czwartek, 22 marca 2012

Pismo nie jest do dowolnej interpretacji

Niektórzy sądzą, że reformacja uwolniła ludzi od tyranii jednej interpretacji podawanej przez kościół, zaś protestantyzmowi zawdzięczamy fakt, że każdy może interpretować Pismo jak chce.

Ktoś, kto twierdzi w ten sposób nie tylko nie poznał należycie genezy oraz treści postulatów XVI-wiecznej reformacji, ale i samego Pisma. Apostoł Piotr jasno naucza, że Pismo nie jest do dowolnej wykładni (2 Pt 1:20-21). Jego przekręcanie niesie zgubne skutki, zarówno w doczesności, jak i w wieczności. Dlatego potrzebujemy kościoła, mądrości innych, współzależności w dochodzeniu do lepszego zrozumienia prawd Bożego Słowa. Oczywiście kościoły również różnią się między sobą, jednak w znaczniej mierze nie dlatego, że wszystkie wyznając zasadę Sola Scriptura różnie odczytują treść Pisma. Różnic interpretacyjnych między poszczególnymi kościoła nie ma aż tak wiele jak tych, wynikających ze zwrócenia się do odmiennego autorytetu. Co nim może być? Różne rzeczy w zależności o nurtu chrześcijaństwa:
- opinia społeczna, duch nowych czasów
- sny, wizje
- proroctwa, "języki"
- „natchnieni” przywódcy, "nieomylni" interpretatorzy, prorocy (np. Elleh White, David Berg, Joseph Smith, Ciało Kierownicze, Urząd Nauczycielski itp.)
- natchnione księgi (np. Księga Mormona itp.)

Reformatorzy jednoznacznie sprzeciwiali się zarówno dowolnej interpretacji Pisma, jak i stawianiu obok niego jakiegokolwiek autorytetu roszczącego sobie miano autorytatywnego objawienia. Nie relatywizowali prawd wiary. Formułowali katechizmy oraz wyznania, podejmowali zaangażowane polemiki z fundamentalistycznymi ugrupowaniami (np. z anabaptystami). W żadnym razie nie wyrażali przekonania, że Pismo jest do dowolnej interpretacji. Celem reformacji było przyniesienie wiernym, społeczeństwu, narodom światła Bożego Słowa,  wykładni Pisma, nie zaś pewnej opcji, propozycji jednego z wielu spojrzeń na nie.

Niestety wielu z tych, którzy mienią się być protestantami już dawno porzuciło tą nadzieję i uległo duchowi postmodenizmu oraz relatywizmu uznając Boże objawienie za niejasne, dwuznaczne. Stało się ono jednym z wielu podręczników psychologii, opcją proponującą jedno z rozwiązań, zaś Pan Bóg stał się jednym z wielu ekspertów, którego rady człowiek samodzielnie ocenia i korzysta z tego co uzna dla siebie za korzystne.