czwartek, 30 listopada 2017

Chrześcijanie i reforma sądownictwa

1. Poniższe myśli dalekie są oczywiście od wyczerpania tematu sporu nabrzmiałego wokół sądów i działań polskiego rządu oraz jego przeciwników. Są to raczej luźne refleksje, którymi dzielę się jako obywatel, chrześcijanin.

2. Źródłem prawa i sprawiedliwości jest Trójjedyny Bóg (Ps 11.7; 82.1-8; 97.2). Do Niego należy ziemia i to, co ją napełnia, włączając w to wszystkie ziemskie instytucje i struktury władzy (Ps 24.1).

3. Dlatego wszelkie dążenia mające na celu reformę wymiaru sprawiedliwości powinna poprzedzać bojaźń Boża i uznanie, że istnieje obiektywny standard, na podstawie którego możemy mówić o istnieniu niezmiennej, uniwersalnej sprawiedliwości, której źródłem jest Bóg, a której strzec powinny ludzkie instytucje władzy. Jeśli państwo odrzuca wiarę w absoluty wówczas ono samo staje się absolutem. Jeśli nie ma absolutnego moralnego standardu, wówczas nikt nie może powiedzieć, że coś jest ostatecznie dobre lub złe. Dlatego elementem chrześcijańskiego świadectwa w tej kwestii powinno być wyznanie: sprawiedliwość osądza sędziów.

4. Boże Słowo (Biblia) jest nie tylko źródłem sprawiedliwości, ale również określa kompetencje władzy. Bóg ustanowił na ziemi reprezentantów, by w Jego imieniu sprawowali rządy: strzegli bezpieczeństwa obywateli i karali przestępców wydając sprawiedliwe wyroki. Oznacza to, że choć sędzia powinien być niezależny od nacisków politycznych, to nie powinien być niezależny od Autora ludzkiej godności, praw człowieka i sprawiedliwości – Trójjedynego Boga.

5. Urząd sędziego jest ściśle związany z mądrością, która w biblijnym ujęciu oznacza umiejętność odróżniania dobra od zła i opowiadania się za tym pierwszym. Ta zaś jest nieosiągalna poza kontekstem bojaźni Bożej: „Początkiem mądrości jest bojaźń Pana; Wszyscy, którzy ją okazują, są prawdziwie mądrzy”. – Psalm 111.10

6. Sądy powinny być niezawisłe i niezależne od nacisków politycznych. Jednocześnie nie powinny być niezależne od mechanizmów kontroli i weryfikacji samych sędziów. Wynika to z prawdy o grzechu, który dotknął każdego człowieka (Rzym 6.23). Dlatego żaden człowiek (lub grupa ludzi) nie powinien posiadać władzy absolutnej, nie poddającej się ocenie innych instytucji lub społeczeństwa. Rozsądny system powinien oznaczać współzależność władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Oczywiście nawet idealny ustrój może nie zadziałać, jeśli wysokie urzędy piastują ludzie niemoralni i zepsuci. Szukając jednak rozwiązań systemowych powinniśmy szukać mechanizmów, które możliwie skutecznie będą powstrzymywały monopolizację władzy lub unikanie odpowiedzialności przez sędziów.

7. Ideą leżącą u podstaw nadania społeczności ludzkiej instytucji sądów jest stan ludzkiego serca, które jest grzeszne od poczęcia (Ps 51.7). Ludzka władza musi być ograniczona, a władza absolutna ściśle zakazana. Jak powiedział James Madison (o konstytucyjnych ograniczeniach władzy rządowej):

Gdyby ludzie byli aniołami, żaden rząd nie byłby potrzebny. Gdyby aniołowie rządzili ludźmi, nie potrzebna byłaby ani zewnętrzna, ani wewnętrzna kontrola nad rządem. Tworząc rząd, w którym ludzie rządzą ludźmi, największa trudność leży w tym, że musisz wpierw dać rządowi możność kontroli nad rządzonymi; a potem dać mu możność kontrolowania samego siebie. Zależność od ludu stanowi bez wątpienia podstawową kontrolę nad rządem; lecz doświadczenie nauczyło ludzkość potrzeby dodatkowych zabezpieczeń".

Jeśli grzeszny człowiek będzie pozostawiony z nieograniczonym autorytetem, z czasem stara się być podobny do Boga i dąży do władzy absolutnej. W ludzkim systemie władza powinna mieć ściśle wyznaczoną i ograniczoną granicę kompetencji, aby chronić darowaną ludziom przez Boga wolność. 

8. Zastosowaniem powyższego jest trójpodział władzy. W Polsce wygląda on następująco:
- władza ustawodawcza - stanowiona przez parlament za pomocą uchwał, które tworzą prawo. W naszym państwie władzę ustawodawczą sprawuje Sejm oraz Senat,
- władza wykonawcza - zajmuje się wprowadzaniem prawa ustanowionego przez władzę ustawodawczą. W Polsce przedstawicielami tej władzy są Prezydent, Rada Ministrów oraz administracja rządowa.
- władza sądownicza – sprawowana jest przez sądy i trybunały.

Monteskuisz, który bodajże pierwszy zaproponował taki podział władzy dodał, że u podstaw takiego podziału powinna stać zasada, że władze powoływane w różny sposób powinny wzajemnie się szachować, a więc kontrolować. W przypadku Sądu Najwyższego również powinien istnieć klarowny mechanizm wybierania przedstawicieli oraz weryfikacji ich działań. Przykładowo w USA Prezydent ma prawo mianować sędziów Sądu Najwyższego, a następnie muszą oni być oni zatwierdzeni przez Kongres. System, w którym Sąd Najwyższy ma władzę nad Prezydentem lub Sejmem i Senatem nie będąc jednocześnie poddawany mechanizmom weryfikacji jest poważnym zagrożeniem dla zachowania ładu opartego na sprawiedliwości.

Chrześcijanin powinien wspierać wszelkie dążenia zmierzające do wzajemnej kontroli i współzależności każdego z filarów władzy.

9. Z powyższego powodu, a także ze względu na skandaliczne i niesprawiedliwe wyroki sądów, korupcję (polecam film „Układ zamknięty”), sądownictwo, które są ustrojowym reliktem epoki PRLu istnieje konieczność zmian w tym względzie. Jej celem nie powinna być zależność władzy sądowniczej od władzy ustawodawczej, lecz utworzenie mechanizmu weryfikacji i oceny tej pierwszej. Szczególnie pod tym kątem powinniśmy przyglądać się proponowanym zapisom uchwał proponowanych przez rząd lub prezydenta.

10. Chrześcijanie sprzeciwiający się jakiejkolwiek reformie sądownictwa w istocie bronią braku mechanizmów kontroli funkcjonowania i składu Sądu Najwyższego. Biblia przestrzega przed bałwochwalczym traktowaniem władzy stanowionej (rządu, sądów). Powierzony jej miecz w każdym momencie może zostać odebrany bezpośrednio przez Boga (np. śmierć) lub poprzez Jego działanie opatrznościowe np. wskutek mechanizmów kontroli państwa. Obrona władzy absolutnej jakiegokolwiek z filarów władzy i stawianie go ponad dwoma pozostałymi jest dążeniem opartym na niebiblijnej antropologii i niebiblijnej teologii politycznej (Łk 20.24).

11. Tyle z teorii. Problem w tym, że obecny spór o sądy w Polsce nie jest sporem merytorycznym, lecz propagandowym i emocjonalnym, przynajmniej w wykonaniu polskich polityków oraz „ulicy”. Gdyby był merytoryczny, nikt nie głosiłby haseł o „końcu demokracji w Polsce”, „odbieraniu Polakom wolności” (przyznać się, kto wkręcił Bono?) i wezwania do „wyjścia na ulicę” itd. Po co? By zaprotestować przeciwko rządowi.

12. Czy to znaczy, że popieram polski rząd? Chwila. Właśnie o tym mówimy: o jaką kwestię pytasz? O pragnienie reformy sądownictwa? Bez dwóch zdań. Czy ideę ustalania składu Sądu Najwyższego zwykłą większością głosów poselskich? Nie sądzę. PiS jest partią daleką od mojej wizji dobrego rządu. To socjalistyczna partia wyznawców boga-państwa, zawłaszczania państwa, uzależniania obywateli od państwowego garnuszka. To religijna lewica, dla której punktem odniesienia jest... państwo, a nie Boża wizja państwa, wolności obywatelskiej, kompetencji władzy, funkcji podatków itp.

13. Polski rząd jest anty-wolnościowy, ale nie w miejscu, w którym wielu obywatelom się wydaje. To ustawą o szkolnictwie (z 2016 r.), a nie o sądownictwie w praktyczny sposób ograniczył wolność wielu rodziców do edukacji domowej, np. poprzez wymóg opinii państwowej poradni pedagogiczno-psychologicznych (wiadomo – to państwo musi się zgodzić) oraz ograniczenie zakresu wyboru szkoły do własnego województwa. Nie, nie wierzę w Prawo i Sprawiedliwość (PiS), ponieważ wierzę w prawo i sprawiedliwość.

14. I ostatnia refleksja. Niektórzy pastorzy i członkowie ewangelicznych kościołów opublikowali na swoich facebookowych profilach selfie spod gmachów sądów z zapaloną świeczką („łańcuch światła”). Nie odmawiam wam, drodzy bracia i siostry tego prawa, korzystania z wywalczonej wolności oraz prawa do protestów. Jednak sądzę, że chrześcijańskie świadectwo w obecnym sporze politycznym nie polega na przywdziewaniu barw partyjnych, a to właśnie czynicie stawiając się na mobilizację w wykonaniu skompromitowanych polityków i beneficjentów zachowania status quo w tej kwestii, którzy zbijają waszym kosztem kapitał polityczny.