poniedziałek, 22 lipca 2013

W Kościele nie ma działu reklamy

Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują. – Ew. Mateusza 7:13-14

Pan Jezus mówi o zatraceniu. W dalszej części Ewangelii mówi o ludziach, którzy nie wejdą do Królestwa Bożego. Musimy to sobie uświadomić. Nasz Pan naprawdę wielu ludzi nie wpuści do nieba. Od tego, w co wierzymy i jak w związku z tym żyjemy tutaj na ziemi, zależy miejsce, w którym spędzimy wieczność.

Opowiadając o wierze nie mówimy o jakiś preferencjach estetycznych, o subkulturze chrześcijańskiej, o upodobaniach, zaginaniu przeciwników argumentami, o tym jaka sztuka i kultura bardziej do nas trafia: śpiewy z Taize czy z meczetu? Muzyka TGD czy hinduskie mantry? Zespół Krótka Piłka czy koncerty w Pokojowej Wiosce Kryszny? Mówimy o wyborze życia i śmierci! I w taki sposób mamy prezentować ewangelię. Nie mówimy: fajnie jest być chrześcijaninem. Nie mówimy o tym, w jakim Kościele kto się czuje. Chodzi o zbawienie i potępienie. Chodzi o wąską lub szeroką drogę życia.

Pan Jezus jest w stosunku do nas bardzo uczciwy. Od samego początku mówi co nas czeka, jeśli udamy się za określonymi wartościami i sposobem życia. Nie mami słuchaczy reklamą fajnej przygody, by potem mówić: no tak, ale skoro już jesteś moim uczniem, to musisz jeszcze wiedzieć, że będą problemy! Nie mówi: I co kochaniutki! Jesteś zaskoczony!? Wiem, że moi uczniowie mówili ci, że będzie lepiej, ale to był tylko dział reklamy! Przecież wiadomo, że problemy będą! Co ty, naiwny jesteś?

Od początku naucza: Obliczcie koszta. Moja droga jest wąska. Zapowiadam wam prześladowania. Dobrze się zastanówcie. Możemy dziękować Panu Bogu, że w Jego przedsiębiorstwie nie ma działu reklamy. Jest raczej dział misji i ewangelizacji, którego celem jest wierne głoszenie ewangelii, a nie mamienie słuchaczy trickami z dziedziny marketingu, reklamy i psychologii.

Od początku nasz Pan mówi: Zastanów się. Kładę przed tobą życie i śmierć. Wybierz życie, ale wiedz jakie są koszta! To dotyczy wszystkiego: wyboru małżonka, miejsca zamieszkania, studiów, pracy. Bóg nie mówi: Idź za głosem serca. Mówi: Oblicz koszta! Zastanów się nad konsekwencjami.

Chrześcijaństwo musimy głosić w podobny sposób, w kompleksowy sposób. Nie możemy zatrzymywać się na głoszeniu zbawienia z gratulacjami "przyjęcia Jezusa": Przyjmij Jezusa, a będzie dobrze. Potem się zobaczy. Jakoś będzie się to kulało. Biblia nigdzie nie zachęca do głoszenia ewangelii w odizolowaniu od praktycznego życia w realnym świecie na zasadzie: Powiedz im o krzyżu i tyle. Jak ktoś się nawróci, to może potem coś tam dodasz, ale nie mów niewierzącym o rodzinie, małżeństwie, polityce, wychowaniu, gospodarce, bo to ich odstraszy. Jeszcze pomyślą, że wiara ma być obecna w całym ich życiu!

I dobrze pomyślą bo to właśnie głosimy! Nie głosimy ewangelii w oderwaniu od tego jak pod jej wpływem powinno zmienić się małżeństwo, podejście do pracy, ofiarności, nauki itd. Czy to jest ewangelia? Tak. To wszystko osadza się na ewangelii. Ewangelia dotyka całej rzeczywistości. Jej osią, centralnym punktem jest krzyż i pusty grób, jednak nie głosimy ewangelii w odizolowaniu od tego czy pastor może mieć rodzinę i jaką rodzinę, co myśleć o rozwodzie, aborcji, roli państwa, finansowaniu in vitro z podatków, o edukacji seksualnej szkolnych dzieci. Mówimy, że cztery ramiona krzyża pokazują nam jakie jest jego zastosowanie i zasięg. Jest nim cały świat.

Dlatego musimy opowiadać od początku: krzyż robi różnicę we wszystkim. To nie jest tak, że zaufasz Jezusowi, a potem będziesz głosował na tych, którzy są za aborcją, będziesz dalej przeklinał, będziesz dalej pogardzał rodzicem, będziesz nadal mówił, że deszcz pada dzięki Matce Naturze lub, że aura jest dla nas łaskawa. Ewangelia przemienia nasz sposób myślenia, mówienia, postępowania. 

Pan Jezus od początku mówił z czym łączy się wiara i poddanie Jemu. Od początku mówił z czym łączy się podążanie szeroką drogą. Nikt nie powinien być zaskoczony mówiąc przy końcu wędrówki pytając "dlaczego nikt mi tego wcześniej nie powiedział?!"  Powiedział, powiedział, ale ty wtedy wkładałeś sobie słuchawki do uszu i klikałeś "usuń" bez zaglądania do treści maila.

Kiedy nasz Pan pokazuje konsekwencje, kiedy mówi o wąskiej drodze, to nie chodzi Jemu o zniechęcanie nas. Chodzi o świadomość trudności na drodze, którą nas prowadzi. W pierwszym Kościele katechumeni przed chrztem musieli przejść roczny okres próby. Chrzest poprzedzała roczna katechizacja i post. Oczywiście nie widzimy czegoś takiego w Piśmie, ale możemy rozumieć intencje stojące za taką praktyką: chodziło o to, by Kościół był miejscem uczniów Jezusa, a nie tłumów.