środa, 30 kwietnia 2025

Właściwa reakcja stworzeń

"Oddawanie Stwórcy czci jest w Biblii właściwą reakcją rozumnych stworzeń na Jego objawienie. To uhonorowanie i uwielbienie Boga przez wdzięczne składanie Mu ofiar w zamian za wszystkie dobre dary i możliwość poznania Jego wielkości i łaskawości, którymi nas obdarowuje".

J.I. Packer, Przewodnik po teologii

wtorek, 29 kwietnia 2025

Bóg i człowiek

Dzięki temu, że Jezus jest Bogiem, nasze zbawienie jest pewne i jest Jego dziełem. 

Dzięki temu, że był i jest prawdziwie człowiekiem, może być naszym reprezentantem i wziąć ludzki grzech na siebie. 

Obie te prawdy stanowią fundament naszego zbawienia.

Jezus umarł, Jezus żyje

Jezus umarł, abyśmy my mogli umrzeć – dla grzechu. Jezus żyje, abyśmy mogli żyć – dla Niego. 

Żyje wiecznie, abyśmy mogli żyć wiecznie – z Bogiem i Jego dziećmi.

wtorek, 22 kwietnia 2025

Wielkanoc 2025 - Nasiona i owoce (kazanie)

 

Wielkanoc 2025 - Nasiona i owoce 

(12) A jeśli się o Chrystusie opowiada, że został z martwych wzbudzony, jakże mogą mówić niektórzy między wami, że zmartwychwstania nie ma? (13) Bo jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie został wzbudzony; (14) a jeśli Chrystus nie został wzbudzony, tedy i kazanie nasze daremne, daremna też wasza wiara. (15) wówczas też byliśmy fałszywymi świadkami Bożymi, bo świadczyliśmy o Bogu, że Chrystusa wzbudził, którego nie wzbudził, skoro umarli nie bywają wzbudzeni. (16) Jeśli bowiem umarli nie bywają wzbudzeni, to i Chrystus nie został wzbudzony; (17) a jeśli Chrystus nie został wzbudzony, daremna jest wiara wasza; jesteście jeszcze w swoich grzechach. (1 Kor 15:12-14).

 KLUCZOWA PRAWDA

 Mamy Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. Już od pierwszego wieku Kościół upamiętnia zmartwychwstanie Jezusa, gromadząc się na nabożeństwie w pierwszy dzień tygodnia, w Dzień Pański.

 O zmartwychwstaniu Pańskim nie powinniśmy jednak mówić tylko raz w roku podczas Wielkanocy. Na każdym nabożeństwie wyznajemy wiarę w zmartwychwstanie, które jest przyczyną tego, że gromadzimy się w Kościele w pierwszy dzień tygodnia.

Wiara w zmartwychwstanie jest kluczową prawdą Pisma Świętego. Paweł mówi, że jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, wówczas „i nasze kazanie daremne, daremna też wiara wasza” (1 Kor 15:14).

Chrześcijaństwo jest przede wszystkim wiarą, że Chrystus nie pozostał w grobie, że ze śmierci zajaśniało życie, że wraz ze zmartwychwstaniem Chrystusa ciemność, grzech, śmierć zostały pokonane. Jeśli Chrystus nie został wzbudzony, to daremnie się tu spotkaliśmy, daremne jest to kazanie i daremnie wierzymy. Jeśli nie ma zmartwychwstania ciał na końcu historii, wówczas nie ma zmartwychwstania w środku historii.

Paweł chciał, aby Koryntianie zrozumieli, że nie mogą uznać zmartwychwstania Jezusa bez jednoczesnego uznania własnego zmartwychwstania!

Wydaje się ich pytać: Czy zgadzacie się, że Jezus powstał z martwych? Jeśli tak, to musicie się zadecydować. Jeśli zmartwychwstał Jezus, to umarli powstają z martwych! A jeśli martwi nie zostaną wzbudzeni, to nawet Jezus nie powstał z martwych!”

Ale Chrystus zmartwychwstał, co oznacza, że i my zmartwychwstaniemy!

I dziś powiemy o tym, w jaki sposób zmartwychwstanie Chrystusa odnosi się do nas, jaki ma wpływ na naszą nadzieję dotyczącą naszej przyszłości.

NASIONA I OWOCE

Zmartwychwstanie Chrystusa uczy nas, że to, co fizyczne, materialne jest dobre. Jezus po śmierci nie odszedł do nieba w duchowej formie. Zmartwychwstał w uwielbionym ciele i w tym ciele odszedł do nieba.

Dlatego Bożym ostatecznym przeznaczeniem dla nas nie jest stać się eterycznymi duchami, bezcielesnymi istotami. Stan po śmierci, w którym dusze zbawionych udają się do nieba, jest tymczasowy. Bóg zbawia naszą duszę natychmiast po śmierci, natomiast dusze w niebie oczekują na zbawienie ciała, które nastąpi w dniu zmartwychwstania, gdy Chrystus powróci na ziemię.

W 1 Koryntian 15:42-44 apostoł Paweł przedstawia wielką metaforę, porównując nasze obecne życie do czasu nasion i sadzenia, a dzień zmartwychwstania do czasu chwalebnego żniwa.

Tak też jest ze zmartwychwstaniem. Co się sieje jako skażone, bywa wzbudzone nieskażone; (43) sieje się w niesławie, bywa wzbudzone w chwale; sieje się w słabości, bywa wzbudzone w mocy; (44) sieje się ciało cielesne, bywa wzbudzone ciało duchowe. Jeżeli jest ciało cielesne, to jest także ciało duchowe.

Zgodnie z tą metaforą, nasiona mogą wyglądać dość nijako – małe lub trochę wyschnięte. Porównanie jest szczególnie trafne, ponieważ między nasieniem a rośliną, która z niego wyrośnie, istnieje całkowita ciągłość, a jednocześnie pozornie występuje brak ciągłości w wyglądzie.

Nasiono jest zakopywane w ziemi i wygląda na nieużyteczne. Ziarno wpada w błoto, rzucone niby od niechcenia, ale z nadejściem wiosny wyrasta z ziemi i wznosi się w chwale. Dlatego nie bez powodu Wielkanoc świętujemy w okresie wiosennym. Samo nasiono jest słabe, ale roślina, która z niego wyrasta jest potężna i pełna życia.

Obecnie żyjemy w naszych nasionach. Ale po zmartwychwstaniu będziemy żyć w ciałach, owszem też fizycznych, lecz przemienionych niczym ciało Jezusa po zmartwychwstaniu, które nie ulega rozkładowi, chorobom, śmierci.

Nasza zaś ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa, (21) który przemieni znikome ciało nasze w postać, podobną do uwielbionego ciała swego, tą mocą, którą też wszystko poddać sobie może. (Flp 3:20-21).

Różnica między nasieniem a rośliną, która z niego powstaje, jest ogromna. Na etapie sadzenia, a nawet wzrostu nie do wyobrażenia wydaje się być, że z tego ziarna może powstać okazałe drzewo lub piękny krzew.

Lubię spacerować po naszym podwórku i patrzeć jak urosły rośliny, które z Jolą sadziliśmy kilka lat temu (Jola lubi mnie wołać, by pokazać jaki wyrosły jej krzaczki). Gdy je sadziliśmy, to może nie było nasiona, ale to były to małe krzaczki. Jest coś cudownego w tym, że Bóg wpisał w małe ziarenko wzór, z którego wyrasta coś wspaniałego.

Ta analogia jest o tyle trafna, że dziś trudno nam sobie wyobrazić chwałę zmartwychwstania i nowe ciało, które nie umiera. Lecz na tym polega rzeczywistość życia z Bogiem, że nie chodzimy w widzeniu. Chodzimy w wierze, która oparta jest na solidnych podstawach – na Bożym Słowie.

Jeśli ktoś wie, jak działa świat, to nie martwi się, że ma małe ziarno. Po prostu je zakopuje i podlewa z przekonaniem, że wyda ono owoc. Jeśli ktoś wie, jak działa świat, to nie martwi się, że ma ciało, które poddane jest chorobom, śmierci, zepsuciu.

Używamy go jako naczynia uwielbienia Boga, służymy Mu wiernie z przekonaniem, że w dniu zmartwychwstania zostanie przeobrażone w nieskażone ciało.

NADZIEJA STAREGO TESTAMENTU

Nadzieja zmartwychwstania jest w pełni odsłonięta w Nowym Testamencie, szczególnie w dziele Jezusa. Jednak czasami  możemy usłyszeć przekonanie, że w Starym Testamencie nie było prawdziwej świadomości życia pozagrobowego i nadziei zmartwychwstania. 

Jest to nieprawdziwe założenie, ale musimy  przyznać, że w Starym Testamencie zmartwychwstanie nie znajduje się na pierwszym planie jak w Nowym Testamencie. Jednak jest również i tam wyraźnie oznajmione.

Marta, która pojawia się w Ew. Jana, zwykła wierząca mająca jeszcze wówczas tylko Stary Testament, wiedziała, że jej brat zmartwychwstanie ostatniego dnia. Skąd o tym wiedziała? Z pism Starego Testamentu.

Rzekł do niej Jezus: Brat twój zmartwychwstanie. Rzekła Marta do Niego: Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym (J 11:23-24).

Czyli mimo iż miała tylko Stary Testament, mimo iż Chrystus jeszcze nie zmartwychwstał, Marta miała nadzieję na zmartwychwstanie Łazarza w dniu ostatecznym.

Inny przykład: Faryzeusze byli partią ortodoksyjną, a saduceusze – partią liberalną. Faryzeusze wierzyli w zmartwychwstanie.

Saduceusze bowiem mówią, że nie ma zmartwychwstania, ani anioła, ani ducha, a faryzeusze uznają jedno i drugie (Dz 23:8).

Psalm 16 mówi: Bo nie zostawisz duszy mojej w otchłani, Nie dopuścisz, by twój pobożny oglądał grób (Ps 16:10). Ten Psalm jest kilka razy cytowany w Dziejach Apostolskich, gdy apostołowie zwiastowali zmartwychwstanie Chrystusa (Dz 2:27; 13:35; 13:36).

 Daniel przepowiedział chwałę zmartwychwstania: A wielu z tych, którzy śpią w prochu ziemi, obudzą się, jedni do żywota wiecznego, a drudzy na hańbę i wieczne potępienie. (Dn 12:2).

Także zmartwychwstanie było nadzieją wierzących nie tylko w Nowym Testamencie, ale i w Starym.

OCZEKIWANIE NA ZMARTWYCHWSTANIE

Nie wierzymy w zmartwychwstanie, by lepiej się poczuć w tym życiu. Wierzymy w nie, ponieważ Chrystus zmartwychwstał, i ponieważ Pismo Święte zapewnia nas o tej prawdzie. Dlatego Wielkanocna nowina jest wspaniałą nowiną!

Bóg przyniósł nam dobre wieści!

Tak jak pewny jest dzień śmierci, jest tak samo pewne jest, że w tym samym tempie zbliża się dzień zmartwychwstania.

Mówi się, że w życiu pewne są dwie rzeczy: podatki i śmierć. Ale możemy dodać –  trzy rzeczy: podatki, śmierć i zmartwychwstanie. J

Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nadchodzi godzina i już jest, kiedy umarli usłyszą głos Syna Bożego, a ci, którzy słuchają, żyć będą (J 5:25).

Zatem zmartwychwstanie jest pewne. Dlatego w Nicejsko-Konstantynopolitańskim Wyznaniu Wiary (381 r.), gdy czytamy słowa o zmartwychwstaniu ciał, pojawia się tam stwierdzenie: oczekuję. „I oczekuję wskrzeszenia umarłych i życia wiecznego w przyszłym świecie”.

Wcześniej w wyznaniu wiary mówimy: wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół, wyznaję wiarę w jeden chrzest…

Mówimy: „Wierzę, wierzę, wyznaję…”. Tu zaś w kontekście zmartwychwstania mówimy: Oczekuję. Oznacza to, że nasza wiara przekształca się w coś aktywnego. Jeśli czegoś oczekujemy, to nie jest to stan bierny. Oczekujemy z nadzieją i oczekujemy na coś pewnego. Nie mówimy np. wierzę w nadejście wiosny. Mówimy: oczekujemy na przyjście wiosny. Bo wiemy, że ona nadejdzie. Nie jest to coś potencjalnego, lecz pewnego! I wiosna właśnie nadeszła! J

Musimy mieć tę perspektywę oczekiwania na zmartwychwstanie, bo ona nam przypomina, że na końcu historii jest happy end. Może nie widzimy szczęśliwego zakończenia jakiegoś rozdziału w naszym życiu i bywa, że się zbytnio martwimy.

Ale koniec opowieści, to nie koniec rozdziału. Rozdziały mogą kończyć się napięciem, które sprawia, że chcemy sięgnąć do następnego i czytać dalej. Nie mamy obietnicy, że rozdział skończy się dobrze, ale mamy obietnicę, że wszystko – nawet rozdziały tragiczne – ostatecznie zmierzają do szczęśliwego zakończenia, do zmartwychwstania ciał, do życia na nowej ziemi i w nowym niebie.

Martwimy się czymś?

Pomyślmy: Otrzymamy nowe ciało, będziemy na wieki z Jezusem, nie będziemy już okłamywani, ranieni, nie będziemy opuszczeni, nie będziemy chorowali. Nie będzie łez, lęku i krzyku. Będzie wieczna radość życia z Bogiem i z Jego dziećmi.

Prawosławny teolog Aleksander Schmemann stwierdził: „Czekam, oczekuję na zmartwychwstanie umarłych, dlatego, że zostało mi darowane, dlatego, że cała wiara chrześcijaństwa jest niczym innym jak wewnętrzną (…), ale oczywistą wiedzą, że człowiek powołany jest do wieczności”.

 Zaś C.S. Lewis napisał słynne słowa: „Jeżeli odkrywam w sobie pragnienia, których nic na świecie nie może zaspokoić, to jedynym logicznym wytłumaczeniem tego faktu jest to, że zostałem stworzony dla innego świata”.

 BÓG UKOCHAŁ ŚWIAT

 Dobra Nowina nie sprowadza się do stwierdzenia: „Wypełnijcie wasze serca radością” lub „Przez wiarę w Jezusa znikną twoje problemy”. Dobra Nowina brzmi: Mesjasz, Syn Boży stał się człowiekiem, umarł za nasze grzechy zgodnie z Pismem i zgodnie z Pismem trzeciego dnia zmartwychwstał.

To zmienia wszystko! Sens Dobrej Nowiny tkwi w wydarzeniach z życia Jezusa. W Dobrej Nowinie nie chodzi w niej o to,  by opuścić ziemię i iść do nieba. Oczywiście po śmierci zbawieni idą do nieba.

 Ale Bożym ostatecznym celem nie jest transport duszy do nieba, lecz przyjście nieba tutaj. W Dobrej Nowinie chodzi o złączenie nieba z ziemią, duszy z ciałem. Chodzi o odnowienie stworzenia, a nie o ucieczkę od niego. Bóg nie mówi: Ziemia jest dotknięta grzechem, więc uciekajcie z niej. Mówi: Naprawię ją. Odnowię ją. I zmartwychwstanie jest potwierdzeniem tej obietnicy.

Ostatnia scena Biblii nie opisuje zbawionych dusz idących do nieba na tle płonącej ziemi, niczym w  filmach Rambo, gdzie bohaterski komandos idzie przed siebie, a za nim płonie dżungla lub rosyjskie bazy wojskowe. Księga Objawienia maluje przed nami obraz nowej Jerozolimy zstępującej z nieba na ziemię, stworzenie nowego nieba i nowej ziemi, które są jednym i tym samym miejscem.

Owszem, nasza ojczyzna jest w niebie, ale stamtąd wyczekujemy przyjścia Zbawiciela. Nie chodzi zatem o to, byśmy to my wrócili do stolicy, by mieszkać z Królem; to On obiecał, że przyjdzie stamtąd, by przemienić nasze życie tutaj. Nasz pobyt w niebie jest stanem przejściowym, ponieważ naszą nadzieją jest zmartwychwstanie ciał, odkupienie całego człowieka, nie tylko naszej duszy, lecz również ciała.

Pomyślmy o tym w taki sposób: Bóg uczynił ten świat na przestrzeni czasu. Ukochał ten świat tak bardzo, że posłał Syna, aby umarł za świat. To wszystko świadczy o tym, że ma plan dla świata i jest to plan odnowienia, a nie zniszczenia. Nie stworzył tego świata na spalenie w ogniu.

Idźmy dalej: pomyślmy o człowieku, o nas samych. Bóg uczynił człowieka na świecie, by był odbiciem Jego chwały, i by mieć z nami więź. Kiedy grzech wszedł na świat, to Bóg nie stwierdził: No dobrze, niech ciało człowieka gnije w ziemi, a ja nacieszę się jego niematerialną formą”.

Diabeł nie pokrzyżował Bogu planów, by miał On zrezygnować z fizycznego stworzenia. Nic takiego się nie wydarzyło. Kiedy myślimy o przyszłości, to myślmy w niej w ten sposób, że będziemy ludźmi bardziej, a nie mniej – właśnie po zmartwychwstaniu, w nowym stworzeniu. Bożym celem nie jest nas wyrwać z ciała, byśmy cieszyli się niematerialną egzystencją. Bożym celem jest zbawienie duszy i ciała!

Jeśli teraz potrafimy zachwycać się muzyką, miłością, światłem, śmiechem, smakiem, przyjaźnią, barwami, to byłoby dziwne, gdyby w nowym stworzeniu te rzeczy nie miały już żadnego znaczenia (A. Schmemann).

Zmartwychwstanie Jezusa oznacza, że również naszym ostatecznym celem jest zmartwychwstanie. Zmartwychwstanie Jezusa to początek odnowienia świata, przekształcania go. Dlatego Jezus nazywany jest pierworodnym z umarłych.

I apostoł Paweł w ten sposób przypomina, że ostatecznym celem Boga dla nas jest nasze zmartwychwstanie, połączenie tego, co zostało oddzielone wskutek grzechu, a więc Boga i człowieka, nieba i ziemi, ciała i duszy. Dlatego oznajmiamy za Biblią, że jako ostatni wróg zniszczona będzie śmierć (1 Kor 15:26). Świat nie zostanie zniszczony. Świat zostanie zbawiony (J 12:47). A ci, którzy zaufali Jezusowi zmartwychwstaną do życia wiecznego. Dlatego wierzymy w ciała zmartwychwstanie.

Nie dziwcie się temu, gdyż nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego;  wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd (J 5:29).

(22) Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni. (23) A każdy w swoim porządku: jako pierwszy Chrystus, potem ci, którzy są Chrystusowi w czasie jego przyjścia (1 Kor 15:23).

wtorek, 15 kwietnia 2025

Pościć czy nie?

Przez stulecia chrześcijanie pościli z wielu powodów. Czasami powody były dobre. Apostołowie i pierwsi chrześcijanie pościli i modlili się przed wyborem starszych lub przed wysłaniem misjonarzy. W Starym Testamencie Izraelici czy np. mieszkańcy Niniwy pościli w poczuciu skruchy i żalu po swoich grzechach. Boży lud pościł, by błagać Boga o ocalenie przed sądem. Uczniowie Jezusa pościli i modlili się, aby uwalniać opętanych.

Ale i zdarzało się, że chrześcijanie pościli ze złych powodów. Pościli, ponieważ wierzyli, że ciało i to, co fizyczne jest złe. Albo ponieważ uważali to za sposób odbycia kary za własne winy, tak jakby Syn Boży nigdy nie oczyścił ich sumień. Albo pościli, by Bóg zauważył ich pobożność.

Ale pomimo błędów i nadużyć, słuszna jest intuicja, że post jest elementem chrześcijańskiego życia. Nie jest czymś zarezerwowanym tylko do czasów Starego Testamentu lub czasów Jezusa i apostołów.

Pan Jezus w Kazaniu na górze powiedział: " A gdy pościcie, nie bądźcie smętni jak obłudnicy…” Zakłada więc, że będziemy pościć. Lecz chce, abyśmy robili to z właściwą postawą serca, nie na pokaz. Zatem post jest praktyką Jezus, apostołów, praktyką chrześcijańską.

We wczesnym Kościele post nie był praktyką zarezerwowaną na jakiś dzień lub porę roku. Nie było określonego okresu postu.

Post był raczej wskazówką dla chrześcijan, stanowił zachętę, aby chrześcijanie go praktykowali.

Kiedy ktoś pyta, czy nasz Kościół obchodzi Wielki Post, odpowiedź brzmi, że nie jest to coś, co musimy robić akurat w tym sezonie. Nikomu nie nakazujemy pościć w sezonie wielkiego postu. Nie narzucamy na nikogo jarzma, którego nie nakłada na nas Boże Słowo.

Jednocześnie powinniśmy zauważyć, że jest to dobre i mądre, że Kościół wprowadził taki sezon, przypominając i zachęcając do tej praktyki.

Zatem jest pewna mądrość w kalendarzu liturgicznym Kościoła. I choć post nie jest Bożym przykazaniem, to jest bardzo pomocny – tak jak katechizmy. Jak napisał pastor Rich Lusk, każdy sezon kalendarza kościelnego skupia się na innej części ewangelicznej opowieści, a zatem na innym aspekcie życia chrześcijańskiego:

Adwent – ​​to obietnica Chrystusa

Boże Narodzenie – to obecność Chrystusa

Epifania – to objawienie Chrystusa

Wielki Post – przypomina cierpienie Chrystusa

Wielkanoc – to zwycięstwo Chrystusa

Zielone Świątki, Pięćdziesiątnica – kładzie akcent na misję Chrystusa w świecie poprzez Ducha Świętego i Kościół.

Zatem kalendarz Kościoła pomaga nam – uczniom Jezusa – żyć rytem życia Pana Jezusa. Są chrześcijanie, którzy walczą z tymi sezonami w kalendarzu kościelnym, mówiąc, że Bóg ich nie nakazał. Ale jednocześnie ich kalendarz oznaczony jest sezonami meczy ich ulubionej drużyny sportowej, sezonami urodzin rodziny i przyjaciół, uroczystymi świętami państwowymi, a w Tłusty Czwartek jedzą pączki.

Pytanie więc nie brzmi czy jakieś ważne wydarzenia wyznaczają szczególne dni lub sezony w twoim kalendarzu? Lecz JAKIE wydarzenia wyznaczają rytm twojego życia?

Kalendarz Kościoła pomaga nam żyć rytmem Ewangelii, co jest dobre i pomocne w kulturze, która ustanawia własne święta i własnych bohaterów, czasami wątpliwych.

Zatem post nie jest czymś, co mamy bronić jako rzeczy ważnej i koniecznej. Jest to tzw. adiafora czyli rzecz drugorzędna i sprawa indywidualnej pobożności. Zarówno ten, który pości, jak i ten, który nie pości obaj mają rację. 

poniedziałek, 14 kwietnia 2025

Działalność Adama

"Przed rozpoczęciem pracy nad stworzeniem Adam miał złożyć Bogu dziękczynienie, potwierdzając tym samym swoją całkowitą zależność od suwerennego Boga. Adam nie miał stawić się przed Bogiem z pustymi rękoma. Miał złożyć dziękczynienie, trzymając w dłoniach Boże stworzenie. Oznaczało to również dedykowanie Bogu przyszłej pracy wykonanej przez Adama na stworzeniu – transformację stworzenia z chwały w chwałę oraz dystrybucję powstałych w ten sposób nowych rzeczy. Adam miał postępować według sześciu kroków:

         1. Wziąć wszechświat w swoje dłonie.

         2. Przed rozpoczęciem pracy miał złożyć Bogu dziękczynienie za otrzymany dar (świat). W ten sposób Adam dedykował Bogu Jego świat. Modlitwa ta była aktem wiary, która nie wynikała z ludzkich uczynków (Ef 2:8-10).

         3. Następnie Adam miał przeobrazić tę część świata, która była w jego zasięgu.

         4. Później miał podzielić się z innymi owocami swojej pracy. Dziesięć procent miało być oddane Bogu do Jego oceny w dniu szabatu. Był to też sposób ofiarowania Bogu świata. W dziesięcinie Adam składał też inną ofiarę, a mianowicie świat przekształcony poprzez swoją pracę. Dobre uczynki były wyrazem wiary. Resztę owoców pracy Adam mógł zatrzymać dla siebie, podarować komuś lub wymienić na owoc pracy kogoś innego.

         5. Kolejnym krokiem miała być ocena pracy Adama. Nie tylko on sam, ale też inni mieli się w to włączyć. Również Bóg oceniał tę część, którą otrzymał.

         6. Dzieła Adama miały sprawić radość jemu i innym ludziom, a także Bogu, dla którego miały być miłą wonią.

         Warto podkreślić dwa aspekty powyżej opisanego procesu. Po pierwsze, trwał on w czasie. To, co jest dobre na początku, nie musi być dobre później. Rysunek wykonany przez dziecko może być uznany za bardzo dobry, ale taki sam rysunek wykonany przez dorosłego nie zasługuje już na taką ocenę. Oznacza to, że dzieła ludzkie nie są wieczne, a z czasem muszą być zastąpione nowymi".

- James B. Jordan, Pradawni święci

środa, 9 kwietnia 2025

Kościół jako religijna kalka świeckiego marketingu?

Coraz częściej w ewangelicznych Kościołach zauważalna jest nowoczesna tendencja do "odkościelniania" Kościoła. 

Przykłady: 

- Nabożeństwa nazywane są "spotkaniem" 
- Komunia (Eucharystia) to "pamiątka", 
- Kazanie to "wykład", 
- Jasność cotygodniowego wielkanocnego świętowania zastępują przyciemnione lofotwe wnętrza z oświetloną sceną, 
- Kazalnicę i Biblię zastąpił wysoki taboret z MacBookiem, 
 - A na zaproszeniach na nabożeństwo, w miejsce krzyża, Biblii czy też Stołu Pańskiego - wskazujących na to, KTO jest w centrum nabożeństwa, znajdziesz twarz mówcy na najbliższą niedzielę. 

Rozumiem pragnienie bycia komunikatywnym dla świata czy też używania współczesnych narzędzi, form, środków wyrazu, by komunikować niezmienną Ewangelię. 

Problem w tym, że chcąc uniknąć dziwaczności bycia "w tyle" za zmieniającym się światem, Kościół popada w dziwaczność bycia religijną kalką świeckiego marketingu.

wtorek, 8 kwietnia 2025

Oblubieniec, Oblubienica i woda

W Ewangelii Jana w 4 rozdziale mamy opisane spotkanie Pana Jezusa z Samarytanką. Nasz Pan niczym Boaz przemawia życzliwie do cudzoziemki, a więc Samarytanki, pogardzanej przez Żydów Rozmawia z nią przy studni i obiecuje dać jej wody, aby nigdy więcej nie była spragniona  (J 4:14):

J 4:14-15:  Ale kto napije się wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu. Rzecze do niego niewiasta: Panie, daj mi tej wody, abym nie pragnęła i tu nie przychodziła, by czerpać wodę.

Ta scena, obecność studni, wody to symboliczny obraz miłości Chrystusa wobec Kościoła. 

Podobną historię widzimy w Księdze Rut: historię miłości Bożej wobec wielonarodowego Kościoła. Mamy historię Oblubieńca (Boaza), który przyjmuje i zaopatruje w wodę, a następnie poślubia Rut, która jest obrazem Kościoła.

Boaz dobrze naśladuje Boga w tym, jak Bóg kocha swój lud poprzez Prawo, które nam dał. Bóg kocha okazywać dobro i to ponad miarę. Bóg kocha przygniatać nas swoją hojnością i łaską. Postawa Boaza dobrze to ilustruje.

środa, 26 marca 2025

Pożądliwość - wróg radości

„A gdy on odchodził na drogę, przybiegł ktoś, upadł przed nim na kolana i zapytał go: Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby odziedziczyć życie wieczne? I rzekł mu Jezus: Dlaczego nazywasz mnie dobrym? nie ma żadnego dobra poza jednym, to jest Bogiem. Znasz przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij ojca swego i matkę swoją. A on odpowiadając, rzekł mu: Nauczycielu, tego wszystkiego przestrzegałem od mojej młodości. Wtedy Jezus, widząc go, umiłował go i rzekł mu: Jednego ci brakuje: idź, sprzedaj, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; i przyjdź, weź krzyż i idź Ja. I zasmucił się na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wielki majątek” (Marek 10:17-22) 

Młody człowiek pyta Jezusa o drogę do życia wiecznego (Mj 10:17-22). Jezus wskazuje mu prawo Boże, podając mu listę przykazań z drugiej tablicy prawa, z wyjątkiem jednego – zakazu pożądliwości zawartego w dziesiątym przykazaniu. 

Młodzieniec odpowiedział, że w tym wszystkim dobrze sobie poradził. Tyle posłuszeństwa, a i tak nie miał życia wiecznego! Jezus mówi mu więc, że jeszcze jednej rzeczy brakuje. Daje mu zadanie, które dotyka sedna jego ciągłego nieposłuszeństwa Dziesiątemu Przykazaniu. Młodzieniec odszedł smutny. 

Chrześcijańska rodzina to za mało

Nie wystarczy fizyczne pochodzenie od Abrahama. 

Paweł w Liście do Rzymian nie neguje, że Abraham jest fizycznym przodkiem Żydów, ale mówi, że to za mało, by być jego duchowym potomkiem

To ważne przypomnienie szczególnie dla dzieci i młodzieży: nie wystarczy pochodzenie z chrześcijańskiej rodziny. Nie wystarczy, że w swojej rodzinie masz wierzącego rodzica lub dziadka lub nawet Abrahama. Tym co się liczy to twoja osobista wiara. 

Tylko w taki sposób człowiek staje się częścią duchowej rodziny. Gdyby wystarczyło pochodzenie, to wiara nie byłaby konieczna. A jest!