poniedziałek, 25 października 2010

Synergizm

Człowiek niewierzący mocno obstaje przy swojej autonomii. Nic dziwnego, skoro toczy wojnę z Bogiem, kocha ciemność raczej niż światłość i szuka swego, co w ostateczności prowadzi do śmierci. Człowiek nieodrodzony jest martwy w swoich grzechach i przewinieniach (Ef 2:1). Ponieważ jest synem Adama (Rzym 5:12) i z powodu własnych grzechów (Iz 59:2) człowiek niewierzący pozostaje z dala od Boga. Źródłem umiłowania ludzkiej autonomii jest pycha.

Dlatego powinno nas dziwić umiłowanie ludzkiej autonomii u chrześcijan. Choć ustami wyznają, że to Bóg ich zbawił, to jednak przyciśnięci do muru przyznają, że ostateczną przyczyną ich zbawienia była ich własna autonomiczna decyzja. Innymi słowy, Bóg stworzył warunki do zbawienia, ale to człowiek sam, kierując się swoją grzeszną wolą, postanowił uwierzyć, co poskutkowało zbawieniem. Takie podejście do zbawienia jest z gruntu synergistyczne.

Synergizm to proces, w którym dwa lub więcej organizmów osiąga cel niemożliwy do osiągnięcia przez każdy z nich w pojedynkę. Wielu chrześcijan wierzy, że Bóg nie może nikogo zbawić bez jego współpracy, choćby świadomego przyzwolenia. Podobnie człowiek nie może się zbawić bez odkupieńczej śmierć Chrystusa. Jednak zbawienie jest możliwe tylko w wyniku współpracy między Bogiem, a człowiekiem, taki pogląd nazywamy teologicznym lub soteriologicznym (tzn. zbawczym) synergizmem. Służy on zachowaniu autonomii grzesznego człowieka i to nawet w sprawie przemiany go w nowe stworzenie. Tym sposobem importuje się do teologii zbawienia tę samą truciznę, z powodu której zbawienie stało się konieczne.

Synergizm, Patch Blakey

Całość artykułu