Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Edukacja domowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Edukacja domowa. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 24 lipca 2025

Rozmowa taty z nastoletnią córką

- Michael Foster*

No dobrze, moja pierwsza trójka dzieci to chłopcy, więc moja wiedza o dziewczynkach dopiero zaczyna się kształtować. 

Moja najstarsza córka ma dwanaście lat i jest w samym środku okresu dojrzewania. Dziś wieczorem była wyraźnie zdenerwowana. Widziałem ją z tyłu posesji – trzasnęła drzwiami, weszła do stodoły i coś kopnęła. 

Mój męski instynkt podpowiadał mi, żeby zapytać, co się stało. Jednak nauczyłem się, że zazwyczaj to nie jest najlepszy pomysł. Można tak zrobić, ale często prowadzi to jedynie do rozmowy o faktach – a to rzadko pomaga w deeskalacji sytuacji. Właściwie to zazwyczaj ją zaostrza. Jestem pewien, że jest czas na bezpośrednie pytania, ale to nie był jeden z nich. 

Zamiast tego, poprosiłem ją o spacer. Podczas spaceru opowiedziałem jej trochę o posesji i o dorastaniu na farmie mojej babci – jak łowiłem okonie i zawsze marzyłem o łowieniu bassów. Złapałem w życiu tylko pięć. Uwielbia wędkowanie, więc nawiązaliśmy kontakt. Rozmawialiśmy chwilę o jej przyszłości, o tym, co chciałaby robić po liceum. Jest artystką, tak jak jej mama – ja jedynie kiedyś aspirowałem do tego. To była miła rozmowa. Po jakiejś pół mili powiedziałem: „Hej, nie możesz pozwolić, by rządziły tobą emocje. Czy mogę się za ciebie pomodlić?”. Odpowiedziała: „Tak, chętnie”. Więc się pomodliłem. Uspokoiła się i oboje poszliśmy dalej. 

Czasami okrężna droga jest najlepsza. Dużą częścią tego, co staramy się robić jako rodzice, jest nauczenie naszych dzieci, jak regulować swoje emocje, a nie traktować wszystkiego jak sprawy prawnej, którą trzeba rozwiązać. Nie zawsze chodzi o to, kto ma rację lub co dokładnie się stało. Czasami chodzi o to, by być obecnym, pomóc im pogodzić się z tym, co czują, i delikatnie wskazać im drogę do mądrości.

* Autor jest pastorem Kościoła reformowanego East River Church w Batavia (Ohio, USA). Jest żonaty i wraz z żoną Emily mają ośmioro dzieci.

środa, 29 stycznia 2025

Przygotuj dziecko na drogę

Rich Lusk*

Kiedy moje dzieci dorastały, mówiłem im, że życie będzie pełne problemów, ale to od nich zależy, z jakimi problemami będą się mierzyć. Mogą albo radzić sobie z problemami wynikającymi z ich wierności Bogu, albo z problemami wynikającymi z nieposłuszeństwa Bogu. 

Z pierwszymi problemami jest o wiele lepiej sobie radzić niż z drugimi. Problemy z pierwszej grupy są w rzeczywistości błogosławieństwem; problemy drugiego rodzaju sprawiają, że życie staje się utrapieniem. 

Rodzice powinni tak wychowywać swoje dzieci, aby w średnim wieku mogły powiedzieć: „Tato, życie nie jest tak trudne, jak mi mówiłeś. Naprawdę dobrze mnie przygotowałeś”. 

Rozpieszczanie dzieci nie jest formą miłości. Nasze dzieci muszą znosić pewne trudności, gdy są jeszcze w domu, ponieważ z pewnością będą musiały stawić czoła trudnościom, gdy go opuszczą. Pozwalając naszym dzieciom radzić sobie z trudnymi rzeczami w młodym wieku, ułatwiamy im życie, gdy będą starsze. Nie przygotowujmy drogi dla dziecka; przygotujmy dziecko na drogę.

*Autor jest pastorem Kościoła reformowanego w Birmingham (Alabama, USA).

poniedziałek, 24 października 2022

Zamach na edukację domową w Polsce

Przez siedem lat uczyliśmy domowo nasze dzieci. Obecnie z tej formy nauki pozaszkolnej korzysta w Polsce 31.477 dzieci i młodzieży (zgodnie z danymi Systemu Informacji Oświatowej). A więc bardzo dużo. 

To oczywiście nie podoba się rządzącym politykom. Mnóstwo dzieci i rodzin "wycieka im z systemu" (jak mawiała poprzednia minister edukacji Anna Zalewska), co zresztą jest nieprawdą, ponieważ edukacja domowa przynależy do polskiego systemu edukacji! To przecież takie "straszne", że ktoś decyduje się nauczać dziecko poza rządową szkołą... Mniejsza o efekty, możliwość rozwoju pasji i zainteresowań, opinię rodzica lub dziecka. Liczy się fakt, że dzieci uczą się poza kontrolą cesarza i boga-państwa. 

Tu znajdziecie projekt zmian, których celem - powiedzmy wprost - jest utrudnienie rodzinom i przyjaznym im szkołom prowadzenie edukacji domowej: https://tiny.pl/w999w 

Oczywiście nie chodzi o zachęcanie lub namawianie kogokolwiek do homeschoolingu. To indywidualne wybory. Chodzi raczej o to, że wolność służy edukacji lepiej niż ograniczanie i tłamszenie dobrych pragnień zdrowego rozwoju w innym miejscu niż szkolna klasa. Dzieci są różne. Sytuacje rodzin są różne. Powody edukacji domowej są różne. I politykom nic do tego! Nie zostali powołani do kontroli nad tym, jak i gdzie uczą się nasze dzieci. 

Wyznawcy boga-państwo są niezadowoleni z jakiejkolwiek edukacji poza szkołami rządowymi. Jednak tylko do momentu póki te szkoły są ich. Tak jednak być nie musi po następnych wyborach. W Gdańsku są dwie chrześcijańskie szkoły przyjazne edukacji domowej, których założycieli i prowadzących znamy od lat: Beata Szulc i Maciej Szulc. To Chrześcijańska Szkoła Podstawowa i Przedszkole Montessori oraz Chalo - Chrześcijańskie Autorskie Liceum Ogólnokształcące.

Jeśli szukasz szkoły, która wesprze Cię w uczeniu domowym lub szkoły stacjonarnej w Trójmieście, która uczy z chrześcijańskiej perspektywy - wiesz gdzie się udać :-) 

A póki co - wspierajmy wolność w edukacji. I módlmy się o opamiętanie tych, którzy sądzą, że wiedzą lepiej co jest dobre dla cudzych dzieci. Oraz o tych, którzy walczą o wolność do swobodnego wyboru formy edukacji w Polsce.

środa, 2 lutego 2022

Społeczność rodzinna z Bogiem

CHRZEŚCIJAŃSKA RODZINA I EDUKACJA

Niniejsze opracowanie jest na temat rozwijania rodzinnej pobożności i zdrowego zwyczaju wspólnego czytania, modlitwy i śpiewu w gronie rodziny. Niektórzy nazywają to nabożeństwem rodzinnym. Dla mnie osobiście brzmi to zbyt górnolotnie, a innych może nieco odstraszyć. Nie chodzi bowiem o przygotowane od A do Z nabożeństwo z solidnym nauczaniem i przygotowanymi pieśniami. Mówimy raczej o wspólnym rodzinnym spotkaniu na słuchaniu Słowa Bożego, modlitwie, czasami śpiewie.

Pismo Święte naucza, że edukacja i wychowanie chrześcijańskie to proces, który powinien mieć miejsce poprzez całą dobę (5 Mj 6:4-7). Realizując to założenie, w naszej rodzinie staramy się pamiętać o trzech aspektach wychowania:

1. Modlitwa o siebie nawzajem.

2. Własny przykład.

3. Wspólny czas czytania Biblii z rodziną.

Gdy biblijny Laban dogonił Jakuba, zadał mu pytanie: „Dlaczego ukradłeś moich bogów?” (Rdz 31:30). W rzeczywistości to córka Labana, Rachela, ukradła jego bożki, być może po to, by zachować pamięć o swojej rodzinie po wyprowadzce ze swoim mężem Jakubem. Rachela dosłownie zabrała ze sobą jakiś element rodzinnej religii. W rzeczywistości każda rodzina ma i czci jakiegoś Boga. Młodzi ludzie mogą opuścić dom rodzinny z różnymi bogami w sercu: bogiem samorealizacji, bogiem tolerancji wobec zła, pieniędzy, rozrywki, pracy, technologii. Niektórzy zaś opuszczają rodzinny dom z Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba w sercu. W dużej mierze zależy to od tego, jak nasze rodziny czczą Boga w domu, na ile jest On obecny w ciągu dnia.

Jedną z form uczczenia Boga w rodzinie jest rodzinna społeczność. Co mam na myśli, mówiąc o rodzinnej społeczności? To oddzielony w ciągu dnia czas, który, podobnie jak w przypadku indywidualnego cichego czasu, nie musi być długi. To może być np. 15-20 minut w zależności od wieku dzieci. Skupiamy się w nim na czytaniu Słowa Bożego, modlitwie i ewentualnie śpiewie. Zanim powiem więcej o tym, jak może to wyglądać w praktyce, kilka słów o powodach i korzyściach płynących z tej praktyki.

POWODY I KORZYŚCI SPOŁECZNOŚCI RODZNNEJ

1. Nasz Bóg jest rodziną, społecznością. Jest Bogiem Trójjedynym. To podstawa relacji rodzinnych. Powinniśmy Go naśladować we wzajemnym służeniu sobie, wzajemnej dobroci, przebaczaniu i wspólnej radości w rodzinnym uwielbieniu. Potrzebujemy społeczności rodzinnej, bo Bóg jest społecznością. Powinniśmy odzwierciedlać to w naszych rodzinach.

2. Rodzinne uwielbienie przynosi chwałę Bogu. A przecież ostatecznie naszym celem jest Bóg, Jego chwała i cześć. Bóg jest godzien tego, aby nasze rodziny codziennie czciły go w naszych domach. Chociaż nie ma bezpośredniego nakazu dotyczącego nabożeństwa rodzinnego, to mamy biblijne przykłady tej praktyki.

W Księdze Rodzaju 22:7, kiedy Izaak zapytał swojego ojca Abrahama: „Gdzie jest baranek na całopalenie?”, wiedział, że czegoś brakuje w oddawaniu czci Bogu, ponieważ Abraham poprowadził Izaaka i resztę rodziny do oddawania czci Bogu już wcześniej.

Jozue składa deklarację: „A jeśliby się wam wydawało, że źle jest służyć Panu, to wybierzcie sobie dzisiaj, komu będziecie służyć: czy bogom, którym służyli wasi ojcowie, gdy byli za Rzeką, czy też bogom amorejskim, w których ziemi teraz mieszkacie. Lecz ja i dom mój służyć będziemy Panu” (Joz 24:15). Wypowiedział te słowa w kontekście życia w otoczeniu obcych wierzeń i kultur. Wiedział, że jako głowa rodziny jest odpowiedzialny za prowadzenie w wierze swoich najbliższych.

Bóg spodziewał się, że Abraham „rozkaże swoim dzieciom i domowi po nim, aby przestrzegali drogi Pana” (Rdz 18:19).

Pomyślmy o przykładzie Korneliusza, „męża pobożnego, który boi się Boga z całym swoim domem” (Dz 10:1). Kiedy Piotr przybył do Cezarei, aby głosić Ewangelię, Korneliusz zebrał swoją rodzinę („Wszyscy jesteśmy obecni przed Bogiem”) i powiedział po co: „aby usłyszeć wszystko, co ci nakazał Bóg” (Dz 10:33).

3. Kolejnym powodem jest głoszenie Ewangelii domownikom. Bóg tak to ustanowił, że chrześcijańska rodzina jest jednym z najbardziej błogosławionych kontekstów prowadzenia dzieci do wiary, ale i wzajemnego umocnienia w wierze. Nie ma lepszego sposobu, aby każdego dnia głosić Ewangelię w życiu członków naszych rodzin. Trudy, przez które przechodzimy, a nawet nasze upadki sprawiają, że potrzebujemy codziennie wracać do chwalebnych prawd Ewangelii.

Uważam zaś za rzecz słuszną, dopóki jestem w tym ciele, pobudzać was przez przypominanie” (2P 1:13)

 „List ten, umiłowani, jest już drugim listem, który do was piszę, a w nich chcę przez przypominanie utrzymać w czujności prawe umysły wasze” (2P 3:1)

Rodzinny dom jest pierwszym miejscem, w którym nasze dzieci powinny usłyszeć przesłanie Ewangelii i słyszeć je regularnie. Nie oddzielamy kościoła od rodziny. Nie oddzielamy rodziny od Jezusa. Bóg powinien być tak oczywisty w naszych domach jak powietrze, którym w nim oddychamy.

Celem jest nie tylko wiara, przetrwanie, lecz umocnienie, dojrzałość w wierze. Owszem, można być zwykłym chrześcijaninem i być zbawionym. Ale chcemy być jak strzały w kołczanie, a nie patyki (Psalm 127:5). Chcemy być uczestnikami wyprawy, a nie obserwatorami wypraw innych. Tylko regularnie wzmacniana dojrzała wiara pozwoli nam przetrwać uderzenia życia i przeciwności. Tylko dom na fundamencie ostoi się pośród burz. Rodzinne uwielbienie jest najlepszym i najbardziej konsekwentnym sposobem przekazywania podstawowych prawd wiary chrześcijańskiej naszym dzieciom. Korzystajmy z tej możliwości. Jeśli pytamy, jak mówić dzieciom o Ewangelii, by to nie było jakieś sztuczne i nienaturalne, miejmy regularny czas społeczności rodzinnej.

4. Rodzinne uwielbienie ma praktyczne korzyści: wzmacnia nasze wzajemne więzi, sprzyja miłości i harmonii w domu. Więzi szybko słabną, gdy z kimś widzimy się raz na kilka tygodni. Jednak nie będą szybko gasły, jeśli z kimś codziennie się modlimy.

Rodzinna społeczność to czas, kiedy możemy razem przechodzić przez problemy, z którymi się zmagamy w ciągu tygodnia. Nikt z nas nie powinien być pozostawiony sam, gdy przechodzi przez zmagania. Modlitwa jest jak tarcza ochronna, której dostarczają nam również inni, którzy modlą się o nas. Kiedy modlę się o moją żonę i dzieci – modlę się, by Duch Święty był ich tarczą przed pociskami złego, a Jezus umacniał ich w codziennych wyzwaniach.

Rodzinne uwielbienie powinno również wnosić pokój i radość w naszych domach.

5. Rodzinne nabożeństwo wpływa na zmiany na świecie. Gdy rodziny wspólnie się modlą, czytają Słowo Boże i śpiewają, zmieniamy siebie, rodzinę, ale i Bóg używa naszych modlitw, by zmieniać ludzi, kościoły, a nawet narody. Wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego. Bóg używa naszych modlitw i chętnie na nie odpowiada.

6. Sprzyja rozwojowi intelektualnemu. Kiedy dzieci słuchają czytanej Biblii i krótkiego omówienia fragmentu, muszą pomyśleć o tym, co słyszą. Później łatwiej im będzie skupić się w kościele podczas czytań i kazania. Nie trzeba ich wypraszać z kazania na szkółkę w wieku 6-8 lat, bo już wiele rozumieją z tego co się mówi. Ma to również aspekt pedagogiczny: uczy dzieci, że są domownikami naszej wspólnoty, nie zaś gośćmi lub sympatykami. To kształtuje ich zdolności słuchania, identyfikuje z Bożą wspólnotą i uczy bojaźni Bożej. 

7. Rozwija w nas wdzięczność i wrażliwość na potrzeby innych. Modlimy się nie tylko o siebie nawzajem. Dzieci powinny być uczone, że powinniśmy się modlić o kościół, o starszych, pastora, o członków kościoła, o prześladowanych chrześcijan, o nasz kraj, o inne kościoły i chrześcijan spoza naszego miasta. Tu się uczymy widzenia więcej i szerzej niż nasze problemy.     

Rodzinna społeczność to czas wsparcia innych. Inni potrzebują naszych modlitw. To wspaniała okazja, by służyć innym, modląc się o nich.

8. Nie ma lepszego sposobu, aby nasze dzieci zobaczyły trwały, pozytywny, duchowy przykład swoich rodziców w prawdziwym życiu. Codziennie nasze dzieci widzą nas w różnych sytuacjach. Czasami widzą złe świadectwo. Ale niech nas zobaczą — niedoskonałych i grzesznych — powracających każdego dnia do Biblii i do centralnego miejsca: Chrystusa w naszym domu. Niech widzą osobę, która nie próbuje oddzielać Boga od codziennego dnia lub rodziny, lecz kogoś, kto regularnie przychodzi do Boga, pokornie uznaje swój grzech i potrzebę Zbawiciela. To również dobry czas wyznawania win, jeśli zgrzeszyliśmy przeciwko komuś z domowników w ciągu dnia.  

9. Osobami, które powinny dbać o wygospodarowanie czasu i prowadzenie takiej rodzinnej modlitwy, są w szczególności ojcowie (Ef 6:4), chociaż są w Biblii przykłady pobożnych mam, które dźwigały i tę odpowiedzialność. Biblia niewiele mówi o ojcu Tymoteusza poza tym, że był Grekiem i nie był chrześcijaninem. Ale mamy wspomniane, że Słowa Bożego i wiary uczyła go mama i babcia. „I ponieważ od dzieciństwa znasz Pisma święte, które cię mogą obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa” (2Tm 3:15).Przywodzę sobie na pamięć nieobłudną wiarę twoją, która była zadomowiona w babce twojej Loidzie i w matce twojej Eunice, a pewien jestem, że i w tobie żyje” (2Tm 1:5).

10. Rodzinne społeczności wśród członków kościoła przynoszą korzyść całej wspólnocie. Wówczas w niedzielę spotykają się ludzie, którzy wiedzą, co to znaczy wielbić Boga na co dzień. Nie robią w kościele czegoś, co nie jest częścią ich życia. Nie są obserwatorami i słuchaczami, lecz zaangażowanymi uczestnikami nabożeństwa.

To, co dzieje się na nabożeństwie, nie powinno być oderwane od tego, co robimy na co dzień. W niedzielę uwielbiamy Boga w większym gronie, ale nie robimy czegoś, czego dzieci nie znają. Rodzinna społeczność to świetna okazja, by wdrażać i uczyć dzieci odpowiedniego zachowania podczas nabożeństwa  i uczestnictwa w jego przebieg.  

Jeśli zauważymy u dzieci problem z odpowiednim zachowaniem w kościele, to zamiast pytać pastora: Czy macie tu szkółkę niedzielną, by ktoś zajął się moimi dziećmi? – zapytajmy samych siebie: Czy odpowiednio przygotowuję moje dzieci w domu do uczestnictwa w niedzielnym nabożeństwie?

11. Kolejny dobry powód to czyste sumienie, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby wychowywać nasze dzieci w wierze, miłości, radości i bojaźni Pana. Bóg dał nam pewien czas z naszymi dziećmi, byśmy zrobili wszystko, co możemy, by pokazać im Jezusa, przekazać Ewangelię i wychować jako chrześcijan wierzących w prawdę Bożego Słowa. Wiadomo, z czasem będą podejmowały własne decyzje, ale módlmy się, aby Bóg je chronił, prowadził i trzymał przy sobie. I używał do tego tak niedoskonałego rodzica jak ja lub ty.

Moi rodzice byli dalecy od doskonałości, ale wspominam dobre rzeczy, które mi przekazali i zostaną ze mną do końca życia. Do dzisiaj jestem wdzięczny mojej mamie, że uczyła mnie modlitwy Ojcze nasz i Apostolskiego Credo, gdy byłem 5-6 letnim chłopcem. Zrozumienie ich treści przychodziło oczywiście z czasem, ale prawdy, że Bóg jest jeden w Trzech Osobach nauczyłem się bardzo wcześnie.

Módlmy się, by Bóg używał naszej silnej miłości wyrażanej czasami w koślawy sposób. On widzi nasze serca, serca naszych dzieci. Przyjdzie czas, kiedy dzieci opuszczą nasze domy. Postrzegajmy codzienność jako dar Boży, aby nieść Jego Słowo naszym dzieciom. Być może część z dobrych rzeczy zapamiętają i będą chciały wprowadzać w życie swoich rodzin.

12. Nasze dzieci, rodzice, rodzeństwo potrzebują nas i naszej modlitwy. Powinniśmy regularnie modlić się z dziećmi, a także o nasze dzieci. Wszyscy bierzemy udział w duchowej bitwie. Wraz z całym Ludem Bożym dzieci również opuściły Egipt i przechodziły te same trudy w drodze do ziemi obiecanej. Z naszymi dziećmi jest podobnie (1 Kor 10:1-11). Nie są przedstawicielami świata stacjonującymi w naszym obozie. Wraz z nami biorą udział w duchowych wyzwaniach i pokusach. Dlatego powinny być otoczone regularną modlitwą rodziców oraz kościoła, do którego należą. Pamiętajmy o tym, co Bóg mówi na ich temat. Nazywa je „moim potomstwem” (Mal 2:15), „świętymi”, „odkupionymi” (Ef  6, Kol 3). Módlmy się, aby dojrzewały w Chrystusie, o ich wiarę, miłość do Boga i bliźnich. Módlmy się o nie sami, ale również z nimi, by widziały, że wiara nie jest dodatkiem do ich życia, lecz powietrzem, którym żyją każdego dnia.

13. Cel jest praktyczny. W czytaniu Pisma Świętego nie chodzi o pakowanie głowy, ale o wypełnienie serca. Pismo Święte wielokrotnie przyrównuje Boże Słowo do jedzenia. Jezus mówi, że jest prawdziwą manną i że Jego słowa muszą być spożywane (J 6:63). Piotr mówi nam, że powinniśmy, jak noworodki, szczerze pragnąć mleka Słowa, abyśmy mogli wzrastać. „Jak nowonarodzone dzieci pragnijcie szczerego mleka słowa, abyście przez nie wzrastali” (1P 2:2).         Niech Słowo prowadzi nas do świętości i rozbudzenia pragnienia służenia Jezusowi, nie do pychy z powodu poznania lub odrobienia zadania domowego. Żyjemy w mrocznym pokoleniu. Żyjemy w czasach wielkiego zamieszania. Ale kiedy czytamy Pismo Święte, uczmy się mądrości, odróżniania prawdy od fałszu. „Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce” (Ps 119:105).

Niech Słowo Boże prowadzi nas do radości: „I wszyscy ludzie szli, aby jeść i pić, i wysyłać porcje, i radować się wielką radością, ponieważ zrozumieli słowa, które im powiedziano” (Neh. 8:12).

JAK TO WYGLĄDA W PRAKTYCE?

1. Czas rodzinnej społeczności nie musi być długi. Nie trzeba dogłębnej znajomości teologii ani licencjatów z biblistyki. W naszej rodzinie spędzamy razem codziennie wieczorem ok. 20 minut, jednak rodzice sami powinni ocenić jaki czas jest adekwatny do wieku i możliwości swoich dzieci.  Ważne, by być w tym wytrwałym i systematycznym.

2. Chodź, nie biegaj. Lepiej przeczytać dwa rozdziały dziennie przez miesiąc, niż 60 rozdziałów w jeden dzień. Lepiej czytać mniej, lecz regularnie, niż mieć szalony tydzień czytania po kilkanaście rozdziałów dziennie, po czym zrezygnować z wyczerpania. Pismo Święte to jedzenie, ale nie możemy jeść jak pyton, który połknie jakąś dużą zwierzynę, a następnie trawi ją przez wiele dni.         Jeśli czytamy tekst Biblii i nie rozumiemy go, nie przejmujmy się tym. Jeśli nas to trapi i nie daje spokoju, zapiszmy sobie pytanie i przyjdźmy z nim na nabożeństwo, by porozmawiać o tym z pastorem. Jeśli jesteśmy czytelnikami Biblii — znowu przejedziemy ten odcinek drogi za rok lub za parę miesięcy z większym poznaniem i doświadczeniem.      

Niektóre z naszych posiłków będą jak pyszny kotlet schabowy, a inne jak kukurydziane chrupki z mlekiem. Inne jak pomidorowa. Inne jak orzechy włoskie, inne jak paluszki słone, inne jak cytryna lub szpinak. Ale pamiętajmy, by żyć każdym Słowem, które pochodzi z ust Bożych. 

3. To nie musi być jakiś bardzo wymyślny czas. Czasami możemy skomentować czytany tekst, zadać pytanie członkom rodziny o ich przemyślenia, obserwacje. Możemy skorzystać z codziennych rozważań i głośno przeczytać rozważanie na dany dzień. Najważniejsza jest tu systematyczność.

Taki czas społeczności rodzinnej jest jak krople deszczu, które drążą skałę. Cornelius Van Til, wybitny apologeta chrześcijański, mówiąc o chrześcijańskiej edukacji w swoim domu napisał: „W naszym domu nie padały tropikalne deszcze. Zawsze jednak była podwyższona wilgotność. Cała atmosfera przepełniona była Słowem”.

4. U nas zwykle zaczynamy od czytania Bożego Słowa. Zwykle jest to ok. połowy do jednego rozdziału. Niekiedy krótko omawiam dany fragment, czasem zadaję krótkie pytania do tekstu, innym razem przechodzimy od razu do modlitwy (gdy widzę, że już wszyscy są zmęczeni). Gdy dzieci są małe (5-6 lat) można np. zapytać o to, jakie słowa zapamiętali z czytania, by uczyć ich skupienia i uważnego słuchania, nawet jeśli jeszcze nie wszystko rozumieją. Gdy są starsze (9-10 lat) można zapytać o główne postacie pojawiające się w czytaniu. Starsze dzieci można poprosić o czytanie tekstu Biblii. Gdy są nastolatkami można porozmawiać o kluczowych wersetach lub myśli zawartej w tekście, spróbować odpowiedzieć na trudne pytania, jeśli ktoś je ma.

Po czytaniu dzielimy się intencjami do modlitwy, kto chce może powiedzieć jak minął dzień, albo co przeczytał podczas cichego czasu, po czym kto chce modli się. Modlimy się o siebie nawzajem, o kościół, jego przywódców i wszystkich członków, prześladowanych chrześcijan, o nienarodzone dzieci, o bliskich, chorych, nasz kraj, pokój w miejscach konfliktów itd. To nie muszą być długie modlitwy. Modlitwę zwykle kończymy Ojcze nasz albo Credo Apostolskim, Nicejskim, bądź też modlitwą Chwała Ojcu.

Niekiedy razem śpiewamy, by pieśni, które pojawiają się w kościele nie były dla nas czymś nowym i nieznanym. Jeśli nie czujemy się na siłach, by prowadzić śpiew, można korzystać z YouTube lub Spotify. Jest tam sporo pieśni, które śpiewamy na nabożeństwach. Można porozmawiać z pastorem i postarać się nabyć śpiewnik kościelny do użycia domowego.

5. Do nauczania biblijnych prawd można użyć prostych katechizmów w formie pytań i odpowiedzi. Polecam tzw. Pierwszy Katechizm (1840), Heidelberski (dla starszych) i Mały Katechizm Westminsterski (1647). To bardzo pomocne narzędzia w systematycznym uczeniu dzieci podstawowych doktryn chrześcijańskiej wiary.

Skupiajmy się jednak nie tyle na metodach, ile na zasadach. Podałem kilka przykładowych pomysłów z życia naszej rodziny, ale chodzi tak naprawdę o jedną, główną zasadę: Chrystus nie jest dodatkiem w naszym domu. Nie jest gościem niedzielnym. Jest domownikiem i Panem naszego domu. Starajmy się to wyrażać jak możemy: w tym, czego uczymy, jak postępujemy, jak się komunikujemy w rodzinie, jak reagujemy na grzech, w modlitwie przed posiłkami, w tym, jak się do siebie zwracamy, w tym jak mówimy o innych, jak sobie wybaczamy, jak się zachęcamy itp. Niech nasze domy żyją Chrystusem na co dzień, nie zaś jedynie przy okazji świąt lub niedziel. Niech będą pełne duchowej woni, której źródłem jest radość w Nim.

6. Podobnie jak w przypadku cichego czasu miejmy plan, miejsce i czas. Plan czyli np. rozpiskę rodzinnego czytania Biblii lub czytanie ksiąg rozdział po rozdziale. Możecie np. czytać księgę, która akurat jest omawiana na kazaniach. To pozwoli jeszcze lepiej zapoznać się z danym fragmentem i jeszcze lepiej go zrozumieć. Wybierajmy takie księgi lub rozważania, które są odpowiednie dla rodziny pod względem trudności i długości. Uwzględniajmy np. wiek i czas skupienia się dzieci.

7. W naszej rodzinie ten wspólny czas zawsze mamy wieczorem między 20-21, ale są rodziny, które czytają i modlą się przy stole po posiłku (obiedzie lub kolacji). Ważne jest, by to było miejsce i czas, w którym wszyscy możecie się skupić wyłącznie na Bogu i wspólnocie wokół Niego. Nie chodzi o sytuację, w której dziecko je kolację lub ogląda bajkę, a my czytamy im Biblię. Chodzi o czas po kolacji i po bajce (lub przed), kiedy uczymy się razem słuchać i razem się modlimy.

8. Dążmy do regularności, a nie do perfekcji. Niektórzy popadają we frustrację, gdy te wzniosłe postanowienia i próby przyćmi rzeczywistość. Ale jak ktoś powiedział: „Uwielbienie rodzinne jest jak wielka przyjaźń. Ma swoje lepsze i gorsze dni, ale powstaje dzięki regularnej, znaczącej interakcji”. William Gouge zauważył, że „gwóźdź, który za jednym ciosem ledwo wchodzi, przy wielu ciosach zostaje wbity do samego końca”. Tak samo jest z powtarzaniem w rodzinnym uwielbieniu. Nie zachowujmy się jak sześcioletni chłopiec, który bardzo chce zagrać w drużynie koszykówki z 10-letnim bratem, narzekając: „Wczoraj i dzisiaj zjadłem dwie porcje, a on tylko jedną! Dlaczego jeszcze nie jestem wyższy od niego?”. Ale tak nie działa jedzenie. „Regularność” to jest słowo klucz.

PODSUMOWANIE

1. Nie znam przyszłości dzieci w naszym kościele, ale modlę się o każde z nich, by z domu wyniosło zamiłowanie do Słowa Bożego, pamięć o modlącej się mamie i tacie, pragnienie, by modlitwa i Słowo Boże były obecne w ich dorosłym życiu. Tam, gdzie Jezus jest czczony, tam mamy obietnicę, że będzie nam błogosławił, umacniał i pokrzepiał.

2. Dzieci, doceńcie pracę i wysiłki rodziców w prowadzeniu was do Boga i wychowaniu. Rodzice, dzieci potrzebują, abyście duchowo je wspierali i prowadzili ku dojrzałej wierze. Są poddawane wielkiej presji bezbożności. Potrzebujemy siebie nawzajem.

3. Istnieje więcej niż jeden właściwy sposób na rodzinne uwielbienie Boga. Każda rodzina musi znaleźć swój własny „rytm”. Jednak jedynym niepodlegającym negocjacjom elementem jest wspólne czytanie Słowa Bożego. Po prostu to róbcie! Jeśli będziemy czekać na odkrycie idealnej metody, idealnej porę dnia i idealne dzieci, nigdy nie zaczniemy! Nie komplikujmy sobie życia. Lepiej mieć proste, niedoskonałe krótkie społeczności rodzinne, niż w ogóle ich nie mieć.

4. Skupmy się na Biblii. Celem kultu rodzinnego jest formacja duchowa wynikająca z zakorzenienia w Słowie Bożym. To normalne, że jako rodzice możemy nie rozumieć wszystkiego, co przeczytamy. Dobrze jest wówczas powiedzieć swojej rodzinie np.: „Nie znam odpowiedzi na twoje pytanie, ale daj mi parę dni, bym ją znalazł”. To też świadectwo. Nie musimy znać wszystkich odpowiedzi, by zwracać się do Biblii.

Wszyscy potrzebujemy pomocy Ducha Świętego i pobożnych osób, w zrozumieniu. Dobrze, aby nasze dzieci widziały, że my też się uczymy. Szukajmy odpowiedzi u pastorów, dojrzałych chrześcijan, czytajmy dobre książki i komentarze biblijne. To będzie też dobrym świadectwem dla innych. Każdy z nas musi się uczyć. Kiedy ludzie dziwią się ilością książek w mojej bibliotece, odpowiadam, że przyczyna jest prosta: Wiele rzeczy nie wiem. Do wielu rzeczy jestem za głupi. Muszę więc się jeszcze wiele uczyć.

5. Amerykański generał John Paton powiedział, że jego ojciec miał na niego bardzo znaczący wpływ. W jaki sposób go wywarł? Poprzez rodzinne czytanie Biblii i modlitwę. Może i w dzień nie było ojca, gdyż pracował. Ale wieczorami modlił się z dziećmi i o dzieci. Bóg pobłogosławił rodzinne wielbienie prowadzone przez jego ojca. To jest przepis na dobre życie: pracuj, módl się i odpoczywaj. A wszystko w swoim czasie. Nie zaniedbuj żadnego z tych aspektów, włączając w to osobisty cichy czas z Bogiem, jak i społeczność rodzinną. Niech Bóg nas w tym wspomaga, błogosławi i daje wytrwałości.

--------

Jeśli masz pytania lub chciałbyś porozmawiać na temat społeczności rodzinnej w Twoim domu - napisz lub zadzwoń: bartosik7@gmail.com tel. 605 282 417

niedziela, 18 lipca 2021

Rodzicielska rada

„Nie próbuj na zawsze ukrywać swoich dzieci przed światem, ale i nie próbuj udawać, że nie ma w nim niebezpieczeństwa. Wychowuj i wyposażaj je. Daj im bystre oczy i brzuchy pełne śmiechu. Uczyń je niebezpiecznymi dla bezbożności". 

N.D. Wilson

poniedziałek, 23 listopada 2020

Ulubiona historia Pana Boga

Pamiętam, że gdy byłem małym chłopcem często prosiłem tatę, by opowiadał mi bajkę o Czerwonym Kapturku. Uwielbiałem, gdy dochodził do momentu, w którym Czerwony Kapturek pyta przebranego za babcię wilka: "Babciu, czemu masz takie wielkie zęby?". Wiedziałem jaka za chwilę nastąpi odpowiedź. A mimo wszystko kochałem to słyszeć z ust taty: "Żeby cię zjeść!". Inną historią, którą chciałem słuchać wciąż na nowo był wiersz „Entliczek Pentliczek” Jana Brzechwy. Film "Wejście Smoka" oglądałem chyba 10 razy, podobnie jak starą trylogię "Gwiezdnych Wojen", "Indiana Jones" i serial "Alternatywy 4". Są tacy, którzy znają na pamięć wszystkie dialogi z filmów "Rejs", "Pulp Fiction", "Dzień świra" czy "Chłopaki nie płaczą".

Bóg kocha opowiadać tę samą historię wciąż na nowo. W Starym Testamencie często opowiada nam historię wygnania i powrotu. Jej pełny kształt w Nowym Testamencie osiąga historia śmierci i zmartwychwstania, która jest ulubioną Bożą historią. Widzimy ją już w historii Noego, Abrahama i Izaaka,Sary, Mojżesza, Józefa, Anny i Samuela, Estery, Dawida, Jonasza, Daniela… Jej najpełniejszy wyraz widzimy oczywiście w naszym Panu Jezusie Chrystusie. 

Tę historię o śmierci i zmartwychwstaniu Bóg opowiada nie tylko w Biblii, lecz również w świecie, który stworzył. Jest ona wpisana w ten świat. Pismo Święte mówi, że świat jest podpisem Stwórcy, odbiciem chwały Boga, obrazem Ewangelii i duchowych prawd. Jezus wyjaśniał prawdy Ewangelii posługując się właśnie przykładami z codziennego życia. Powiedział np. że jeśli ziarno pszeniczne nie obumrze w ziemi - nie może wydać owocu (Jn 12:24). Kiedy mówił o tym, byśmy umarli dla grzechu, a żyli dla Niego oznacza to, że droga do radości nowego życia wiedzie przez śmierć dla grzechu. 

Nam takie rzeczy jak zmartwychwstanie jawią się jako całkowicie nierealne. W końcu nigdy nie zmartwychwstaliśmy i nie widzieliśmy fizycznie ożywionego człowieka. Ale Bóg w wpisał w świat duchowe prawdy, aby nam o nich wciąż przypominać, aby one nam towarzyszyły, a my chodzili w wierze, mimo iż ta nowa rzeczywistość jawi się jako zbyt piękna, aby była prawdziwa. Owszem, ona nie przypomina niczego, czego doświadczamy tu, ale jednak coś, z czego doświadczamy tu zapowiada ją.

Wyjaśnijcie np. obślizgłej larwie motyla, że w przyszłości będzie pięknym, wielokolorowym motylem, który będzie zachwycał swoim widokiem i wzbije się w powietrze. Nienarodzone dziecko nie ma żadnego pojęcia o urodzeniu i doświadczeniu życia poza łonem mamy. A jednak mama w ciąży spoglądając z uśmiechem na brzuch mówi: Poczekaj, prawdziwe życie dopiero się zacznie! Raczkujące dziecko nie ma żadnego pojęcia o bieganiu wokół ogrodu. Małe chodzące dziecko nie pojęcia o zakochaniu i małżeństwie. Człowiek nie ma żadnego pojęcia o powstaniu z martwych. Oczywiście dopóki ktoś mu o tym nie powie. I gdy ktoś mu o tym mówi, wskazując w dodatku, że to się wydarzyło, że Jezus prawdziwie zmartwychwstał – dlaczego wciąż mielibyśmy w to nie wierzyć i uważać za niemożliwe?

Wierzymy w prawdomównego Boga cudów. Jezus otworzył nam drzwi i obiecał, że wierzący w Niego podążą tą samą drogą, co On. Ale mamy ją zacząć od życia tu i teraz, na ziemi; od śmierci dla grzechu, dla własnych pożądliwości i od nowego życia z Bogiem. 

Zastosowanie prawdy o śmierci i nowym życiu jest bardzo ważne. Rozglądajmy się wokół i pamiętajmy, że po śmierci przychodzi życie. To ulubiona historia Pana Boga! Pamiętaj o tym, gdy płaczesz pogrążony w smutku. To chwilowy etap. Pamiętaj o tym, gdy przechodzisz przez trudne zmagania, rozstanie, samotność, chorobę, śmierć bliskich, utratę pracy, przyjaciół… Bóg opowiada nam historię, że po nocy przychodzi dzień, po zimie wiosna, po chorobie zdrowie, po żałobie radość, po deszczu słońce, po wojnie pokój. To historie śmierci i zmartwychwstania, które Bóg kocha opowiadać. Usłyszmy je i również je kochajmy. Niech one rzucą Bożą perspektywę na nasze życie, przyniosą nam nadzieję i pokój. Bo kto wierzy w Syna Bożego, choćby i umarł - żyć będzie.

środa, 25 marca 2020

Zrelaksowane rodzicielstwo

Drogi Przyjacielu,

Kiedy tworzysz idealistyczne, nierealistyczne wizje dla swoich dzieci, jesteś skazany na ataki lęku, ponieważ często widzisz, jak twoje marzenia są niszczone. Tak, dzieci będą grzeszyć. Tak, rozczarują cię. Lecz nie mniej niż ty i ja codziennie rozczarowujemy naszego Pana. Często stawiamy innym wyższe oczekiwania aniżeli samym sobie.

Nie zniechęcam was do zaniechania dyscypliny, dobrych nawyków i zdrowych oczekiwań wobec waszych dzieci, ale zniechęcam was do perfekcjonizmu. Mój przyjaciel często mówi: „Bóg jest perfekcyjny, ale nie jest perfekcjonistą”. Dlatego naśladujmy naszego Ojca w niebie, odmawiając podążania za kulturą pełną lęku, która widzi niezdolność dziecka do osiągnięcia określonego celu jako kosmiczną klątwę. Za każdym razem, gdy twoje dziecko nie spełnia oczekiwań idealistów, podziękuj Bogu. W końcu prawdopodobnie oczekiwałeś właśnie tego dziecka, a nie Boga. Co więcej, powinieneś pragnąć, aby twoje niezrównoważone oczekiwania codziennie umierały, a Boże oczekiwania codziennie rozkwitały.

Ostatecznie, tym co chcę powiedzieć to: Zrelaksuj się. Jezus cię kocha i chce, abyś poradził sobie i cieszył się rodzicielstwem. Twoje stresy nie pomagają w rozwoju twojego dziecka, ale twój pokój i wytrwała miłość wspomogą cię na 1000 różnych sposobów. 

Powodzenia! 

Uri Brito

Autor jest pastorem kościoła reformowanego Providence Church (CREC) w Pensacola na Florydzie (USA). Wpis ukazał się na jego blogu.
tłum. Paweł Bartosik

wtorek, 10 marca 2020

Deptanie autorytetu

Rodzic, który lekceważy autorytet swojego kościoła jest jak dziecko, które lekceważy autorytet swojego rodzica. Taki rodzic prosi się w ten sposób o bunt i rebelię we własnym domu.

poniedziałek, 10 lutego 2020

Subtelna forma tresury

"Postawa polegająca na wstrzymaniu się od wydawania sądów moralnych niweczy rezultaty ewentualnego treningu charakteru. Wychowanie moralne to po części education sentimentale. Trening obejmuje zarówno serce, jak i umysł, tak aby prawy człowiek nie tylko nauczył się odróżniania dobra od zła, ale i umiał kochać to pierwsze i nienawidzić to drugie. Pogląd, że wszystko można poddać dyskusji oraz, że w sali lekcyjnej jest dosyć miejsca dla wszystkich wartości, to subtelna forma tresury, która pozbawia nas wrodzonego wstrętu do zła lub skompromitowanych wartości. Bezstronne, beznamiętne dyskusje powodują erozję uczuć moralnych i przyzwyczajają uczniów do poglądu, jakoby kwestie natury moralnej były problemami intelektualnymi, a nie problemami ludzkimi, które powinny budzić silne emocje. Właściwą reakcją wobec gościa, który usiłuje uwieść żonę gospodarza jest pokazanie mu drzwi, nie zaś toczenie z nim dyskusji na temat korzyści, jakie daje uwodzenie kobiet".

- William Kirk Kilpatrick, Psychologiczne uwiedzenie

czwartek, 6 czerwca 2019

Do wychowywania w sprawiedliwości – tematyczny przewodnik w biblijnym instruowaniu dzieci

Autor: Pam Forster 

Tytuł: Do wychowywania w sprawiedliwości – tematyczny przewodnik w biblijnym instruowaniu dzieci 

Oprawa: miękka 
Przekład: Agnieszka Mazurek 
Projekt okładki, skład i łamanie: Radosław Kowalski 
Stron: 390 
Tytuł oryginału: For Instruction In Righteousness 
ISBN 978-83-951048-1-7 
Translation Copyright © Wydawnictwo Trinity, 2019 

SPIS TREŚCI: 
Wstęp 5 
Jak posługiwać się tą książką 7 

Grzechy dumnego serca 
Pycha 33 
Zaślepienie na własny grzech 48 
Usprawiedliwianie się 54 
Hipokryzja 57 
Upór · Samowola 64 
Nieposłuszeństwo 68 
Bunt 78 
Szyderca 85 
Spory 93 
Swarliwa kobieta 104 
Próżność 111 
Osądzanie innych 116 
Chciwość · Ufność pokładana w bogactwach 122 

Grzechy niezadowolenia 
Narzekanie · Niewdzięczność 131 
Egoizm · Chciwość · „Najpierw ja!” 139 
Zawiść · Zazdrość 149 
Pożądliwość 155 
Kradzież 160 
Zasady dla pożyczających 164 


Grzechy niewiary 
Podatność na wpływy · Niezdecydowanie 171 
Łatwe zniechęcanie się · Poddawanie się 182 
Depresja 189 
Strach 198 
Zmartwienie · Niepokój 204 

Grzechy niezdyscyplinowanego życia 
Lenistwo 213 
Nieuczciwy pracownik 227 
Pośpiech 233 
Niecierpliwość · Nerwowość 239 
Gniew 244 
Obżarstwo · Poszukiwanie przyjemności 251 
Niemoralność · Grzech natury seksualnej 255 
Grzeszny styl życia 264 
Nieskromność 269 
Marnotrawstwo · Ekstrawagancja · 
Beztroska 273 
Pijaństwo 277 

Grzechy języka 
Kłamstwo · Oszustwo · Nieuczciwość 283 
Fałszywy świadek 292 
Plotka · Oszczerstwo 295 
Wścibstwo · Intryga 303 
Głupia, nieczysta mowa 306 
Pochlebstwo 310 

Grzechy niemiłującego serca 
Nienawiść 317 
Zawziętość 322 
Bicie, kopanie, uderzanie itp. 327 
Zemsta 332 
Okrucieństwo · Znęcanie się 337 
Niemiła mowa 346 
Niewrażliwość · Brak współczucia 353 

Grzechy w relacjach 
Złe przyjaźnie 363 
Złe maniery 373 
Dokuczanie · Złośliwość 379

Porównanie posłuszeństwa i nieposłuszeństwa 
Głupota, a mądrość 383 
Bezbożność, a sprawiedliwość 386 


Ze wstępu: Ta książka nie powstała dlatego, że jesteśmy ekspertami, ale dlatego, że brakuje nam mądrości. Nasze dzieci nie są doskonałe, ale dziedziczą naszą grzeszną naturę. Dlatego potrzebowaliśmy takiej książki! Wychowywanie dzieci jest doświadczeniem uczącym pokory; każde nowe dziecko ujawnia więcej moich słabości, więcej moich braków, większą potrzebę zdania się na suwerennego Boga w celu uzyskania siły i prowadzenia. Książkę napisaliśmy wspólnie, by stosować ją w naszej rodzinie. Jest rezultatem naszej modlitwy o Bożą mądrość, „Daj przeto twemu słudze serce rozumne, aby umiał sądzić twój lud, rozróżniać między dobrem i złem, inaczej bowiem któż potrafi sądzić ten twój ogromny lud?” (1 Krl 3:9) Nie jestem rodzinnym doradcą; jestem po prostu matką. Nie jestem nauczycielką Biblii; jestem osobą wierzącą, studiującą Biblię jako przewodnik dla mojego życia. Zawartość tej książki jest zapisem moich wniosków z tego studiowania. Boże Słowo odpowiada na nasze pytania. Nie robi tego dr Spock, ani psychologowie, ani politycy. Gdy przyjrzymy się naszemu społeczeństwu, wyraźnie dostrzeżemy, że odpowiedzi ludzi odseparowanych od Bożego prawa prowadzą jedynie do chaosu, destrukcji i piekła. 

INFORMACJA O ZAMÓWIENIU:

Książkę w cenie 29,90 PLN można zamówić robiąc przelew na konto:

Trinity
ul. Pszenna 145M
80-297 Banino
Numer konta: 14 1240 1242 1111 0010 7718 5719

Proszę doliczyć koszt wysyłki. 

Zamawiając 1 egzemplarz – koszt wysyłki wynosi 9 zł. 
Zamawiając 2-3 egzemplarze – 15 zł 
Zamawiając 4-5 egzemplarzy – 20 zł

czwartek, 14 marca 2019

Czego twoje dziecko nie dowie się na zajęciach z edukacji seksualnej?

1. Zacznijmy o Tweetów osób publicznych, które bronią wczesnej edukacji seksualnej w szkołach: 

Joanna Mucha - Posłanka i była Minister Sportu i Turystyki: "Edukacja seksualna to OBRONA przed złym dotykiem, to OBRONA przed ryzykownymi zachowaniami seksualnymi, to OBRONA przed wczesną inicjacją seksualną. Drodzy Rodzice, umieszczenie dziecka pod kloszem nic nie da, nie w dzisiejszym świecie." 


Dziennikarka telewizyjna, radiowa i prasowa Eliza Michalik: "Edukacja seksualna narusza interesy wyłącznie pedofilów i nie wyobrażam sobie, kto poza pedofilami i ich obrońcami mógłby być przeciw. Komu poza pedofilem może nie podobać się, że dziecko nie da się łatwo zmanipulować i nie będzie bezbronną ofiarą?" 


Argument, że edukacja seksualna w szkołach będzie chroniła dzieci przed "złym dotykiem" i pedofilami brzmi jak argument, że zapoznawanie dzieci z określeniami "bambus", "czarnuch" itp. będzie chroniło je przed rasizmem. 


Warto zadać pytanie komu i dlaczego zależy na "edukacji seksualnej"? Najbardziej zaangażowane są środowiska liberalne, których przedstawiciele nie mają pojęcia o zdrowej, seksualnej normie oraz środowiska LGBT, które z erotyzmu uczyniły sztandar rewolucyjnych haseł: Tolerado, Miłość nie Wyklucza, Ponton, Kampania Przeciw Homofobii. Samo to wystarczy, aby pozbyć się złudzeń, że tu chodzi o jakąś "neutralną" światopoglądowo wiedzę.  

2. Kiedy chrześcijanie sprzeciwiają się wczesnej edukacji seksualnej w szkołach, nie sprzeciwiają się w ten sposób edukacji seksualnej. Sprzeciwiają się temu kto i gdzie i czego ma nauczać. Biblia nie jest pruderyjną księgą. Poczytajcie o seksualnych grzechach Izraela i ościennych narodów. Poczytajcie o grzechach seksualnych w Koryncie. Poczytajcie o pełnym pasji łożu małżeńskim i zaangażowaniu w fizyczną bliskość zapachów, dotyku, smaku, dźwięków... Temat seksualności powinien pojawiać się podczas nauczań w Kościele, czy rozmów z dziećmi w domu. Nieodparta chęć niektórych środowisk, bym oddał im swoje dzieci, by zajęły się ich seksualnym uświadamianiem jest szczytem arogancji. Bóg nie dał wam takiego prawa. Dzieci nie są "cesarskie", lecz nosząc na sobie Boży obraz i podobieństwo - należą do Niego. On zaś powierzył rodzicom odpowiedzialność wychowania dzieci w wierze i miłości do Chrystusa.

3. Nie da się mówić na temat seksualności wyłącznie z kategoriach biologicznej potrzeby i sposobu jej zaspokajania. Jest to zubożona i okrojona, a przez to nieprawdziwa nauka o seksualności. 
Większość zwolenników edukacji seksualnej w szkołach nienawidzi przymiotników. Nie chcą się nimi posługiwać. Dobry, zły, moralny, niemoralny, brudny, czysty... Mogłyby dla nich nie istnieć. Znają natomiast i kochają przysłówki: ostrożnie, ostro, delikatnie, szybko, wolno, dokładnie...

Nauka o ludzkiej seksualności bez przymiotników jest straszliwym ograbianiem jej i sprowadzaniem erotyzmu do zwierzęcej potrzeby. Seksualność w Bożym projekcie ma więcej wspólnego z poezją, niż z mechaniką. Przypomina bardziej dzieła sztuki niż schemat budowy silnika. W porównaniu z pięknem erotyzmu opisanym w Księdze Pieśni nad Pieśniami chowają się wszystkie wykresy seksuologów, dla których pojęcie "czystość seksualna" ma tyle sensu co "yyyygthubfrwfg".


4. Jest kilka bardzo podstawowych rzeczy na temat seksu, których nie dowiesz się na "edukacji seksualnej". Zwolennicy edukacji seksualnej  są za „uświadamianiem” dzieci jedynie w ulotkach reklamowych, ale nie bądźmy naiwni - żadna z organizacji typu „Ponton” nie planuje nikogo rzetelnie informować, np. w następujący sposób:

Chcielibyśmy ci pokazać co jest rezultatem seksu. Rezultatem seksu jest nie tylko orgazm. Rezultatem seksu może być również człowiek. Oto on w 12 tygodniu po zapłodnieniu. Oczywiście powiemy ci jak dochodzi do zapłodnienia, ale i jak dbać o zapłodnione życie. Jesteśmy za prawem do świadomego wyboru. Nienawidzimy haseł fundamentalistów z tabliczkami i taniej propagandy. Zależy nam na świadomym wyborze poprzedzonym rzetelną wiedzą. Dlatego chcemy, abyście mieli dostęp do pełnych informacji o tym, skąd bierze się życie ludzkie. Dzieci nie przynoszą bociany. Powstają wskutek złączenia się komórki jajowej z plemnikiem. Oczywiście to wasz wybór co z tym zrobicie. Naszą misją jest jedynie rzetelnie informować, co może się dziać w brzuchu dziewczyny w wyniku seksu. Obejrzyjcie płody ludzkie w 4,8,12,18, 24 tygodniu ciąży. 

5. Na koniec słowa Roberta Gwiazdowskiego: "Jedni chcą zakazu religii w szkołach, a drudzy LGBT. Pomysł, by decydowali o tym rodzice, którzy płacą za nauczanie swoich dzieci ani jednym, ani drugim jakoś nie przychodzi do głowy."


wtorek, 20 września 2016

Jak obecny rząd zabija edukację domową w Polsce

Nasze dzieci uczymy domowo siódmy rok, dlatego bliski jest nam (i całemu środowisku homeschoolersów) temat prawnych zapisów dotyczących edukacji domowej w naszym kraju. Minister Edukacji Pani Anna Zalewska zaprezentowała projekt nowej ustawy. Oto zapisy dotyczące rodziców, którzy zdecydowali się uczyć swoje dzieci domowo:

Art. 37. 
1. Na wniosek rodziców dyrektor odpowiednio publicznego lub niepublicznego przedszkola, szkoły podstawowej i szkoły ponadpodstawowej, do której dziecko zostało przyjęte, może zezwolić, w drodze decyzji, na spełnianie przez dziecko odpowiednio obowiązku, o którym mowa w art. 31 ust. 4, poza przedszkolem, oddziałem przedszkolnym w szkole podstawowej lub inną formą wychowania przedszkolnego i obowiązku szkolnego lub obowiązku nauki poza szkołą. 

2. Zezwolenie, o którym mowa w ust. 1, może być wydane przed rozpoczęciem roku szkolnego albo w trakcie roku szkolnego, jeżeli: 
1) przedszkole, szkoła podstawowa lub szkoła ponadpodstawowa, do której dziecko zostało przyjęte, znajduje się na terenie województwa, w którym zamieszkuje dziecko; 
2) do wniosku o wydanie zezwolenia dołączono: 
a) opinię publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej; 
(podkr. moje - PB)

Uwagi organizacyjne z Uzasadnienia do nowej ustawy: 

Uczniowie, którzy rozpoczęli realizację obowiązku wychowania przedszkolnego, obowiązku szkolnego lub obowiązku nauki poza szkołą kontynuują ją na podstawie dotychczasowych przepisów. Nowe przepisy (tj. szkoła na terenie województwa, które dziecko zamieszkuje, opinia publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej) dotyczą decyzji dyrektorów szkół i przedszkoli udzielanych na podstawie wniosków składanych na rok szkolny 2017/2018. 

------------------------------------------

Co więc mamy?  Dwie ważne zmiany, które w znaczący sposób ograniczają przestrzeń wolności dla rodzin.
Po pierwsze: konieczność zapisania dziecka do szkoły na terenie województwa, w którym zamieszkuje, a nie do dowolnej (jak dotychczas) szkoły w Polsce. 
Po drugie: konieczność przedstawienia opinii publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej, a nie jak dotychczas, publicznej lub prywatnej poradni.

Dwa słowa na ten temat:

1. To kolejny dowód na to, że największą pomocą państwa dla rodzin byłoby zostawienie nas w spokoju. Państwo cały czas chce naszego dobra, a my mamy go już tak niewiele... 

2. Jaki, zdaniem Pani Minister, jest problem w zapisywaniu dzieci uczonych domowo do szkoły w innym województwie? O co chodzi? O to, by szkoły otwarte na współpracę z edukatorami domowymi nie miały zbyt dużych subwencji oświatowych? By było jak najmniej takich szkół? By rodziny chcące uczyć domowo swoje dzieci miały mniejsze możliwości ku temu? By więcej dzieci pobierało rządową edukację w państwowych szkołach? Nie istnieje żaden racjonalny powód. Jeśli są nim nadużycia lub łamanie prawa przez pojedyncze szkoły, to zachęcam Panią Minister, aby, jak w każdym państwie prawa, wytoczyć legalny proces owym szkołom, dać im prawo do obrony i przyjąć sprawiedliwy werdykt. 

Rozwiązanie Pani Minister jest inne: za nadużycia jednej, dwóch placówek edukacyjnych należy ukarać wszystkie szkoły i wszystkie rodziny uczące domowo. Zaś szkoły, które zdaniem Pani Minister kradły państwowe środki będą mogą działać nadal, ale kraść mniej.

3. Konieczność dostarczenia opinii z poradni państwowej to przejaw kontroli i wiary we władzę oraz kompetencje urzędnika państwowego nad rodziną. Teraz to "nasi" ludzie, urzędnicy państwa będą pilnowali czy nadajecie się do tego, byście uczyli swoje dzieci w domu. Taka decyzja musi przejść przez sito naszych kryteriów. Biorąc pod uwagę brak kompetencji większości poradni w tym względzie, to rodziców i dzieci czeka niełatwy egzamin przede wszystkim z cierpliwości wobec urzędniczej niekompetencji, niezrozumiałych testów i pytań (np. dziecko znajomych usłyszało w państwowej poradni pytanie od pani psycholog: "czy twoi rodzice są surowi?"). Oczywiście zdarzają się wyjątki, ale zdecydowana większość pedagogów i psychologów w poradniach państwowych nie ma pojęcia czym jest edukacja domowa, zaś pragnienie uczenia dziecka w domu traktują jako fanaberie, zdziwaczenie lub zamach na kompetencje szkoły. Ciekaw jestem jak i z czyim udziałem Pani Minister zamierza przeprowadzić szkolenie dla pracowników państwowych poradni w tym względzie skoro chce im narzucić kolejną specjalizację i obowiązki.

4. Propozycje Ministerstwa Edukacji to kolejny chorobliwy przejaw wiary obecnego rządu w boga-państwo. Tak długo jak rządzący nie rozpoznają Bożego porządku i kompetencji rozdzielonych przez Stwórcę na państwo, rodzinę i kościół, tak długo będziemy mieli do czynienia z bałwochwalczym kultem państwa (obecny rząd) lub bałwochwalczym kultem politycznej wieży Babel - wspólnoty wielu państw (poprzedni rząd). Tam, gdzie państwo lub instytucja polityczna przejmuje kompetencje rodziny lub ogranicza jej prawo do wychowania, edukacji, tam mamy do czynienia z osłabieniem jej roli i twórczego wkładu w rozwój społeczeństwa. Chrześcijańskie wyznanie w temacie "boskości" państwa brzmi:
Caesar was wrong
God was right
I love you
Good night!

5. Jak do tej pory mamy do czynienia z anty-rodzinną i pro-państwową polityką obecnego rządu. Oto jego dotychczasowy dorobek:
- obcięliśmy o 40% subwencje szkolne na dzieci uczone domowo. To powinno ograniczyć ilość szkół pozytywnie nastawionych do edukacji w rodzinie.
- mamy również kolejny, o wiele bardziej skuteczny pomysł na dalsze ograniczenie liczby szkół, z którymi możecie współpracować w waszych wywrotowych pomysłach uczenia własnych dzieci w domu: szkoła w waszym województwie. Tak, wiemy - być może nie uda wam się znaleźć żadnej przyjaznej szkoły. Nie martwcie się. Na pewno zostaniecie przyjaźnie powitani w naszych rządowych placówkach. 
- znaleźliście jednak? Cóż, nie cieszcie się zbyt prędko. Poradnie państwowe nie będą tak naiwne jak prywatne, które w większości przypadków nie czynią wam żadnych problemów w wydawaniu opinii sprzyjającej uczeniu dzieci w domu. Teraz się to zmieni. 
- wasze dzieci są nasze. Zrobimy rzetelną selekcję i przesiew waszych dzieci, przyjrzymy wam się uważniej, ale nie martwcie się: w końcu dajemy 500 zł co miesiąc na drugie i kolejne. Wykarmcie je, ubierzcie, a potem przyprowadźcie do nas. Chyba dobry deal?

Jaka powinna być nasza odpowiedź? 
Panie Boże, proszę o upamiętanie obecnej Pani Minister lub powołaj nową.
Cóż, nie wszystkie dzieci wasze są.

czwartek, 30 lipca 2015

Zagrożenia homeschoolingu - R.C. Sproul jr.

Piszę te słowa z tegorocznej Konferencji Chrześcijańskich Edukatorów Domowych w Kolorado. Czymś zachęcającym dla mnie jest obecność w tym miejscu i możliwość spotkania przyjaciół. Konferencje dla homeschoolersów są zawsze budujące. Musimy jednak również pamiętać, że tam, gdzie są ludzie, tam są grzechy, które ich dotyczą, włączając w to nas – rodziców uczących domowo. Poniżej wymieniam pięć rzeczy, które uważam za współczesne niebezpieczeństwa:

1. Postrzeganie siebie samych jako ruch.
Jest to powszechna i normalna pokusa. Wielu z nas dobrze pamięta czasy, gdy nawet nie słyszeliśmy o czymś takim jak „edukacja domowa”. Zmiany w edukacji poczynione przez homeschoolersów są znaczące i duże. Osobiście argumentowałbym, że przynoszą one wspaniały, dobry owoc. Ale nie jesteśmy ruchem, lecz rodzicami, którzy wychowują swoje dzieci w bojaźni Pańskiej. Nasze dzieci nie są pionkami w naszych politycznych ruchach. Nie uczymy ich domowo służąc jakimś innym celom.

2. Postrzeganie siebie jako bezpiecznych.
Wiele rodzin widząc upadek kulturowy w szerokim świecie wybrało homeschooling jako bezpieczniejszą opcję, z dala od szaleństwa świata. Nie mam żadnych przeciwwskazań wobec chronienia naszych dzieci. W rzeczywistości kiedy stara plotka jest podnoszona przeciwko mnie jako rodzicowi edukującemu domowo własne dzieci - zawsze odpowiadam: "O co jeszcze mnie oskarżysz? O karmienie dzieci i ubieranie ich?". To co mnie niepokoi to jedynie myślenie, że ochrona przed światem jest ochroną przed grzechem. Jest tylko jeden sposób, aby nasze domy były wolne od grzechu. Zawołaj współmałżonka. Zbierz dzieci. Wyjdźcie z domu. Teraz jest on wolny od grzechu.

3. Postrzeganie siebie samych jako kogoś wyjątkowego.
W tym miejscu nie tylko sądzimy, że wymyśliliśmy idealny sposób na idealną rodzinę, ale również klepiemy się po plecach za to. Uważamy samych siebie za raczej mądrych, bystrych, wkrótce zaczniemy modlić się do Boga dziękując Mu, że nie jesteśmy jak inne rodziny, lecz uczymy nasze „pełne kołczany” w domu, ubieramy nasze córki w bluzy i pozwalamy tylko podobnie myślącym spotykać się z nimi. Duma zawsze znajdzie drogę do naszych serc ponieważ już tam mieszka.

4. Postrzeganie naszych dzieci jako nasze uprawomocnienie.
Dzieci są błogosławieństwem od Boga, rozkoszą. Ale nie są środkiem do celu, lecz same są celem. Jak często my, być może dlatego, że żyjemy w świecie, który nie ceni poświęceń prowadzących do wzrostu pobożnego potomstwa, ulegamy pokusie, aby traktować nasze dzieci jako trofea, świecące wskaźniki naszych wyjątkowych umiejętności jako nauczycieli i rodziców. Jest to złe i jak każda inna forma pychy poprowadzi do rychłej destrukcji. Dzieci mogą  być małe, ale nie są idiotami. Wiedzą kiedy są wykorzystywane i nie będą się na to długo godziły.

5. Postrzeganie siebie samych przez siebie samych.
Dobrą rzeczą dla rodziców jest branie odpowiedzialności, które w minionych pokoleniach były zrzucane na ekspertów. Złą rzeczą dla rodziców jest branie odpowiedzialności, które nigdy nie należały do nich. Zbyt często mamy do czynienia z homeschoolersami, którzy decydują, że nie mają potrzeby uczęszczania do Kościoła, odcinając się od odpowiedzialności i Bożych środków łaski. Kościół istnieje z pewnej przyczyny i zbyt często wielu homeschoolersów o niej zapomina.

Dostrzegasz wzór? Duma jest korzeniem wszystkich tych problemów. Nie dlatego, że edukatorzy domowi są szczególnym, dumnym gronem. Raczej dlatego, że jesteśmy zwykłym, dumnym gronem. Rozwiązanie? Skrucha i pokora.

Dr. R.C. Sproul jr. jest pastorem, a także wykładowcą w Reformation Bible College w Stanford na Florydzie. Zaangażowany jest również w służbę "Ligonier Ministries", której celem jest popularyzacja reformowanej teologii.

Tłumaczenie: Paweł Bartosik
Artykuł pochodzi ze strony autora: http://rcsprouljr.com

sobota, 17 stycznia 2015

Woń ewangelii w domu

Kochaj dzieci, kochając ich matkę. 
Kochaj dzieci kochając ich ojca. 
Kochaj żonę/męża kochając jej/jego dzieci. 
Miłość wzajemna to główny sposób w jaki ewangelia powinna być głoszona w naszych domach (Ef 5:25).

piątek, 6 czerwca 2014

Edukacja: informacja czy formacja?

Edukacja w biblijnym ujęciu to nie informacja, lecz formacja. Pytanie nie brzmi: jakie informacje przekazuje edukator, lecz jakiego człowieka chce ukształtować? 

poniedziałek, 12 maja 2014

Edukacja domowa przy Szkole Króla Dawida

Coraz więcej osób, szczególnie ze środowisk chrześcijańskich, zapisuje lub pyta nas o ofertę dla edukatorów domowych Chrześcijańskiej Szkoły Podstawowej i Gimnazjum im. Króla Dawida w Poznaniu.

Z tego powodu sama szkoła jest otwarta na możliwość zdawania egzaminów tu na miejscu w Gdańsku przez dzieci z naszych okolic. Jeszcze rozmawiamy na ten temat. Poniżej krótka wypowiedź dyrektora Jarka Pietrzaka nt. edukacji domowej przy Szkole Króla Dawida. Polecam.