poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Uważaj na taczki !

W jednym z komentarzy do listu do Tytusa (Naprawa egocentrycznego kościoła, J. Benton) przeczytałem następującą historyjkę:

Pracownicy fabryki produkującej wyroby z drewna kradli znajdujące się w niej wyposażenie. Zdecydowano więc, że przy bramie będzie ich kontrolował strażnik. Pierwszego wieczoru kiedy stał przy bramie, pojawił się pracownik z podejrzanym workiem na taczce. Strażnik zapytał co ma w worku. To tylko trociny - powiedział pracownik. Strażnik odpowiedział: "Jeśli tak to pokaż". Okazało się, że rzeczywiście w worku znajdowały się trociny i pozwolono pracownikowi opuścić fabrykę. Procedura ta powtarzała się codziennie, ale strażnik wiedział, że coś jest nie w porządku. Nie mógł jednak zrozumieć co. Wreszcie rozzłoszczony i zaintrygowany zapytał pracownika: "Wiem, że coś knujesz i doprowadza mnie to do szału. Jeżeli odpowiesz na moje pytanie, pozwolę ci odejść. Co kradniesz?" Pracownik uśmiechnął się i odpowiedział: „Taczki”.

Podobnie jest z nami. Jako chrześcijanie jesteśmy czujni pod pewnymi względami. Pilnujemy by nie ginęły "worki". I jesteśmy dumni, że żaden nie ginie. Jednak zupełnie nie zwracamy uwagi na... "taczki"! Chodzimy na zgromadzenia naszych wspólnot pełni gorliwości i zapału, sprzeciwiamy się aborcji, sankcjonowaniu niemoralności w sferze publicznej, jesteśmy czujni na zniekształcenia doktryny o Trójcy Św., na pewne katolickie/protestanckie (odpowiednie wybrać) błędy.

Szatan jednak tylnymi drzwiami wnosi w nasze życie subtelniejsze rzeczy, które z czasem osłabiają naszą duchową siłę i nie pozwalają abyśmy pod względem charakteru upodabniali się do Chrystusa. Pomyślmy o takich rzeczach jak: brak miłości i delikatności w rozmowie z ateistą lub zagorzałym zwolennikiem SLD, pielęgnowanie zgorzknienia i urazów, zaniedbania we własnym domu (bo Polska jest najważniejsza), popędliwość, gniew, pożądliwość, duchowa pycha, która w nie-przedstawicielach własnego kościoła widzi wyłącznie obiekty do ewangelizacji itp.

Za te rzeczy rzadko kiedy chcemy się zabrać bo przecież dbamy o te wiele bardziej widoczne i jesteśmy z siebie zadowoleni. Bronimy przecież naszego kraju i jego duchowej tradycji przed "europejską zgnilizną". Zapewne Pan Bóg (oraz nasi Bracia i Siostry w wierze) jest z nas zadowolony.

W Kazaniu na Górze Pan Jezus przypomina, że na Sądzie Bożym znajdą się odrzuceni ludzie, którzy zginą z powodu własnych niegodziwości ze słowami "Panie! Panie!" na ustach:


(21) Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. (22) Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? (23) Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości! - Ew. św. Mateusza 7:21-23

W imię Pana i dla imienia Pana owi ludzie gotowi byli iść na koniec świata, a nawet podjąć duchową walkę z demonami. Nie spodziewali się takiej reakcji. Uważajmy by ta historia nie dotyczyła nas. Tam samo jak homoseksualnym praktykom sprzeciwiajmy się pogardzie wobec ich zwolenników, tak samo jak doktrynalnym błędom sprzeciwiajmy się duchowej, "ochrzczonej" pysze.