wtorek, 27 listopada 2018

Wątpię, aby uwierzyć


SZCZERE PRAGNIENIE WIARY

Kiedy czytam historię niedowiarka Tomasza (Jn 20.25-29), potrafię wydobyć z siebie sympatię wobec niego i jego dylematów. Nie widać z nim zacietrzewienia w zwątpieniu, niewierze. Tomasz ewidentnie chce uwierzyć, ale jednocześnie nie chce, by jego wiara była powierzchowna, zabobonnna, oparta na tkliwych życzeniach, a nie faktach. Jeśli mam uwierzyć, w kogoś, za kim mam pójść, chciałbym być w tym utwierdzony. Nie chcę pobieżnego wyznania. Chcę stanąć na pewnym i mocnym fundamencie! Taki był Tomasz.

Zwykle negatywnie odnosimy się do jego zwątpienia, ale nie zapominajmy, że nie było ono zwątpieniem dogmatycznym, buntowniczym, rebelią zatwardziałego sceptyka. Była to wątpliwość, która niczego bardziej nie pragnie niż tego, by zniknąć!

W tym sensie, Tomasz może być stawiany jako przykład dla współczesnych sceptyków.  Pan Jezus znał dylematy jego wiary, dlatego 
nie pognał go gdzie pieprz rośnie, kiedy Tomasz chciał dotknąć ran. Kiedy faryzeusze pytali o znak, nasz Pan odpowiedział, że dla nich nie będzie innego prócz znaku Jonasza. Kiedy Tomasz pyta o dowód – Pan mówi – włóż rękę w bok. Dlaczego? Ponieważ wiedział, że pytania faryzeuszy o dowód to pytania niewiary. Były to grzeszne pytania: "Pokaż nam jaką mocą to czynisz. Wskaż na dowód, że jesteś tym, za którego się podajesz." W pewnych sytuacjach są to grzeszne pytania i nie powinniśmy dołączać do tych, którzy je zadają.

Pytania i poszukiwania Tomasza były szczere. Dlatego Pan Jezus potraktował jego wątpliwości w sposób dużo głębszy aniżeli czyni to wielu współczesnych sceptyków oraz wierzących. Wezwał go, aby nie godził się na zwątpienie ("wierz!"), lecz jednocześnie odpowiedział na jego prośbę o przedstawienie dowodów.

Potem rzekł do Tomasza: Daj tu palec swój i oglądaj ręce moje, i daj tu rękę swoją, i włóż w bok mój, a nie bądź bez wiary, lecz wierz. (Jana 20.27)

Pan Jezus nie potępia poszukującej wiary, lecz dodaje: nie bądź bez wiary, lecz wierz! Nie stwierdza: odejdź ze swoimi wątpliwościami i żyj według własnego sumienia. Poszukiwania Tomasza były autentyczne, dlatego otrzymał dowód, aby uwierzył. W innym miejscu czytamy o mężczyźnie, który wyznał Jezusowi, że jest pełen zwątpienia (Mk 9.24) i powiedział: "Pomóż niedowiarstwu memu". W odpowiedzi na jego szczere wyznanie, Pan Jezus błogosławił mu uzdrawiając jego syna. Bez względu na to, czy ktoś uważa siebie za człowieka wierzącego, czy za sceptyka historia Tomasza uczy, aby każdy podszedł do swoich wątpliwości z taką samą szczerością. Można bowiem wątpić jak szatan: czy naprawdę Bóg powiedział? Jednak można wątpić jak Tomasz. Owszem, miał wątpliwości, ale chciał uwierzyć. Chciał wierzyć w prawdę. Chciał wierzyć, że spotkał prawdziwego Chrystusa. 

WSPÓŁCZESNY SCEPTYK

W przeciwieństwie do Apostoła, współczesny sceptyk i agnostyk sprzeciwiają się jakimkolwiek dążeniom do prawdy, wiary i pewności. Oczywiście wszystko okraszone jest pozorami pokory i otwartości. Twierdzenie, że prawda jest dużo obszerniejsza niż ktokolwiek z nas jest w stanie pojąć rzeczywiście może być przejawem pokory. Jeśli jednak posłużymy się tym twierdzeniem, by podważyć wszelkie próby rozsądzenia prawdy, to stalibyśmy się arogantami. I tego typu arogancja, prowadziła (i wciąż prowadzi) do nietolerancji i przemocy. Ktoś zauważył, że XX wiek zrodził jeden z największych i najbardziej niepokojących paradoksów ludzkości: największej nietolerancji i przemocy dopuszczali się ci, którzy wierzyli, że to religia jest źródłem nietolerancji i przemocy. Jak jednak można być pewnym, że żadna religia nie ma wglądu w całą prawdę, o ile samemu nie posiada się przekonania o pełniejszej, wyczerpującej wiedzy na temat duchowej i materialnej rzeczywistości?

Tomasz był człowiekiem, który szuka prawdy, a nie podważa wszystko, co jest uznane za prawdę. Co więcej, był człowiekiem wierzącym, który nie chce wierzyć ślepo! Jak każdy wierzący miał wątpliwości, ale były one tymczasowe. Współczesny relatywista pokiwałby mu palcem:
- Nie możesz, Tomaszu, być pewien, że to Pan i Bóg nawet gdy dotknąłeś jego ran! Porzuciłeś nas: obóz wątpiących, sceptyków, niedowiarków! Odpowiedź Tomasza zapewne brzmiałaby: Nie ma i nie było żadnych nas. Nigdy nie byłem w waszym obozie. 

Tomasz nie był relatywistą, który wątpiąc chciał podważyć pewność uczniów i tożsamość Pana Jezusa. Socjolog Peter Berger napisał kiedyś: "Absolutny relatywizm jest możliwy jedynie wtedy, jeśli jego zwolennicy wyłączą się z reguł, które narzucają wszystkim innym". Kiedy relatywista zacznie bronić swoich założeń, okaże się, że zaczyna je traktować jako prawdy absolutne. Odrzuca możliwość poznania jedynie w wydaniu innych. Sam jest bardzo przekonany o uniwersalności swoich osądów. Tym samym przestał być relatywistą.

Hm, no tak, ale ty pastorze wierzysz, bo akurat urodziłeś się w chrześcijańskiej kulturze i żyjesz w kraju, gdzie chrześcijaństwo jest powszechne. Jednak gdybyś urodził się w rodzinie ateistycznej czy buddyjskiej, to za prawdę uważałbyś coś innego. 

Zarzut o tym, że ktoś wierzy, ponieważ poddał się okolicznościom swojego środowiska można odwrócić i zastosować wobec osoby, która go wygłasza. Alvin Platinga trafnie zauważył: „Przypuśćmy, że prawdą jest, że gdybym urodził się w Maroku, w rodzinie muzułmańskiej, a nie w Michigan, w rodzinie chrześcijańskiej, moje wierzenia, byłyby zupełnie inne. Jednak ta sama prawda dotyczy pluralisty... Gdyby pluralista urodził się w Maroku, prawdopodobnie nie byłby pluralistą. Czy to znaczy, że wierzenia pluralisty zostały wzbudzone w nim w wyniku mało wiarygodnego procesu rozwoju wierzeń?"

DOKĄD IDZIESZ Z WĄTPLIWOŚCIAMI?

W Tomaszu jest coś, co da się lubić. Wiara nie jest dla niego rzeczą łatwą. Pokazuje, że nie jest to kwestia wygody i łatwych odpowiedzi. Był człowiekiem, który, aby uwierzyć musiał podjąć wysiłek zadawania pytań i działania. Jego wątpliwości nie służyły walce z prawdą. Służyły poszukiwaniu prawdy. Dlatego dochodzi do wiary i posłuszeństwa w najwyższym stopniu. Wiara, która szuka upewnienia, jest lepsza od każdego gładkiego wyznania.

Kiedy zmagamy się z pytaniami wiary, ze słabością i zwątpieniem, to w historii poszukującego Tomasza znajdziemy otuchę. Pan nie potępia słabości i zwątpienia. Pytanie jedynie brzmi: dokąd się z nimi udajesz? Do Chrystusa, czy od Chrystusa? Pan mówi: Daj tu rękę, włóż w bok mój i nie bądź bez wiary, ale wierz. Daj rękę - chcę ci dać chleb i wino. Daj uszy – chcę byś posłuchał. Daj oczy - chcę byś zobaczył, przeczytał. Daj usta - chcę, byś posmakował. Chrystus chce dać ci to wszystko, abyś dłużej nie był bez wiary, lecz wierzył. Niech twoja podróż zakończy się wyznaniem: Pan mój i Bóg mój! A będziesz błogosławiony, bo choć nie widzisz Jezusa fizycznymi oczami, to ujrzysz Go oczami wiary.

Powiedział mu Jezus: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. (Ew. Jana 20.29)

Inspirację i część z powyższych rozważań zaczerpnąłem z książki Fabrice Hadjadj pt. "Zmartwychwstanie - instrukcja obsługi"

----------------

PS. Na koniec prywata :) Jeśli szukasz prezentu na Mikołajki i Święta - polecam nasze nowe, zafoliowane planszówki: TUTAJ