wtorek, 1 grudnia 2015

Obóz Świętych

Jeśli imigranci są Bożym sądem nad Europą, która porzuciła swoje chrześcijańskie dziedzictwo, to rozwiązanie tego problemu nie jest polityczne. Rozwiązanie jest duchowe. A jest nim pokuta i nawrócenie do Chrystusa.
Zdrowe społeczeństwo nie ma czego się obawiać ze strony imigrantów. Kiedy imigrant przybywa do zdrowego społeczeństwa jest mu oznajmiana następująca rzecz:
"Jedno prawo obowiązywać będzie tubylca i cudzoziemca, goszczącego wśród was". (Wj 12.49).
W zdrowym społeczeństwie nie ma prawa szariatu; stref, do których boi się wjeżdżać mieszkaniec, a nawet policja; nie ma islamskich dzielnic, których mieszkańcy nie mają zamiaru poddawać się prawu danego kraju itd. Zdrowe społeczeństwo nie drży przed cudzoziemcem. Ale i nie mówi mu: "Zapraszamy i o nic nie pytamy. A jeśli nie podoba ci się nasza konstytucja, to możesz ją podrzeć".
Oczywiście Bóg nie wymagał od cudzoziemca rezygnacji ze swoich przekonań. Wymagał natomiast respektowania tego samego prawa, które obowiązuje tubylca.
W zdrowym społeczeństwie Bóg mówi, aby jego granice były otwarte dla obcych przybyszów. Dlaczego? Bo Jego lud był przybyszem z innego królestwa.
"Obcy przybysz, który mieszka z wami, niech będzie jako tubylec wpośród was samych; będziesz go miłował jak siebie samego, gdyż i wy byliście obcymi przybyszami w ziemi egipskiej; Ja, Pan, jestem Bogiem waszym". (Kpł 19.34)
Zdrowe społeczeństwo nie ma się czego obawiać ze strony imigrantów. Salomon nie obawiał się wizyty przedstawicieli innej kultury - Królowej Saby z jej poddanymi. To raczej ona była pod wrażeniem jego mądrości i chwały jego królestwa.
Sęk w tym, że nie jesteśmy zdrowym społeczeństwem. Dlatego każda polityczna odpowiedź będzie problematyczna:
- swobodny, niekontrolowany napływ powoduje zagrożenie terroryzmem i islamizacją
- budowanie muru może zostać wykorzystane do powstrzymania zarówno wpływu, jak i wypływu. Mur berliński nie tyle zniechęcał do turystyki z Zachodu. Powstrzymywał przed swobodnym przekraczaniem granicy w *obie* strony.
Dlatego rozwiązanie kryzysu imigranckiego w chorym społeczeństwie, które odwróciło się od swojego Stwórcy znajduje się nie w Brukseli, Budapeszcie lub Warszawie. Znajduje się na krzyżu Golgoty. A naszą odpowiedzią powinno być upamiętanie i nawrócenie.
(na podst. rozważań D. Wilsona z jego bloga)