piątek, 26 października 2012

Moja osobista, prywatna, chrześcijańska religia

Wiara chrześcijanina nie jest wiarą ukrytą, prywatną. Niejednokrotnie słyszymy stwierdzenia, że „wiara jest moją prywatną sprawą więc nie zamierzam o niej dyskutować, sprawdzać jej treści z czymkolwiek”. Jeśli w ten sposób mówią niechrześcijanie to powinniśmy się jedynie cieszyć, że nie dążą do uzewnętrznienia swej (nie)wiary. Oczywiście powstaje pytanie: czy możliwe jest nieupublicznianie wiary gdy wypowiadamy się na jakikolwiek temat: o roli państwa, aborcji, wychowaniu dzieci, podatków itp.? Kiedy jednak niechrześcijanin przynajmniej stara się nie przekładać swojej wiary na codzienne życie, to dzięki Bogu za takie osoby. 

Problem oczywiście zaczyna się gdy niechrześcijanie twierdzą: "skoro religia jest moją  prywatną sprawą, to musi być również taka dla ciebie!" Dlatego o chrześcijanach niekiedy mówi się, że mogą sobie wierzyć  nawet w latającego potwora spaghetti, ale wyłącznie podczas swoich zgromadzeń i w domach. Sekularyści oczekują więc, że:

- chrześcijański polityk nie przekładał swojej wiary na głosowania nad ustawami
- chrześcijański nauczyciel nie będzie przekładał swojej wiary na to co naucza, jak ocenia historię, moralne postępowanie bohaterów lektur itp.
- chrześcijański mąż niczym się nie różnił od moralnego męża itp.

Przed nawróceniem do Chrystusa sądziliśmy, że wiara nie odgrywa znaczącej roli w naszym życiu. Kłuła nas dewocja, religijność na pokaz więc stwierdzaliśmy: zachowaj wiarę dla siebie. Niestety po nawróceniu wciąż zdarza nam się myśleć w tych kategoriach. Kiedyś sądziliśmy, że w najlepszym wypadku raz w tygodniu odwiedzę sakralne miejsce i wykonam parę religijnych gestów dla spokoju sumienia. Kiedy zaś Bóg nas nawraca myślimy niekiedy, że zmiana polega, że teraz odwiedzę inne miejsce niż wcześniej. Jedną prywatną religijność zamieniłem na inną prywatną religijność. Bądź też brak religii wypełniłem "protestancką" lub "katolicką", ale wciąż prywatną religią.

To zupełne niezrozumienie naszego powołania jako uczniów Chrystusa. Nawrócenie polega m.in. na odprywatyzowaniu naszej wiary. Jego istotą nie jest to, że wpuszczamy „małego Jezuska” do serduszka i On tam sobie mieszka kojąc nasze rany, uczucia i stresy. Nie! Wyznajemy, że Jezus Chrystus jest Panem! Jest Panem całej ziemi. Jest Panem narodów! Jest Panem kosmosu. Bóg jest Politykiem. Psychologiem. Nauczycielem. Naukowcem. Filozofem. Seksuologiem. Pastorem. Ojcem. Historykiem. Programistą. Muzykiem. Wykonując jakikolwiek zawód powinniśmy w Nim widzieć wzór, punkt odniesienia i autorytet dla każdej dziedziny życia.

Zatem Bóg jest Panem, a nie niewidzialną częścią naszego serca. Nie działa jak szałwia czy uspokajający lek gdy zechcesz go zażyć pośród burz codziennego życia. Kiedy spojrzymy na Biblię (i późniejszą historię) to zauważymy, że uczniowie Chrystusa nie byli prześladowani po prostu za to, że w Niego wierzyli. Byli prześladowani ponieważ wyprowadzali wiarę w Chrystusa z katakumb na rynki, do królewskich dworów, w publiczne miejsca. Głosili wszem i wobec: jest inny Król. Wyznajemy króla Jezusa, który jest kimś większym niż Cezar. Dziś powinniśmy zwiastować tą samą treść: Bóg i Jego Prawo stoi ponad polskim rządem, prezydentem Obamą, a nawet Parlamentem Europejskim. Dla niektórych to brzmi jak bluźnierstwo i jest zupełnie nie do przyjęcia. Chrystus jest królem Baracka Obamy, Angeli Merkel, Donalda Tuska i Jose Manuela Barroso? Owszem. Co prawda rozpoczął swoją misję na ziemi jako małe dziecię w ubogiej stajni, ale kończy ją jako Pan Panów i Król Królów panując nad narodami. 

Wówczas z pewnością usłyszymy pełen irytacji zarzut: ale nie mieszaj polityki z religią. Nie mieszaj rzeczywistości z wiarą. Oczywiście mówią to osoby, które swoją wiarę (w "prawo kobiety do wyboru", relatywizm moralny, "oddzielenie państwa od religii" itp.) przekładają na głosowania w sejmie, wypowiedzi o charakterze politycznym i wybór czytanych tygodników. My jednak niekiedy z podwiniętym ogonkiem, zawstydzeni chowamy się z powrotem do katakumb bo ktoś powiedział, że tam jest nasze miejsce. Jednak uczniowie Chrystusa będąc solą i światłem nie tylko "mieszali" religię z polityką, ale głosili, że nie da się ich od siebie oddzielić (Dz.Ap.5:25-28). Cała rzeczywistość jest z gruntu religijna ponieważ "w nim zostało stworzone wszystko, co jest na niebie i na ziemi, rzeczy widzialne i niewidzialne, czy to trony, czy panowania, czy nadziemskie władze, czy zwierzchności; wszystko przez niego i dla niego zostało stworzone. On też jest przed wszystkimi rzeczami i wszystko na nim jest ugruntowane" (Kolosan 1:16-17).