środa, 13 czerwca 2012

Jestem jak Franciszek Smuda

Kilka moich refleksji po meczu Polska- Rosja.

1. Duże brawa dla polskich piłkarzy za to, że nie dali rozwinąć skrzydeł Rosjanom. Rywale nie mieli przestrzeni by rozwijać szybkie kontrataki, które były kluczem do wysokiego zwycięstwa z Czechami (lub jak ktoś woli: z Cześkami).

2. Oczywiście nasi również grali dość chaotycznie, szczególnie w środku pola gdzie mieliśmy problemy z dokładnymi podaniami. To spowodowało brak dobrych, prostopadłych dograń do R. Lewandowskiego.


3. Remis spowodował, że Rosja nie może odpuścić meczu z Grekami co oznacza, że jeśli wygramy ostatni mecz to nie tylko wchodzimy, ale jest nawet szansa na awans z 1 miejsca. Oczywiście jeśli w drugim meczu państwo w kryzysie zwycięży lub zremisuje z państwem imperialnym.

4. Najbardziej zastanawia mnie jednak... zadowolenie po remisie. Oczywiście rozumiem, że remis przedłuża nasze szanse, że  w końcu ostatni mecz nie będzie o honor, ale o wszystko. Pamiętajmy jednak, że graliśmy w Warszawie, a nie w Moskwie. Byliśmy gospodarzami tego meczu i cel w meczach z takimi drużynami jak Rosja powinien być jeden: wygrana.Tymczasem przed meczem telewizja pokazała przez kilka sekund trenera Smudę zagrzewającego naszych piłkarzy do gry słowami: "Nie stoimy na straconej pozycji. Głowa do góry. Rosja to nie Brazylia".

"Nie stoimy na straconej pozycji". "Głowa do góry". To są słowa skierowane do 9-letniego chłopca przed bójką z 13-latkiem, a nie do gospodarzy Euro, który ma aspiracje gry w ćwierćfinale tej imprezy. Ponadto były to słowa przed meczem z drużyną, która żadną potęgą europejską nie jest. To my sami nadmuchaliśmy ten rosyjski balon i postanowiliśmy się go bać po wysokiej wygranej Rosjan z Czechami.


Trener powinien raczej dopingować: "Panowie. Rosja to nie Andora, ale nadal to żaden problem dla nas!
Siadamy na nich ostro, ogrywamy i wracamy do hotelu! No, panowie! Kolacja czeka! Zjadamy ich!"

5. Słowa Franciszka Smudy były wyrazem nastawienia nas wszystkich dlatego remisy ze średniakami europejskimi na własnym boisku odbieramy jako sukcesy. A nie powinniśmy. O ile oczywiście aspirujemy do gry w ćwierćfinale takiej imprezy jak Euro 2012.


6. Oczywiście cieszę się z remisu bo jestem taki jak Franciszek Smuda  :)