piątek, 10 lutego 2017

Jakie drzewo rodzi "wolność religijną"?

Jeśli chcemy owoc pod nazwą „wolność religijna”, to musimy chcieć drzewa, które wydaje takie owoce. Jakie drzewo rodzi owoce pod nazwą wolność? Odpowiedź brzmi: Boże Słowo. 

Jeśli chcemy maksymalną wolność np. dla ludzi, którzy nie wierzą w Jezusa, to powinniśmy wierzyć w Jezusa. Jeśli bowiem nie ma Boga, a Chrystus nie powstał z martwych, wówczas dwunożne żyjątko złożone z białka, tłuszczu i wody, które nie wierzy w Jezusa, nie jest niczym więcej niż 70-kilową pozostałością po Wielkim Wybuchu, przypadkowo istniejącą materią w ruchu napędzaną wyładowaniami atomów w czaszce, o średniej temperaturze ciała 36,6 stopni Celsjusza. 

Prawa mniejszości? Wolność religijna? Prawa człowieka? Prawa nie wywodzą się w wybuchów. Czyjeś prawo do wolności to nie coś, co jedno poruszające się białko napędzane procesami chemicznymi nadaje drugiemu białku. Abyśmy w ogóle mogli mówić o prawach człowieka, to muszą być oparte na rzeczywistości, która znajduje się poza procesami chemicznymi w naszych czaszkach, poza gabinetami pełnymi dokumentów i komputerów. Innymi słowy: potrzebujemy podstawy, która dostarcza nam coś takiego jak uniwersalne prawa, godność, wolność, szacunek do wiary w Boga i do wiary, że Go nie ma. 

Światopogląd wykluczający Boga i Jego Słowo nie dostarczy tych rzeczy. Dlatego pragnąc zachować intelektualną spójność - chcę pozostać chrześcijaninem.