środa, 25 września 2019

Odkościelnianie Kościoła


"Nabo" lub "spotkanie" zamiast nabożeństwa. 
Wykład/prezentacja zamiast kazania. 
Przestrzeń zamiast kościoła. 
Pulpit zamiast kazalnicy. 
"Ty i twój rozwój" zamiast zwiastowania Chrystusa ukrzyżowanego. 
Scena zamiast prezbiterium. 
Cotygodniowe zaproszenie na kawę i herbatę zamiast do cotygodniowego chleba i wina.  
Wezwanie motywacyjne zamiast wezwania do uświęcenia.
Nazywanie odstępstwa "innym punktem widzenia". 
Szukanie tego, co łączy, a nie prawdy.
Akceptacja samego siebie zamiast wyznania grzechów. 
"Event" zamiast studium Pisma Świętego lub konferencji biblijnej. 
Historie z życia mówcy zamiast głoszonego Słowa Bożego. 
Zachęta do wyrażania siebie zamiast posłuszeństwa przykazaniom. Multimedialna kultura obrazu w Kościele zamiast słuchania Słowa Bożego. 
Czucie się dobrze zamiast poczucia sacrum.  
Śpiewane 15-minutowe 5-linijkowce zamiast Psalmów. 

Wpływ świeckiej psychologii i moda na odkościelnianie Kościoła postępuje we współczesnym chrześcijaństwie. Owszem, jako kościoły chcemy się rozwijać, chcemy mieć wpływ, chcemy, by ludzie znali Jezusa. Często jednak pozwalamy, by to współczesna kultura rozrywki zmieniała Kościół, a nie Kościół przemieniał kulturę. Pamiętajmy, że czym ludzi chcemy przyciągnąć do kościoła, tym będziemy musieli ich tam zatrzymać. Nie fundujmy im centrum religijnej rozrywki. Pokażmy im Jezusa ukrzyżowanego, zmartwychwstałego i panującego. Wskażmy im krzyż jako miejsce pojednania z Bogiem, a nie samoakceptacji. Głośmy im Dobrą Nowinę, a nie dobre porady. Zachęcajmy ich do nawrócenia i walki z grzechem, a nie na warsztaty pozytywnego myślenia i samorealizacji. Wyposażajmy i umacniajmy uczniów Jezusa poprzez Boże narzędzia: Słowo Boże, Komunię, wspólnotę, służbę wzajemną, zamiast koncentrować się na rozgrzewaniu ich emocji, których temperatura utrzymuje się tylko do wtorku.

Współczesny Kościół pod wieloma względami znajduje się w podobnym miejscu, co Kościół przed reformacją: w centrum jest człowiek, a nie Bóg. Ludzkie nauki zastępują znajomość Pisma Świętego. Historie opowiadane przez ludzi zastępują historię opowiadaną przez Boga. Nabożeństwo staje się "występem" jednego aktora lub kilku muzyków. Rozprzestrzeniają się zabobony (warsztaty interpretacji snów, pozytywne wyznawanie, teologia sukcesu...) i bałwochwalstwo (nazywanie "Słowem od Pana" czegoś, co nim nie jest). 

Przed reformacją ludzie w Kościele lepiej znali dogmaty kościelne niż Biblię. Dziś pop-ewangeliczni chrześcijanie lepiej znają aforyzmy motywacyjne i piosenki pop-worshipowych wykonawców niż Księgi Samuela czy List do Rzymian. Odnowa serca, rodziny, Kościoła, kultury zaczyna się od powrotu do Bożego Słowa (Biblii), odnowy nabożeństwa (liturgii) skoncentrowanego na Bogu, a nie człowieku (najczęściej tym, spoza kościoła), miłości uczniów Jezusa: do Boga, siebie nawzajem i do prawdy Bożego Słowa, którą jest Biblia.