piątek, 23 sierpnia 2013

Jestem mężczyzną, kobietą czy jaszczurką?

foto: pl.wikipedia.org
"Skoro wchodzę w kolejny etap mojego życia, chciałabym, aby wszyscy poznali prawdziwą mnie" - napisał sprawca największego przecieku tajnych dokumentów w historii, skazany za to przez amerykański sąd na 35 lat więzienia.

"Biorąc pod uwagę, że czuję się tak od dzieciństwa, zdecydowałam się rozpocząć terapię hormonalną tak szybko, jak to będzie możliwe. Mam nadzieję, że będziecie mnie wspierać w tej zmianie" - wyjaśnił Bradley Manning. I poprosił, aby używać jego nowego imienia Chelsea i zwracać się do niego jak do kobiety. W środę wojskowy sąd skazał Manninga na 35 lat więzienia za przekazanie trzy lata temu portalowi Wikileaks 700 tys. tajnych raportów amerykańskiej armii i dyplomacji (za wyborcza.pl ).

Trudno w tym kontekście nie przywołać przypadku Krzysztofa Bęgowskiego, który postanowił upodobnić się do kobiety i przyjął nazwisko Anna Grodzka. Powyższe przypadki każą zadać pytanie o to, co stanowi o płci danej osoby? Bo jeśli jest to tzw. "samoświadomość", kwestia ludzkiego wyboru, to oznacza, że od jutra mogę czuć się Królewną Śnieżką uwięzioną w męskim ciele. 

Możemy pójść jednak dalej i nie tylko sprawę płci stawić jako kwestię samodzielnego wyboru, ale także rodzaju i gatunku. Bo dlaczego nie? Dlaczego dzisiejsi trans-genderowi radykałowie mieliby się stać ostatnimi konserwatystami? Kolejni trans-gatunkowi radykałowie użyją dokładnie tej samej linii argumentacji, co pierwsi. Czy wówczas uśmiercimy „tolerancję” i zrozumienie dla ich "wyborów" i problemów? Bo jeśli mogę zdecydować o byciu kobietą (choć nie wyglądam jak kobieta), to dlaczego nie mogę być jaszczurką (choć nie wyglądam jak jaszczurka)? 

Tego typu narzucania przez kulturowe stereotypy gatunku postanowił pozbyć się Erik Sprague, tzw. "Lizzardman". Wytatuował ciało na zielono, wszczepił pod skórę guzy imitujące łuski, spiłował zęby i rozciął język. I proszę: jest jaszczurką z własnego wyboru i przy okazji idealnym kandydatem do Sejmu z listy Ruchu Palikota! I broń Boże, aby ktokolwiek go dyskryminował lub podważał jego wybór nazywając go "człowiekiem". Ta jaszczurka już od młodości czuła się uwięziona w ciele człowieka.

Inny przykład: Dennis Avner, tzw. "Tigerman". Postanowił upodobnić się do tygrysa. Wytatuował ciało w pasy, spiłował zęby i powbijał w policzki "wibrysy" z drucików. Człowiek z problemami? Ależ skąd! Prawdziwy tygrys! Oczywiście nie biologiczny, lecz kulturowy. Wszak to nie budowa ciała, geny itp. decydują o płci czy o gatunku. Wszystko jest sprawą preferencji i osobistego wyboru. Może się więc okazać, że nasz sąsiad jest chomikiem, nasz wujek - striptizerką, a szeregowy żołnierz wykradający tajne raporty amerykańskiej dyplomacji - kobietą. Żart z Monty Pythona? Nie. Życie.