wtorek, 27 listopada 2012

Cztery tezy nt. święceń pastorskich kobiet

Krótka powtórka nt. ordynacji kobiet:

1. Święcenie kobiet nie jest sprawą przyzwolenia kościoła (jak chcą zwolennicy tej egzotycznej nowinki w historii kościoła), ile stwierdzenia pewnego faktu: mianowicie, że poprzez naturę i symbolikę urzędu pastora kobieta nie tyle nie może, co nie jest w stanie go pełnić. Z tego samego powodu co mężczyzna nie jest w stanie być matką, a związki homoseksualne nie są w stanie być małżeństwami. "Kobieta pastor" to oksymoron, tak samo jak "ciepły śnieg", "mężczyzna będący matką" i "homoseksualne małżeństwo". 

2. Płeć coś wyraża. Bóg, owszem, nie patrzy "między nogi, kiedy nas powołuje". Jest odwrotnie: to co mamy od Boga między nogami wyraża to do czego nas powołał. Oczywiście płeć to nie wszystko i nie rozmawiamy tu o segregacji i dyskryminacji płciowej. Większość samych facetów nie jest powołana do bycia pastorem bo choć spełniają jeden warunek (są mężczyznami), to nie spełniają wielu innych. Podobnie pastor: nie spełnia warunków nieodzownych w powołaniu do bycia informatykiem, prawnikiem, przedszkolanką, lekarzem, mamą itp. Bóg powołał nas do różnych zadań, co nie znaczy "gorszych". 

3. Funkcja pastorska wiąże się z reprezentacją. Kogo pastor reprezentuje kiedy czyta i zwiastuje na nabożeństwie Słowo Boże, kiedy udziela (ze starszymi) Chleba i Wina, kiedy chrzci, kiedy udziela absolucji (zapewnienia o przebaczeniu z grzechów), kiedy udziela błogosławieństwa? Boskiego Męża (Chrystusa)? Oblubienicę? Siebie samego? Nikogo? Jest wtedy zwykłym MC? DJem? Prezenterem? Wykładowcą akademickim? Kelnerem roznoszącym oczekiwane potrawy? Odpowiedź w świetle Pisma Świętego jest dość prosta. 

4. Nadzór pastora, starszych zboru (powołanych mężczyzn) nad "kazalnicą" i "Stołem" to nie jest kwestia ich duchowego uzdolnienia. W zborze mogą być kobiety i mężczyźni, którzy np. lepiej głoszą kazania lub są lepszymi chrześcijanami na codzień. Odpowiedzialność starszych zboru (pastora) wynika raczej z funkcji, do której zostali powołani. Mężczyzna może być kiepskim mężem, ale to on w świetle Bożych zarządzeń jest "głową żony", a nie odwrotnie. Zatem to kwestia odpowiedzialności i reprezentacji wyrażonej przez płeć, a nie tego kto jest lepszym retorykiem, potrafi rozpalić serce świadectwem itp.