piątek, 25 stycznia 2008

Refleksje nt. Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan

Kolejny „Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan” w trójmieście za 3 godziny będzie już przeszłością. W tym roku po raz pierwszy uczestniczyliśmy w jego obchodach jako Kościół. Zachęcający jest fakt, że dzięki owej inicjatywie możemy przypominać sobie biblijne wezwanie do zachowywania jedności Ducha, mając jednocześnie okazję aby poznać trochę bliżej inne nurty i tradycje wyznaniowe Kościoła Powszechnego.
Zarówno Kościół Katolicki, Prawosławny jak i Protestancki łączy wspólna historia i wspólne korzenie. Każdy z owych nurtów w chrześcijaństwie wskazuje na Klemensa, Orygenesa, Augustyna, Grzegorza Wielkiego czy Anzelma jako na naszych wspólnych ojców w wierze. Oczywiście nie oznacza to akceptacji wszystkiego co pisali i twierdzili. Ap. Paweł wskazując na Izraelitów jako na ojców wiary chrześcijan w Koryncie (1 Kor 10,1-12) opowiedział historię ich upadku.
Jednak świadomość wspólnych korzeni i wspólnej historii powinny chronić poszczególne Kościoły przed mentalnością sekty („prawda przyszła wraz z nami i jest tylko u nas”). Chrystus kocha Kościół Powszechny i oddał zań samego siebie. To wzór dla nas. Powinniśmy podążać śladami Chrystusa żywiąc wobec Kościoła tę samą miłość, jednocześnie - jeśli zależy nam na jego dobru i czystości - nie przemilczając i nie ignorując popełnianych błędów, grzechów i nadużyć.
Myślę sobie, że szkoda tylko, że po zakończonych nabożeństwach nie pamięta się o tych, którzy tworzą ów Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan – czyli o ludziach odwiedzających poszczególne Kościoły. Bardzo trudno jest budować jedność bez możliwości wzajemnego poznania, rozmów, szukania prawdy na fundamencie Słowa Bożego. Właśnie możliwości dialogu, rozmów z chrześcijanami innych nurtów wyznaniowych najbardziej mi brakuje podczas Tygodnia Jedności. Patrząc choćby na warunki lokalowe wielu Kościołów nie sądzę by czymś trudnym do zorganizowania było zaproszenie przybyłych gości (nie tylko samych księży i pastorów) na kawę, herbatę, ciastko. Niekoniecznie w komfortowych warunkach, lecz takich w jakich każdy gospodarz jest w stanie ugościć przybyłych gości. Powyżej kilka zdjęć z naszego nabożeństwa.