Światła są skierowane na "scenę", pozostała część sali jest przyciemniona. Nie widzisz osoby obok i przed sobą. Widzisz światła i "worship team".
Nie tylko nie widać, ale i nie słychać tam ludzi. Nie jesteś w stanie dołączyć do śpiewającej wspólnoty Kościoła. Możesz próbować dołączyć do nagłośnionych wokalistów, ale wówczas poczujesz się jak widz na koncercie, który często nie słyszy samego siebie.
Tymczasem muzycy na nabożeństwie mają rolę służebną wobec Boga i Kościoła. Ich rola to akompaniament w celu głośnego, radosnego, jak najpiękniejszego śpiewu ludu Bożego. Śpiewający na scenie (o ile w ogóle są tam potrzebni) powinni zostać zagłuszeni przez rozśpiewaną wspólnotę, a nie odwrotnie.
Żywy Kościół to m.in. Kościół rozśpiewany, nie zaś dobrze nagłośnione wzmacniacze, mikrofony, gra świateł wzięta ze współczesnych scen klubowych i podział na scena-publiczność.
