poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Znaki dla szukających znaków?


"I wypędzał demona, który był niemy. A gdy demon wyszedł, niemy przemówił. I tłum zdumiał się. Niektórzy zaś z nich mówili: On wypędza demony mocą Belzebuba, władcy demonów. Drudzy zaś, kusząc go, żądali od niego znaku z nieba." (Ew. Łukasza 11.14-15)

"A gdy się tłumy zbierały, zaczął mówić: Pokolenie to jest pokoleniem złym; znaku szuka, ale inny znak nie będzie mu dany, jak tylko znak Jonasza". (Ew. Łukasza 11.29)

Powyższe słowa Pana Jezusa z Ewangelii Łukasza to Jego reakcja na sceptycyzm i niewiarę, na oskarżenia, iż mocą demonów wypędza demony oraz oczekiwanie znaków potwierdzających znak. Wokół niego zaczęły gromadzić się tłumy. Ludzie usłyszeli, że wydarzyło się coś niezwykłego i chcieli ujrzeć znak z nieba. Jezus jednak nie reaguje zachwytem: Świetnie, są tłumy! O to mi chodzi! I jeszcze chcą znaku! Więc dam im znak, by przynajmniej niektórzy byli zachwyceni Bogiem.

Pan Jezus nie tylko nie daje znaku, ale i w mocnych słowach zwraca się do tych, którzy się ich domagają. To, o czym mówi nasz Pan jest bardzo bliskie duchowi współczesnych czasów ponieważ żyjemy w wieku sceptyków, w wieku niewiary. Nic się nie zmieniło od tamtych czasów. Znak Jonasza miał miejsce, lecz ludzie nadal mówią: pokaż nam znak! Niestety nawet chrześcijanie odpowiadają: Skoro takie są oczekiwania, to cóż, musimy im to dać. Inaczej nie trafimy do serc tych ludzi.

Często sceptycyzm jest przedstawiany jako przemyślane, inteligentne stanowisko, otwartość. Sądzimy, że to całkiem zasadne, iż ktoś chce dowodów. Jednak Jezus daje do zrozumienia, że oto dowody stoją przed waszymi oczami. Właśnie wypędził niemego ducha z człowieka i oczekiwanie dowodów w sytuacji, gdy widzisz przed sobą Bożego Syna jest oczekiwaniem grzesznym, jest postawą cyników i duchowych leniwców. 

Człowiek żądający od Boga znaku Bożej obecności zachowuje się jak przestępca żądający od sędziego odpowiedzi na to, dlaczego w świecie jest tyle zbrodni. Zapomina, że to Bóg jest sędzią domagającym się od niego odpowiedzi o przyczynę zła w świecie, nie odwrotnie. 

Jezus potępia tych, którzy szukali znaku jako złych i pełnych ciemności. My dziś niekiedy czynimy odwrotnie. Skoro ludzie domagają się znaków, to dajmy im znaki: uczyńmy religijne show, pokaz duchowych mocy na stadionie lub w hali. Błędnie sądzimy, że ludzie widząc spektakularne rzeczy (padanie na ziemię, mówienie językami, śmiech w duchu, uzdrowienia) – zostaną przekonani, że żywy Bóg działa, a ich wiara stanie na niezachwianym fundamencie! Jezus mówi, że Jego misją nie jest spełnienie oczekiwań niewiary, tak jakby Słowo Boże było czymś niejasnym, czymś, co trzeba udowadniać odwołując się do znaków. Kiedy Bóg przemawia - nie potrzebuje aprobaty ludzi. Nie musi stawać przed Komisją Znaków, by zdać egzamin z wiarygodności, że Bóg jest Bogiem. Jezus dobrze wiedział, że nawet jeśli nastąpi znak, to ciemne serce nadal pozostanie ciemne ponieważ człowiek nie szuka dowodów prawdy, lecz uzasadnień dla niewiary. 

Oto właśnie nastąpił cud – wypędzenie niemego ducha z człowieka, a człowiek odpowiada: pokaż nam znak. Oto nastąpił największy ze znaków: znak Jonasza - zmartwychwstanie Syna Bożego, lecz ci, którzy szukali znaków wciąż pozostali w ciemności. Wyjaśnili największy cud teorią wykradzionego ciała. W ten sposób Boże dzieła zinterpretuje każdy człowiek o nieodrodzonym sercu: znak? Musi być przecież naturalistyczne wyjaśnienie! Uważasz, że wyjaśnienie tkwi w nadprzyrodzoności? Hm, pokaż mi znak, by to udowodnić. 

Jeśli Słowo Boże (Pismo Święte) cię nie przekonuje, jeśli nie przekonuje cię przemawiający Bóg – to nic cię nie przekona.