającą tym samym torem), bez żadnego znaczenia i celu.