poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Miłość do standardu

W chrześcijańskiej edukacji czymś istotnym jest wskazanie naszym dzieciom na ostateczny autorytet, standard naszych przekonań i zachowań. Jest nim oczywiście Pismo Święte, które jest pożyteczne nie tylko do zbawienia, ale również "do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany" (2 Tm 3:16-17). Biblia jest standardem wychowania. Oznacza to, że powinniśmy wskazywać naszym dzieciom na Torę, a nie Talmud (Mt 22:40). Uczmy ich Bożego Słowa, a nie ludzkich tradycji. Nie ma nic złego w katechizmach, o ile ich treść pomaga prostym językiem wyjaśniać doniosłe prawdy biblijne. Sami w naszej rodzinie używamy takiego katechizmu.

Prawo Boże jest proste do zrozumienia i łatwo je streścić. Jeśli zasady naszych domów są skomplikowane to jest problem. Pastor Doug Wilson często mówi, że jego ojciec wpajał swoim dzieciom trzy proste zasady: „żadnego nieposłuszeństwa, żadnego kłamstwa, żadnego braku respektu wobec mamy”. Przekazujmy dzieciom zasady, które łatwo zapamiętać.

Uczmy jednak nie tylko standardu, ale przede wszystkim kochać standard. Nasze dzieci powinny kochać to, co my, a nie przejawiać jedynie zewnętrzne posłuszeństwo. Nie kształcimy małych faryzeuszków, ale czcicieli Pana. Nie uczmy ich samych form: uważaj na nabożeństwie, pomódl się, słuchać mamy i taty. Mówimy raczej, że te formy są przejawem serca, są elementami uczniostwa chrystusowego, a nie umoralnianiem pogan.