poniedziałek, 25 lutego 2013

Chrześcijańskie dzieci - obserwatorzy czy uczniowie?

Chrzest nie jest zwieńczeniem naszej wędrówki do Boga. Jest jej początkiem. Według słów Jezusa z "Wielkiego Posłannictwa" (Mt 28:19-20) - inauguruje on proces uczniostwa. Nie można więc mówić o biblijnym uczniostwie zaniedbując jego kluczowy aspekt. Chyba, że mówimy o uczniostwie wedle naszego programu, a nie chrystusowego.

Chrzest nie jest również nagrodą. Nie jest dla osób dojrzałych i tych, którzy nie mają problemów z grzechami. Kąpieli nie potrzebują czyści, lecz brudni. 

Stół Pański nie jest dla duchowo sytych, wyrośniętych i dojrzałych. Jest dla słabych i głodnych. Dlatego z radością zapraszamy do niego wszystkich chrześcijan: dużych, małych, upadających, potrzebujących duchowego pokarmu i pokrzepienia od Jezusa.

Małżeństwo nie jest dla tych, którzy nie doświadczają seksualnych pokus i którym jest dobrze jako osobom niezamężnym. Jest dla tych, którzy w samotności czują się wybrakowani i pragną miłosnego towarzystwa męża lub żony.

Kościół nie jest miejscem dla wyrośniętych, ukształtowanych poza nim. Osobom chrzczonym nie mówimy: "Cieszymy się, że poza Kościołem dojrzałeś, zrozumiałeś prawdy wiary, że radzisz sobie jakoś z grzechem. Skoro więc tych rzeczy nauczyłeś się nie będąc członkiem Kościoła, to pozwól, że teraz cię przepytamy, sprawdzimy i ewentualnie wynagrodzimy nadając ci chrzest i członkostwo w naszej społeczności".

Pismo Św. mówi, że to Kościół (a nie świat) powinien być miejscem kształtowania wiary, charakteru, myślenia, zachowania chrześcijan, włączając w to grono nasze dzieci. Dlatego z radością witamy je pośród nas, chętnie przyjmujemy i uczymy jako część Bożego Ludu, jako małych chrześcijan. Nie są tu gośćmi, którzy obserwują proces uczniostwa dorosłych, by same mogły go rozpocząć w przyszłości. Raczej uczniami Chrystusa, których uczymy modlitwy, bojaźni i miłości Bożej, posłuszeństwa Słowu Bożemu, rodzicom, szacunku do bliźnich itp. Cały ten proces uczenia "przestrzegania wszystkiego co wam przykazałem" (Mt 28:20) rozpoczyna się oczywiście od chrztu. Modlitwy "Ojcze Nasz" nie nauczamy "małych pogan", którzy kiedyś mają się stać chrześcijanami. Nauczamy małych uczniów Jezusa.