środa, 20 marca 2013

O papiestwie, protestantyzmie i podziałach

Jeszcze dwa słowa w kontekście komentarzy w wątku na temat papiestwa.

1. Papiestwo nie było funkcją w pierwotnym Kościele. Jest wyewoluowanym urzędem wynikającym ze znaczenia pozycji biskupa Rzymu, który nabierał na znaczeniu od połowy II wieku. Natomiast pozycja urzędu papieża w KRK w kształcie, w jakim widzimy to dziś to dzieło jeszcze późniejszych wieków. Mitem i przekłamaniem historii jest więc stwierdzenie, że Apostoł Piotr był "pierwszym papieżem" i Kościół lub on sam wyznaczył kolejnego "namiestnika Chrystusa" będącego zwierzchnikiem całego Kościoła (nowego papieża). Pan Bóg nie zapomniał poinstruować Kościół, w jaki sposób powinien być zarządzany po Wniebowstąpieniu Chrystusa. Wśród wymienionych urzędów mamy biskupów, starszych (pastorów) oraz diakonów (Ef 4:11; 1 Tm 3:1-13; Tyt 1:5-9). Ani słowa o papiestwie jako o przechodnim urzędzie. 

2. Jak do ciągłości historycznej Kościoła ma się protestantyzm? Protestantyzm jako nurt w Kościele powszechnym istnieje 500 lat. Jednak tylko jeśli mówimy o protestantyzmie jako o słownikowym pojęciu. Na podobnej zasadzie pojęciowo "rzymski katolicyzm" to twór kilku wieków po Chrystusie. Jeśli zaś mówimy o rodowodzie naszych ojców wiary, to jego początek znajduje się w Księdze Rodzaju, nie zaś w 95 tezach Marcina Lutra. 

3. W powyższym kontekście można usłyszeć zarzut o wielość odłamów protestantyzmu. Podziały w protestantyzmie to fakt. Niektóre są podziałami grzesznymi, niektóre biblijnymi (gdy mówimy o odcięciu się od grzechu, zgorszenia lub od fałszywej nauki). Jednak w nie mniejszym stopniu gubię się ile odmian katolicyzmu i poglądów w Kościele Katolickim już usłyszałem. Fakt, że nad owymi różnicami i skrajnościami czuwa jeden przywódca (przynajmniej na papierze), w żadnym stopniu im nie pomaga. Wręcz przeciwnie. Pokazuje teologiczny misz-masz i bałagan w ramach jednej struktury. W tym świetle zapewnienia o katolicyzmie jako o teologicznym monolicie, spójnym organizmie, autorze jednej interpretacji Pisma Świętego itp. brzmią  niepoważnie i cynicznie. Jedni są za karą śmierci, inni nie. Jedni wierzą w sześć dni stworzenia, inni w ewolucję. Jedni wierzą w objawienia Maryjne, inni nie. Jedni mówią, że Sobór Watykański II to nowy oddech dla Kościoła, inni, że to odwrócenie się od Świętej Tradycji. Różnice między nami (reformowanymi), a innymi protestanckimi konserwatystami: baptystami, zielonoświątkowcami, metodystami, luteranami to drugorzędne kwestie w porównaniu z tym jak różni się Bratwo Piusa X z Odnową w Duchu Świętym, lub współczesnymi modernistami w KRK.

4. Katolicyzm i protestantyzm wyrastają z jednego korzenia. Do XVI wieku łączy nas ta sama historia: niekiedy chwalebna, niekiedy wstydliwa. W rodowodzie naszych ojców znajdują się Abraham, Mojżesz, Żydzi, którzy zginęli na pustyni wskutek niewiary, Orygenes, Augustyn, papież Grzegorz VII itd. 

Nasze drogi rozchodzą się w czasach Reformacji. Wciąż jednak jako odrębne strukturalnie nurty stanowimy (wraz z prawosławiem) jeden Kościół powszechny, o ile zachowujemy wiarę w Trójjedynego Boga i Biblię jako Jego Słowo. Przejawem owej jedności jest jeden chrzest, który łączy nas w jedno Ciało (1 Kor 12:13). 

5. Biblia wypowiadając się o jedności Kościoła nie wskazuje na strukturalną łączność z biskupem Rzymu, patriarchą Konstantynopola, ciałem kierowniczym w Brooklynie lub Radą Kościoła w Warszawie. Spoiwami jedności są jeden Pan, jedna wiara,  jeden chrzest (Ef 4:5). Strukturalna jedność jest owocem jedności w kwestiach doktrynalnych, liturgicznych, moralnych i pobożnościowych, nie zaś jej przyczyną. Biblia nie wywyższa strukturalnej jedności jako wartości samej w sobie. Istnieje jedność, która nie ma upodobania w Bożych oczach (wieża Babel, jedność w fałszywej doktrynie, w grzechu itd.). Jezusowi chodziło i chodzi o jedność w prawdzie, nie zaś pomimo jej braku. Prawdę zaś odkrywamy nie poprzez strukturalne powiązania, lecz poprzez wierność spisanemu Słowu Bożemu.

6. Rozpoznanie, że Kościół powszechny jest pojęciem szerszym niż mój i twój nurt wyznaniowy oczywiście nie oznacza, że wszystko jakie jest nasze środowisko duchowego wzrostu. Nikogo nie zachęcam do udziału w niebiblijnych, zabobonnych lub bałwochwalczych praktykach w Kościele Rzymskokatolickim. Jednak jeszcze bardziej ostrzegam przed liberalnymi środowiskami, określającymi się mianem "protestanckich", które z tezami i dziedzictwem Reformacji mają tyle wspólnego co ja z mercedesami. Czyli nic.