piątek, 15 lutego 2019

Czy można pogodzić bycie homoseksualistą i chrześcijaninem?

Czy można pogodzić bycie homoseksualistą i chrześcijaninem? To zależy co mamy na myśli. W żadnym miejscu Pisma Biblia nie określa chrześcijan mianem "homoseksualistów", "pijaków", "cudzołożników" itd. W tym sensie są to dwa przeciwstawne terminy, jak wierny i niewierny. 
Oczywiście jeśli mówimy o osobach homoseksualnych, które podejmują walkę o seksualną czystość - Kościół jest i powinien być dla takich osób miejscem uświęcenia, wsparcia, dojrzewania, służby. Doświadczanie pokus nie jest grzechem. Sam Pan Jezus był kuszony przez diabła. Grzechem jest uleganie im. Tak długo, jak ktoś pragnie żyć w czystości i posłuszeństwie wobec Bożego Słowa, to bez względu na naszą przeszłość oraz teraźniejsze problemy, Bóg nas akceptuje, przebacza, wyzwala. Chrystus przyjmuje nas z miejsca, w którym jesteśmy, a nie z tego, w którym powinniśmy być.
Nie oznacza to, że pokusy homoseksualne powinny być czymś, z czym dana osoba powinna się pogodzić. Powinna nie tylko uśmiercić grzeszną aktywność seksualną, lecz również odstępczy styl życia, który łączy się z homoseksualnymi gestami, sposobem ubierania, mówienia... Nie chcemy, by chrześcijanin był przesiąknięty homoseksualizmem we wszystkim z wyjątkiem pójścia do łóżka. Chcemy takie osoby wspierać w całkowitym odrzuceniu czegokolwiek co łączy się z tą kwestią.
Wobec osób, o których mówię nie stosowałbym jednak określenia „homoseksualista”. Nasza tożsamość nie powinna być definiowana przez pryzmat seksualnych pokus, ale przez pryzmat tego, jaka jest nasza pozycja w Chrystusie. Biblia nazywa chrześcijan jako: święci, oczyszczeni, umiłowani, wybrani, dziedzice królestwa, dzieci Boże itd. To jest nasz prawdziwy status. 

Oczywiście mam świadomość tego, że wiele osób homoseksualnych nie chce lekarstwa na grzech, którym jest łaska. Chcą natomiast definiowania siebie jako sprawiedliwych. Nie chcą słów pociechy o lekarstwie na ich choroby i zupełne uzdrowienie. Chcą by nazywać ich jako zdrowych. Jednak nie w taki sposób Jezus rozprawia się z grzechem. W rzeczywistości to ucieczka od łaski i przebaczenia. Chrystus nie omijał grzechu. Nie ignorował go. Ocenił cudzołożnicę jako osobę, która popełniała grzeszne czyny, ale nie potępił jej. Wezwał natomiast do zmiany i wejścia na nową drogę. Kiedy ktoś grzeszy, to nie chodzi o to, by temu zaprzeczyć lub to zignorować. Ignorancja, odwracanie głowy nie jest żadnym rozwiązaniem problemu grzechu i nie ma nic wspólnego z łaską, przebaczeniem. Dzieci niekiedy myślą, że gdy zakryją oczy lub twarz, to nie będzie ich widać. Niektórzy ludzie podobnie postępują z grzechem. Bóg tego nie robi. Zaprasza do przyniesienia pod krzyż Chrystusa ciężaru grzechu - wyznanie go i przyjęcia przebaczenia, radości, wolności i zbawienia.

Foto: unsplash.com  Autor: Christian Sterk