Zresztą przeczytajcie:
"Rzeczpospolita": Uderzenie dziecka może skończyć się obowiązkową reedukacją rodzica, a nawet zawieszeniem praw rodzicielskich, informuje "Rzeczpospolita", relacjonując przygotowany w Ministerstwie Pracy projekt zmian w ustawach zapobiegających przemocy w rodzinie. Karane mają być wszystkie naruszające godność zachowania wobec dzieci. A więc zarówno przemoc fizyczna, jak i psychiczne maltretowanie czy zaniedbywanie ich potrzeb życiowych.
Szybsza ma być interwencja w sytuacjach kryzysowych. Projekt zakłada m.in., że pracownik socjalny będzie miał prawo nawet do zabrania dziecka z domu, w którym - jak podejrzewa - dzieje się coś złego. Natomiast bijący będzie usuwany z domu, i to natychmiast, nawet wtedy, gdy należy on do niego. Jeśli nie będzie miał gdzie mieszkać, trafi do noclegowni. Sąd będzie mógł skierować rodziców na obowiązkowe zajęcia korekcyjno-edukacyjne. Psychologowie bardzo na te programy liczą, bo oceniają, że 90 proc. rodziców bije dzieci, nie znając innych metod wychowawczych.
Według Ministerstwa Pracy do bicia swoich dzieci przyznaje się co dziesiąty rodzic. Obecne rozwiązania prawne, zapobiegające przemocy w rodzinie, są nieefektywne. Ofiary zbyt długo czekają na pomoc.
_________________________________
Oczywiście znów, jak np. w przypadku aborcji chodzi o to:
- do kogo ostatecznie należą dzieci i komu została powierzona opieka nad nimi
- jak zdefiniujemy podstawowe pojęcia (np. "homoseksualizm", "aborcja", "bicie").
Taktyka jest podobna. Zwolennicy aborcji narzucili w publicznym dyskursie slogan, że przecież dyskusja się toczy o "prawa kobiet do decydowania o swoim ciele", więc kto śmie pozbawiać je tego "niezbywalnego i podstawowego prawa"?! Chyba tylko jakiś nieczuły i ograniczony w swoim myśleniu prawicowy ideolog.
Podobnie rzecz się ma w kwestii klapsów. Przeciwnicy biblijnej dyscypliny po prostu nazwali klaps "biciem", a jak wiemy bicie to przemoc, patologia i przestępstwo. Jaki myślący człowiek będzie bronił prawa rodzica do "bicia" czyli znęcania się nad dzieckiem?! Już my go weźmiemy pod lupę!
Ponadto w całym swym zaślepieniu Ministerstwo Pracy i większość opinii publicznej nie zauważa podstawowego faktu, że jest to projekt wymierzony nie tyle m.in. przeciwko rodzicom stosującym biblijną dyscyplinę w domu ile w same dzieci. Odbieranie dzieciom rodziców jest bardzo "godnym zachowaniem wobec nich".