Żyjąc wiarą w REALNYM świecie
Blog pastora Pawła Bartosika
poniedziałek, 27 października 2025
List pastora Douglasa Wilsona do Prezydenta Donalda Trumpa
Jak traktować Izrael i Żydów?
Dekalog 1. - Żadnych innych bogów
10 SŁÓW
5 Mj 4:13 - I oznajmił wam swoje przymierze, które nakazał wam zachowywać: dziesięć słów, które wypisał na dwóch kamiennych tablicach.
Ale Dekalog to nie tylko nakazy i zakazy: rób to, nie rób tego. Bóg także uzasadnia przykazania. Np. o czci rodziców, o szabacie…
Tak powinniśmy komunikować się z dziećmi. Mówimy: nie kłam. Ale mówimy także dlaczego nie powinny kłamać. A powodem nie jest tradycja., zasady tego domu, jakaś etyka, bo tak nieładnie. Powodem jest więź z Chrystusem, pragnienie miłosnego posłuszeństwa Jezusowi.
PODZIAŁ DEKALOGU
Sam Dekalog możemy podzielić na dwie części. Nasze zobowiązania wobec Boga i nasze zobowiązania wobec bliźnich. Pierwszych mamy 4. Drugich 6.
Przykazania wobec Boga pojawiają się na początku. To ważne, ponieważ mówią, KTO powinien być na pierwszym miejscu w naszym życiu. Dekalog zaczynamy od Boga. A miłość do Boga jest źródłem miłości wobec bliźniego. Dlatego powinności wobec bliźnich przychodzą PO naszych powinnościach wobec Boga. To jak traktujemy bliźniego jest często objawem tego, jak traktujemy Boga.
PREAMBUŁA
Dekalog rozpoczyna się od Preambuły:
(1) A Pan mówił wszystkie te słowa i rzekł:
(2) Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu
niewoli. - Księga Wyjścia
20:1-2
Wstęp (mimo iż często zapominamy o jego
istnieniu) jest bardzo ważny, ponieważ mówi nam o kontekście Dekalogu.
Zanim Bóg powie nam co nakazuje, a czego zabrania - pokrzepia nas zapewnieniem
o tym kim jest i co dla nas uczynił!
Bóg mówi: Najpierw cię Izraelu wyprowadziłem z niewoli, a potem dałem ci przykazania!
To obraz tego jak Bóg działa w naszym życiu. Bóg najpierw nas wyprowadza z niewoli grzechu, a POTEM mówi jak żyć nowym życiem.
Czyli to nie poprzez posłuszeństwo przykazaniom Izrael został uwolniony z Egiptu. To stało się dzięki Bożej łasce. Bóg walczył za swój lud. Izraelici zaś mieli Jemu ufać. Mieli pomazać odrzwia krwią baranka (obraz dzieła Jezusa), aby Bóg uratował ich domy od śmierci pierworodnych.
I później, gdy Bóg ich wyzwolił i przeprowadził przez wodę, powiedział Izraelowi jak ma żyć, postępować jako wolny lud, by znów nie wracał pod jarzmo niewoli.
Dekalog to konstytucja przymierza między Bogiem a Jego ludem. To deklaracja wolności, a nie zniewolenia. Bóg dał go swojemu ludowi m.in. Po to, by Izrael nie wracał do egipskich grzechów i zniewolenia.
Zobaczcie jakże inne to jest od tego jak dziś spoglądają niewierzący na Dekalog. Mówią: To jarzmo zniewolenia i opresji, ograniczeń.
Jeśli tak uważasz i pragniesz wolności tak jak ty ją rozumiesz, to zacznij lekceważyć każde z przykazań Dekalogu i zobaczysz jak skończysz. Nie mówię tylko o piekle. Mówię o tym życiu, tu na ziemi. Skończysz jako niewolnik. Niewolnik niezaspokojonych pragnień, zniewoleń, pożądliwości, chciwości, nałogów itd.
Nawet niektórzy chrześcijanie uważają, że Dekalog nie obowiązuje zbawionych ludzi, ponieważ jesteśmy pod łaską. Mówią, że Dekalog jest dla niewolników, a nie dla synów.
Ale jeszcze raz: Bóg nie dał Dekalogu niewolnikom. Dał go wolnemu ludowi po tym jak wyprowadził Izrael na wolność. Dekalog miał ich uczyć jak mają żyć jako wolni ludzie w wymiarze indywidualnej relacji z Bogiem i ludźmi, ale i w wymiarze społecznym, wspólnotowym.
W Prologu Bóg mówi: Jam jest Pan Bóg twój.
Nie o każdym narodzie Bóg mówił: Jam jest
Bóg twój. To wyjątkowy przywilej móc Stwórcę Kosmosu
nazywać „Bogiem moim”.
Po drugie: Wejrzyj
Izraelu na to co dla ciebie uczyniłem. Wyprowadziłem cię z Egiptu, z domu
niewoli. Byłeś niewolnikiem, byłeś ciemiężony, ale uwolniłem cię i powołałem do
wolności.
Te dwie prawdy powinny nam przyświecać kiedy
myślimy o przykazaniach Dekalogu: 1. Kim jest Bóg. 2. Co dla nas uczynił.
Przykazania, które następują po wstępie mówią o
tym, co wynika dla nas w związku z tym, że Stwórca jest naszym Bogiem oraz
uwolnił nas z niewoli... grzechu. Kolejność jest tu bardzo istotna. Bóg
najpierw mówi co dla nas uczynił. Następnie informuje jak w związku z tym
powinniśmy żyć.
Najpierw mamy Bożą inicjatywę, uwolnienie, przebaczenie
(poprzez wiarę), przywileje od Niego. Potem przychodzą nasze
zobowiązania. Taka jest też natura ewangelii.
Jest ona Dobrą Nowiną o tym co Bóg uczynił dla człowieka w Chrystusie. Ewangelia to Tryb Oznajmujący o tym, że Chrystus stał się człowiekiem i umarł za nasze grzechy, następnie zmartwychwstał pokonując moc grzechu i śmierci i odszedł do Ojca, skąd panuje w niebie i na ziemi i skąd powtórnie przyjdzie. Same zdania oznajmujące.
Natomiast nasza wiara, postępowanie powinny być reakcją na to co dokonało się na krzyżu, a nie sposobem zaskarbienia sobie Bożej przychylności. I taką rolę ma dla chrześcijan Dekalog.
Owszem, jego pierwszą funkcją jest funkcja lustra, w którym człowiek się przygląda i widzi swój grzech. Tu mamy drugą funkcję: Prawo prowadzi nas do Chrystusa. Jest drogowskazem, który pokazuje, że ratunek nie jest w nas, w Prawie, ale w Bożym Synu. Prawo nas potępia, a nie zbawia. I przypomina nam o tym Prolog Dekalogu, który zanim usłyszymy przykazania oznajmia nam Bożą łaskę.
PIERWSZE PRZYKAZANIE
Przejdźmy do pierwszego przykazania: „Nie będziesz miał innych bogów obok mnie”.
Na samym początku Bóg mówi nam, że nie powinniśmy zrównywać z Nim bóstw innych religii, innych wierzeń.
Pierwsze przykazanie mówi nam o wyłączności czci dla Boga. Nie będziesz służył dwom panom. Nie możemy zrównywać wszystkich religii w imię politycznej poprawności czy chęci bycia miłym.
Nie możemy mówić, że bogowie religii niechrześcijańskich to ci sami bogowie co Bóg jedyny, tylko pod innymi imionami. Kryszna, Wisznu, Sziwa, Allah to nie są inne imiona Boga objawionego w Biblii.
Kiedyś wierzyłem, że każda religia mówi o tym samym Bogu. A różnica polega na tym, że objawił się w różnym czasie, w innym miejscu, innym ludziom. Tak jak ja dziś rozmawiam z Jolą i ona nazywa mnie mężem, popołudniu rozmawiam z dziećmi i one nazywają mnie tata. Na stoisku rozmawiam w innym miejscu niż dom i tam ludzie nazywają mnie pastorze. A potem odwiedzam kogoś z Was i mówicie mi Paweł. I zasadniczo różne miejsca, różny czas, różne określenia, ale ta sama osoba.
Nie jest to jednak dobra ilustracja różnic między religiami. Kluczowa kwestia jest taka, że mimo iż ktoś nazwie mnie Paweł, tata, pastor, mąż to nie będziecie opisywać moich cech, które stoją w sprzeczności. Nie będzie tak, że jeden z was opisze mnie jako mężczyznę, a inny jako kobietę. Jeden powie o mnie, że jestem blondynem, a drugi, że prawie łysy. Jeden powie, że jestem żonaty, a drugi, że jestem kawalerem.
A tak właśnie jest z opisem różnych religii i bogów. Jeden ma syna, inny uważa to za bluźnierstwo. Jeden po śmierci zabiera duszę do nieba lub piekła, a drugi wciela w inne ciało w cyklu reinkarnacji. Jeden mówi, że zbawieni jesteśmy z łaski przez wiarę w Syna Bożego, inny, że przez przestrzeganie zasad danej religii. Jeden mówi, że śmierć weszła na świat od upadku Adama i Ewy, drugi mówi, że człowiek od początku był istotą śmiertelną. Jeden jest w Trzech Osobach, drugi jest jednoosobowy.
Trzeba się wyjątkowo się starać, by nie widzieć tych sprzeczności.
Dlatego w Piśmie Świętym Bóg mówi: nie ma innych bogów. Musisz się opowiedzieć czy ufasz Jedynemu Bogu czy stawiasz Go OBOK innych wierzeń, religii...
Dlatego podstawowym przesłaniem Pisma Świętego jest to, że ma innego Boga prócz Ojca, Syna i Ducha Świętego. Przez Niego jesteśmy stworzeni, w nim żyjemy i poruszamy się. W Nim jest życie i światło.
Z powodu tego, że
dzisiaj Ewangelia dociera do najdalszych rejonów świata raczej nie muszę
ostrzegać nikogo z was przez Mardukiem, Perunem, Zeusem czy Baalem. W naszym
kraju raczej rzadko kiedy można spotkać osoby, które łamią pierwsze przykazanie
poprzez czczenie jakiegoś obcego boga innej religii.
Ale istnieją w naszych sercach bogowie pod
bardziej subtelną postacią niż Baal - tacy jak rozrywka, pieniądze, popularność
czy rzeczy bez których nie potrafimy żyć i nie potrafimy o nich nie myśleć: np.
smartfon.
Oczywiście nie palimy świec tym bogom na środku
kaplicy, nie stawiamy im ołtarzy. Mimo tego wymagają różnego rodzaju hołdu,
oddania, poświęcenia myśli.
To przykazanie nie tylko mówi abyśmy unikali
fałszywych bogów. Mówi abyśmy ich unikali ponieważ jesteśmy związani
z prawdziwym Bogiem. Tak jak nie powinniśmy wpuszczać do małżeńskiego łoża
innych osób, tak nie powinniśmy wpuszczać do swojego serca oddania, uwielbienia
dla kogokolwiek poza Trójjedynym Bogiem.
Zatem zagrożeniem dla przestrzegania tego
przykazania nie są dziś dla ciebie Allach, Zeus, Sziwa, Posejdon. Nie ma kogoś
takiego. Nie oni są dla nas zagrożeniem. Zagrożeniem jest nasze serce, które na
pierwszym miejscu stawia coś innego, kogoś innego niż Boga Jedynego.
Nigdy nie stawajmy się tak „mądrzy”,
„wyedukowani”, „utalentowani” we własnym mniemaniu, że poczujemy iż kochanie
Jezusa jest dla kogoś mniej wykształconego niż my. Nigdy nie dopuśćmy do
sytuacji, w której powiemy: „Wiara była dobra dla ludzi pokroju prostego,
starożytnego ludu, ale JA żyję w dobie komputerów i internetu.
Poza tym mam wyższe wykształcenie i wiem jak to wszystko działa”.
Kochajmy Boga, kochajmy Syna, kochajmy Ducha,
kochajmy nabożeństwo, kochajmy uczestnictwo przy Stole Pańskim, Jego Lud,
nienawidźmy grzechu. Nie myślmy nawet, że możemy być tacy cool ,
że staniemy „ponad” tymi rzeczami.
UBÓSTWIENIE PAŃSTWA
Ale pierwsze przykazanie odnosi się nie tylko do
bóstw, ale także to władz ziemskich, które roszczą sobie do bycia Mesjaszami,
którzy traktują ludzi jak swoją własność. Pamiętacie, że Bóg wyrwał Izraelitów
z niewoli jednego pana – faraona, aby On Bóg był dla nich nowym Panem i królem.
W całej historii Kościoła biblijne chrześcijaństwo zawsze stawało przeciwko wszelkim formom ubóstwiania i absolutyzowania państwa oraz ziemskiej władzy.
Państwo, które odrzuca autorytet Boga ponad sobą, staje się tyranem i uzurpatorem Bożych cech, a więc bycia ostatecznym autorytetem ponad wszystkim, który kontroluje nieomal każdy aspekt naszego życia. Tak to wygląda w społeczeństwach, które walczą z chrześcijaństwem. Dlaczego walczą? Ponieważ chrześcijanie ogłaszają: jest Bóg ponad cesarzem. Jest Bóg ponad rządem, premierem, królem, prezydentem. I każdego kolano powinno się przed Nim ugiąć.
Ale to samo bałwochwalcze ubóstwienie może odnosić się do Kościoła. To nie Kościół jest nieomylny, lecz Bóg. To nie Kościół orzeka co jest Bożym Słowem, lecz to Bóg orzeka która wspólnota jest Kościołem. To nie słowo Kościoła jest rozstrzygające, lecz Boże. To nie Kościół zbawia, lecz Bóg.
Wierzymy w Trójcę Świętą, autorytet Pisma Święte, bóstwo Jezusa, niedzielę jako Dzień Pański nie dlatego, że Kościół tak zdecydował, lecz dlatego, że Bóg tak powiedział w Swoim Słowie.
Zatem chodzi o to, do kogo należy ostatnie Słowo jeśli ziemskie autorytety ustanowione przez Boga (państwo, Kościół, rodzina) wyrażają odmienne opinie od Pisma Świętego.
Łatwo jest deklarować: nie mam innych bogów. Ale czy polegasz jedynie na Słowie Boga jedynego i masz odwagę, by oznajmić: Trzeba Boga bardziej słuchać niż ludzi.
Księga Jozuego 24:23-24
A on na to: Usuńcie tedy obcych bogów, którzy są pośród was i skłońcie serca wasze do Pana, Boga Izraela. (24) I rzekł lud do Jozuego: Panu, Bogu naszemu, służyć będziemy i głosu jego słuchać.
Usuń bóstwa, którym służyłeś przed nawróceniem ze swojego życia.
JEZUS JAKO JEDYNY BÓG
Posłuszeństwo pierwszemu przykazaniu oznacza m.in. wyłączność czci dla Jezusa jako jedynego pośrednika do Boga, jedynej drogi do Boga, jedynego Zbawiciela.
Jezus jest Bogiem, który posiada atrybuty, które Stary Testament przypisuje Bogu: jedyny Zbawiciel, Alfa i Omega, Sędzia, Pan, Jedyny Pasterz. Zatem wyłączność czci dla jednego Boga to wyłączność czci dla Jezusa.
Jn 14:6
Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie.
Dz 4:12
I nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni.
Nie możesz być chrześcijaninem jeśli wierzysz w Jezusa PLUS… Jezus plus Allah. Jezus plus kosmiczna energia. Jezus plus nasze zasługi. Jezus plus przynależność do jedynozbawczego Kościoła. Jezus plus inne religie.
Dlatego nie mówię: ufaj Jezusowi i zostaw sobie furtkę na inne rodzaje duchowości. Nie. Mówię: ufaj wyłącznie Jezusowi. Jeśli mówię, że kocham żonę oraz tak samo kocham inną kobietę, to znaczy, że zdradzam żonę.
Nie zdradzaj Jezusa. Nie łam pierwszego przykazania.
Pamiętaj, żadnych innych bogów.
środa, 22 października 2025
Kościół nie jest dodatkiem
Treścią wyznania wiary są nie tylko prawdy o Bogu: Ojcu, Synu i Duchu Świętym. W skład Symbolu Apostolskiego (Credo) wchodzą również prawdy o Kościele. Brzmi to mało współcześnie i egzotycznie w dobie indywidualizacji wiary, negowania znaczenia Bożej wspólnoty, nacisku na osobiste doświadczenie. Znamy te stwierdzenia: „Mam Boga w sercu. Po co mi Kościół?”. „Kościół tworzą hipokryci, a ja nie chcę mieć z hipokryzją nic wspólnego”. „Dla Boga liczy się szczerość, a nie forma” itd.
Powyższe stwierdzenia równie dobrze
mogły padać w czasach Jezusa, jak i niedługo potem, gdy Kościół formułował
Credo Apostolskie. A jednak i Pan Jezus, i za Jego przykładem apostołowie wskazywali na
znaczenie Kościoła. I wskazywali na to znaczenie w taki sposób, że Kościół nie
jest dodatkiem do chrześcijańskiej wiary. To nie jest tak, że osobiście wierzę
w Jezusa i gdy tylko tego potrzebuję, to skorzystam z oferty i usług Kościoła.
Pójdę tam, gdy duchowo zgłodnieję, gdy zapragnę
muzyki, kazania, spotkania z ludźmi. W taki sposób czasami myślimy o rozrywce:
kinie, teatrze lub koncercie. Jak będę miał potrzebę obejrzenia, posłuchania
czegoś ciekawego to pójdę.
Pan
Jezus powiedział w Ewangelii Mateusza 16:18: „A ja ci powiadam, że
ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję
Kościół mój, a bramy piekielne
nie przemogą go”. Czyli Chrystus
rozpoczyna swoją misję od powołania do siebie dwunastu ludzi, którym mówi: „Nie
wy mnie wybraliście, ale ja was wybrałem” (J 15:16). Po Jego odejściu do nieba
tych dwunastu wraz z prorokami założyło fundament Kościoła, na którym my jako
żywe kamienie wznosimy tę duchową budowlę, świątynię Bożą, której kamieniem
węgielnym jest sam Chrystus (Ef 2:20). Zatem Kościół należy do Jezusa, nie do
nas. On go założył, odżywia go i prowadzi. Nie możemy o tym zapominać. Czasami
traktujemy Kościół jak własną organizację, która ma na celu zaspokajać nasze
oczekiwania na wzór baśniowej wróżki zębuszki. Sami sobie ustalimy, czy
spotykamy się online, czy fizycznie, w jaki dzień się gromadzimy, czy i w jakim
gronie sprawować Wieczerzę Pańską, czy też jak ma wyglądać nabożeństwo, by było
atrakcyjne dla ludzi z zewnątrz. Nie możemy w taki sposób traktować Kościoła,
nabożeństwa oraz ustanowień Pańskich (sakramentów). Kościół jest własnością
Chrystusa, Jego ciałem, co oznacza,
że to On nas do niego włącza i powołuje do służby Bogu i całemu ciału.
poniedziałek, 20 października 2025
Każde kolano, każdy język
Pismo Święte mówi, że Bóg dał Jezusowi imię, które jest ponad wszelkie imię. To jednak nie tylko zdanie oznajmujące, ale i rozkazujące. Każde kolano jest wezwane, aby się ugiąć. Każdy język jest wezwany do wyznania Jezusa jako Pana.
Jednym z największych problemów
współczesnego Kościoła jest niewyrazistość w tej kwestii. Wielu szczerych
chrześcijan, używając różnego rodzaju doktrynalnych gimnastyk, postanowiło, że
przyznają wyjątki. Nie każde kolano musi się ugiąć przed Jezusem. Nie każdy
język musi Go wyznać jako Pana. Nie każdy naród musi się przed Nim pokłonić.
Wszystko zależy od tego, jaki światopogląd mają rządzący. Wszystko zależy od
tego, czy obywatele lubią Jezusa. Nie możemy nikogo wzywać, nikomu oznajmiać,
od nikogo wymagać, mówiąc o jakichkolwiek zobowiązaniach, póki człowiek nie ma
na coś ochoty.
Ale Jezus jasno powiedział, co mamy
publicznie oświadczać: że On jest Panem, i to każdego centymetra sześciennego
we wszechświecie. I kiedy to mówimy, to nie wyrażamy pragnienia, by tak się stało.
Deklarujemy to, co Bóg już to
uczynił. Ewangelizacja nie jest procesem
udzielania Jezusowi autorytetu w naszym życiu na zasadzie: „Jeśli zechcecie, to
uczyńcie Go Panem. Ukoronujcie Go!”.
Ewangelizacja jest procesem ogłaszania autorytetu, który Jezus już
posiada. Bo Jezus przyjął władzę, gdy wstąpił na niebiosa i zasiadł po prawicy
Ojca. Dlatego wciąż musimy powracać do podstawowego
chrześcijańskiego wyznania wiary, że Jezus jest Panem. Chrystus nie kieruje
niektórymi fragmentami świata. Jezus nie zarządza jedynie jakąś prowincją
świata, tylko częścią ziemi, zaledwie naszym sercem lub samym Kościołem. Jezus
jest Panem! – to jest podstawowe wyznanie chrześcijanina. Ta prawda ma wymiar
kosmiczny. Jezus nie jest lokalnym Bogiem. Jest stwórcą wszystkich rzeczy
widzialnych i niewidzialnych. Owszem, Jezus zbawia jednostkę, ale właśnie
dlatego, że otrzymał władzę nad niebem i ziemią. Jezus posiada władzę, dlatego
zbawia człowieka. Gdyby nie była Mu dana władza, jak mógłby zbawić kogokolwiek?
Jeśli Jezus nie ma władzy, to nie jest w stanie nic zrobić.
Jako
chrześcijaninie mamy do wyboru jedno z dwóch podejść. Pierwsze można streścić w
ten sposób: Jezus panuje tylko tam, gdzie pozwoli Mu na to człowiek. Dlatego nie
zakazuje On zabijania, kradzieży, cudzołóstwa, rozwodów itd. tym, którzy nie
uznają Jego władzy. Pozwala niewierzącym na te rzeczy do czasu, gdy człowiek
uzna Go za swojego Pana i Zbawiciela.
Drugie podejście jest
następujące: Jezus jest Królem królów, stwórcą życia, Panem życia i śmierci.
Dlatego oznajmił w swoim Słowie (Biblii), że nikomu nie wolno zabijać
człowieka, nie wolno kraść, zdradzać ani opuszczać męża lub żony. Nawet tym,
którzy nie są chrześcijanami. Oczywiście niechrześcijan wola Jezusa obchodzi
tyle, co zeszłoroczny śnieg. Ale właśnie dlatego mówimy o buncie człowieka.
Dlatego mówimy o powadze ich grzechu, o sądzie Bożym i o konieczności
nawrócenia. Jeśli uznalibyśmy, że przykazania Jezusa nie obowiązują
niewierzących, wówczas nie byliby winni ich złamania. Nie byliby więc
grzesznikami. Jeśli nie są grzesznikami, jeśli nie złamali przykazań, to nie
potrzebują Zbawiciela. Są niewinni. Jeśli prawo Kolumbii mnie nie obowiązuje,
to nie jestem winny złamania prawa Kolumbii. To dość logiczne konsekwencje i
mam nadzieję, że wszyscy to widzimy. Ale władza Jezusa
rozciąga się nad wszystkimi. Dlatego mówimy, że są wierzący Jemu i niewierzący
Jemu. W podstawowym sensie istnieją dwie grupy ludzi: ci, którzy przyjmują Boże
zaproszenie, oraz ci, którzy je odrzucają. Milczenie, obojętność na zaproszenie
jest również jego odrzuceniem. Są chrześcijanie i niechrześcijanie, dzieci Boże
i dzieci ciemności.
Świat nie wierzy, że Jezus jest Panem narodów, ponieważ sam Kościół
niekiedy zachowuje się tak, jakby w to nie wierzył. Często głosimy Jezusa –
Pana naszego serca i osobistego doświadczenia, ale nie dostrzegamy, że Biblia
mówi dużo więcej o Jego panowaniu. Mówimy: Uczyń Go Panem swojego życia. Ale
Biblia nie mówi, że człowiek ma coś zrobić z Jezusem. Człowiek ma coś zrobić ze
sobą! Ma upamiętać się, nawrócić i
zaufać Jezusowi! Ma oddać swoje życie Jemu. On czuwa nad każdym naszym krokiem.
On nas stworzył i nic nie dzieje się bez Jego przyzwolenia. Nie musimy Go
czynić żadnym Panem. Nie posiadamy takiego autorytetu. Zrobił to Ojciec, gdy
Jezus odszedł do nieba. My zaś ugnijmy przed Nim kolana i przestrzegajmy Jego
przykazań.
środa, 15 października 2025
Przyszłe tsunami
Jeśli jesteśmy dziećmi Bożymi, to będziemy nie tylko doświadczać radości przebaczenia i pokoju sumienia. Będą też mniej przyjemne rzeczy: będziemy mieć udział w cierpieniu.
Dlatego pojawia się pytanie: Czy jednak warto tego doświadczać? Czy to całe obiecane nam dziedzictwo jest jednak warte całego trudu i bólu, jaki czeka dzieci Boże w tym świecie?
Niektórzy odpowiedzą negatywnie. Ludzie tacy deklarują się jako wierzący i starają się żyć po Bożemu, przynajmniej na pewnym etapie. Jednak po jakimś czasie odkrywają, że nie jest to warte cierpień, które na nich spadają, dlatego porzucają wiarę.
Ale Paweł odpowiada na to pytanie jednoznacznie: TAK, bez wahania podkreślając, że „utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić" (Rz 8:18)
Jak zauważył Stuart Olyott, Paweł niczym księgowy podsumowuje pozycje i cyfry w dwóch kolumnach. Jedna jest podpisana jako „cierpienia obecnego czasu”, a druga „chwała, jaka ma się w nas objawić”. I mówi: Nawet nie warto ich porównywać. Jedna przeważa drugą w stopniu nieporównywalnym. Obecne cierpienia mogą wydawać się wielkie i Paweł wiedział o tym, ale przyszła chwała jest nieskończenie większa.
Jeśli wiesz, dokąd zmierzasz, nawet nie przemknie ci przez myśl, że obecne utrapienia i cierpienia nie są tego warte.
A na pewno nie można było zarzucić Pawłowi, że nie wie o czym pisze. Dobrze wiedział, czym jest cierpienie. Nie był teoretykiem (2 Kor 11: 23-28). Był chłostany co najmniej pięć razy i wielokrotnie przebywał w więzieniu. Był kamienowany. Raz rozbił się na statku. Było tego o wiele więcej.
Nie był delikatnym kwiatem. Znał cierpienie. Znał również ostateczny kontekst tego cierpienia, którym była nadchodząca chwała. I ten człowiek z bliznami, śladami biczowania i kamienowania mówi, że nasze obecne cierpienia nie są warte porównania z chwałą, która objawi się w nas (Tim Keller).
Obecne cierpienia można przyrównać do tymczasowych opadów, lecz przyszła chwała to będzie tsunami.
Czyli weźmy cierpienia wszystkich dzieci Bożych w całej historii i połóżmy na jednej szali. Z właściwej perspektywy będą one wyglądały jak drobny pył. Następnie weźmy złotą cegłę pięciu minut w Niebie i połóżmy ją na drugiej szali.
To właśnie miał na myśli. „Nic nie znaczą” oznacza, że Bóg umieści wszystko w odpowiedniej perspektywie.
Dlatego równie dobrze możemy tę perspektywę przyjmować już teraz. Paweł nas tego chce nauczyć. Bóg otrze każdą łzę (Ap 21:4). Dawne rzeczy przeminą. Już teraz możemy żyć z tą nadzieją, bo to rzuca zupełnie inną perspektywę na obecne cierpienia.
poniedziałek, 6 października 2025
Poczęcie z Ducha Świętego i nowe stworzenie
Poczęcie Jezusa z Ducha Świętego nie jest nieznaczącą prawdą. Nie chodzi w niej o to, by podkreślić, że Jezus narodził się z kobiety pozbawionej grzechu pierworodnego. Niczego takiego Pismo Święte nie naucza. Nie działa to w ten sposób, że aby Jezus był wolny od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego, to Maria również musiała być wolna od grzechu pierworodnego. Jeśli miałoby to działać w ten sposób, to cała genealogia Marii musiałaby składać się z osób pozbawionych grzechu.
Ewangeliści, pisząc o poczęciu Jezusa, w które zaangażowany jest Duch Święty, zabierają nas do opisu stworzenia w Księdze Rodzaju.
Mateusz pisze:
A z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak: Gdy matka jego, Maria, została poślubiona
Józefowi, okazało się, że, zanim się zeszli, była brzemienna z Ducha Świętego
(Ewangelia Mateusza 1:18).
Mamy tutaj użyte słowo genesis przetłumaczone jako narodziny. Ale równie dobrze można je przetłumaczyć jako początek, początki. Dlatego Księga Rodzaju jest nazywana Księgą Początków. W tym kontekście ewangeliczne odniesienia do Ducha Świętego nawiązują do Księgi Rodzaju 1:2, a więc do stworzenia.
Duch Święty tworzył fizyczną rzeczywistość w opisie stworzenia.
A ziemia była pustkowiem i chaosem; ciemność była nad otchłanią, a Duch Boży unosił się nad powierzchnią wód (Księga Rodzaju 1:2).
W Ewangelii Mateusza Duch Święty utworzył fizyczne ciało w łonie Marii:
I gdy nad tym rozmyślał, oto ukazał mu się we śnie anioł Pański i rzekł: Józefie, synu Dawidowy, nie lękaj się przyjąć Marii, żony swej, albowiem to, co się w niej poczęło, jest z Ducha Świętego (Ewangelia Mateusza 1:20).
Mówiąc typologicznie i symbolicznie – Maria jest „ziemią”, nad którą unosi się Duch Święty, aby stworzyć w niej nowe stworzenie. Zaś Józef budzący się ze snu, aby wziąć swoją żonę, przypomina nam Adama w Ogrodzie (Rdz 2:18-25). Józef bierze Marię za żonę, tak jak Adam wziął za żonę nowo stworzoną Ewę. Dlatego narodziny z dziewicy są znakiem nowej inicjatywy Boga, nowego stworzenia Boga, które rozpoczyna się wraz ze stworzeniem nowego Człowieka, ostatniego Adama, Jezusa.
Wszystko, co potrzebne
sobota, 27 września 2025
Zjednoczenie nieba i ziemi
Pismo Święte naucza, że przed upadkiem niebo i ziemia były w jakiś sposób zharmonizowane. Bóg komunikował się z człowiekiem, który przebywał w Ogrodzie, a pomiędzy nimi istniała więź. Jednak z powodu grzechu człowieka niebo i ziemia zostały rozłączone. Można powiedzieć, że nastąpił rozwód nieba i ziemi. Istotną częścią dzieła Chrystusa jest ponowne ich zjednoczenie.
Ponieważ upodobał sobie Bóg, żeby w nim zamieszkała cała pełnia boskości i żeby przez niego wszystko, co jest na ziemi i na niebie, pojednało się z nim dzięki przywróceniu pokoju przez krew krzyża jego (List do Kolosan 1:20).
Zapowiedzią zjednoczenia nieba i ziemi jest sam Pan Jezus, a więc Bóg zstępujący z nieba na ziemię i przyjmujący ludzką naturę. W Jezusie, prawdziwym człowieku ujrzeliśmy niebiańskiego człowieka. W Jezusie żyjącym na ziemi ujrzeliśmy niebo. Osoba i dzieło Jezusa zapowiada zjednoczenie nieba i ziemi. Jak ono się odbędzie? Tę rzeczywistość odkrywa przed nami Księga Objawienia.
I widziałem nowe niebo i nową ziemię; albowiem pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma. I widziałem miasto święte, nowe Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, przygotowane jak przyozdobiona oblubienica dla męża swego. I usłyszałem donośny głos z tronu mówiący: Oto przybytek Boga między ludźmi! I będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem jego, a sam Bóg będzie z nimi. I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły (Objawienie Jana 21:1-4).
Oto Ja stworzę nowe niebo i nową ziemię i nie będzie się wspominało rzeczy dawnych, i nie przyjdą one na myśl nikomu (Księga Izajasza 65:17).
Kiedy zastanawiamy się, czy w niebie będziemy robili to, co teraz np. praca, wędrówki górskie, zabawy ze zwierzakami, gra w siatkówkę lub piłkę nożną – chyba najrozsądniejsza odpowiedź brzmi: nie wiem, czy w niebie będziemy robić te rzeczy, dlatego że Bożym ostatecznym celem jest połączenie nieba i ziemi w dniu powtórnego przyjścia Chrystusa na świat. Obecny stan rozdzielenia duszy i ciała jest niepełny zarówno dla ziemi, gdzie pozostanie nasze ciało, jak i dla nieba, gdzie znajdzie się nasza dusza.
Możemy jednak żyć nadzieją, że po zmartwychwstaniu, na Nowej Ziemi i w Nowym Niebie będziemy doświadczać, nawet w większym wymiarze tych wszystkich radości i przyjemności, które znamy z obecnego życia. Będziemy wówczas bardziej ludźmi, a nie mniej ludźmi. Będziemy doświadczać dobrych rzeczy od Boga bardziej, a nie mniej.
Jezus wstąpił do nieba, abyśmy i my wstąpili tam razem z Nim. Wstąpił na wysokość, aby władać z wysokości, będąc jednocześnie blisko nas poprzez Ducha Świętego, którego posłał. Poszedł do nieba, aby przygotować nam miejsce.
W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce (Ewangelia Jana 14:2).
Kiedy udamy się do nieba, ujrzymy tam Jezusa, który przygotował miejsce dla każdego z tych, którzy Jemu zaufali. Do nieba nie trafiają po prostu ludzie z kolejki, których Bóg następnie stara się ulokować, by każdemu było w miarę komfortowo. Do nieba trafią ci, którzy mają tam przygotowane miejsce przed założeniem świata. I kiedy tam trafimy, zobaczymy miejsce przygotowane przez Jezusa specjalnie dla każdego z nas z osobna.
Myślmy o niebie z ogromną nadzieją i radością. Bo być z Chrystusem to ogromny zysk i coś, za czym powinniśmy tęsknić. Choć na razie, ze względu na powołania od Pana Boga, mamy tu na ziemi jeszcze trochę rzeczy do zrobienia.
czwartek, 25 września 2025
Skąd mam wiedzieć, że Duch Święty mieszka we mnie?
Niekiedy słyszę pytanie: "No dobrze, jeśli ktoś jest zapieczętowany Duchem Świętym, to należy do Boga. Jest Bożą własnością. Bóg go chroni i doprowadzi do Swe dzieło do końca. Lecz skąd mam wiedzieć, że akurat ja jestem zapieczętowany Duchem Świętym?"
To dobre pytanie. Zacznę od dwóch błędów. Pierwszy dotyczy naszych przyjaciół ze środowisk charyzmatycznych, a drugi ze środowisk bardziej tradycyjnych.
Część naszych charyzmatycznych przyjaciół uważa, że obecność Ducha w życiu wierzącego powinna manifestować się poprzez nadprzyrodzone znaki i dary, takie jak mówienie językami lub proroctwa. Niektórzy idą nawet w skrajność, sądząc, że jeśli ktoś nie mówi językami, to nie ma Ducha i nie jest zbawiony. Jest to jednak inna ewangelia. Wystarczy, że odpowiemy słowami Pawła z 1 Listu do Koryntian: Czy wszyscy mówią językami? To oczywiście pytanie retoryczne. Wiadomo, że nie wszyscy Koryntianie mówili językami. I Paweł wcale nie zamierzał ich namawiać, by do tego dążyli. Nie chcę tutaj wchodzić w temat mówienia językami we współczesnym Kościele i czym był dar języków w Biblii. Chcę tylko zwrócić uwagę na to, że dary duchowe, nawet takie jak prorokowanie, uzdrawianie, wypędzanie demonów – nigdy nie były gwarancją tego, że ktoś należy do Boga. Pan Jezus powiedział:
W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie (Ewangelia Mateusza 7:22-23).
Czyli nawet taka rzecz jak wypędzanie demonów nie była gwarancją tego, że ktoś został zapieczętowany Duchem Świętym i należy do Boga. Bóg może działać przez różne osoby, nawet nienarodzone na nowo, nawet przez osła, by wypełnić swój cel. Fakt, że Bóg używa kogoś albo że ten ktoś staje się kanałem, poprzez który Bóg działa, jeszcze nie świadczy o sercu tej osoby. Bóg potrafi posługiwać się nawet niegodziwcami, by osiągać własne cele, co widzimy w ukrzyżowaniu Chrystusa.
Zatem to nie dary duchowe, choćby nawet spektakularne, świadczą o tym, że ktoś ma Ducha Świętego i należy do Jezusa.
Drugi błąd polega na twierdzeniu, że Duch Święty jest nam niejako automatycznie przekazywany poprzez chrzest lub obrzęd nałożenia rąk. Owszem, poprzez chrzest Duch włącza nas do społeczności Kościoła. Tak jak poprzez obrzęd zaślubin Duch łączy mężczyznę i kobietę w jedno ciało – małżeństwo. Ale to działanie Ducha nie gwarantuje, że mąż i żona są wewnętrznie zapieczętowani Duchem Świętym albo że ich małżeństwo będzie trwałe i owocne. Tak, Duch działa poprzez wodę, poprzez chleb i wino, słowa przysięgi, ale to nie udział w tych wspaniałych darach od Boga świadczy, że mamy na sobie pieczęć Ducha. Izraelici przeszli przez wodę, pili wodę z duchowej skały i jedli duchowy pokarm na pustyni. Duch Święty działał, zaopatrywał i prowadził ich w wędrówce. Ale ciała wielu z nich zasłały pustynię.
Zatem przez chrzest Duch włączył nas do (widzialnego) Kościoła, do Bożej rodziny. To jest wspaniała rzecz i błogosławieństwo. Lecz co jest prawdziwym świadectwem tego, że Duch mieszka w kimś indywidualnie i ten ktoś ma na sobie pieczęć Ducha Świętego? Tym świadectwem jest osobista wiara w Jezusa Chrystusa, czynna w miłości i widoczna dobrych uczynkach. Dzieje się tak, ponieważ Duch prowadzi do Jezusa i nikt nie może wyznać, że Jezus jest Panem, chyba że w Duchu Świętym.
Dlatego oznajmiam wam, że nikt, przemawiając w Duchu Bożym, nie powie: Niech Jezus będzie przeklęty! I nikt nie może rzec: Jezus jest Panem, chyba tylko w Duchu Świętym (1 List do Koryntian 12:3).
Nie chodzi tu oczywiście o samo wypowiedzenie słów. Chodzi o szczere wyznanie serca. Duch prowadzi do wiary w Jezusa. I co więcej, nie ma prawdziwych chrześcijan, w których Duch Święty nie zamieszkuje.
Ale wy nie jesteście w ciele, lecz w Duchu, jeśli tylko Duch Boży mieszka w was. Jeśli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest jego (List do Rzymian 8:9).
Zatem znakiem obecności Ducha w człowieku jest osobista wiara w Jezusa. I bynajmniej nie chodzi o deklarację, ale chodzi o przemienione życie. Jak więc poznać więc obecność i działanie Ducha w nas? Tak samo, jak poznajemy rodzaj drzewa: po owocach. Co jest owocem Ducha?
Owocem zaś
Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność,
wstrzemięźliwość. Przeciwko takim nie ma zakonu. A ci, którzy należą do
Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami (List
do Galacjan 5:22-23).
Zadajmy sobie pytania, na które sami przed sobą i przed Bogiem szczerze odpowiedzmy: Jakie są moje najgłębsze pragnienia? Jak wygląda moja mowa? Czy jestem uprzejmy? Czy mam w sobie Bożą radość? Czy mam pokój w sercu? Czy jestem wierny małżonkowi – w czynach i myślach? Czy umiem się ograniczyć, powiedzieć pokusie – nie? Czy kocham Boga i ludzi? Czy inni mogą powiedzieć o mnie, że jestem dobrym człowiekiem? Czy jestem łagodny i umiem panować nad sobą?








