Jan Kalwin uważał, za starożytnymi teologiami, że Święci Starego Testamentu zostali zjednoczeni z Chrystusem i zbawieni przez Niego (dzięki wierze, która jest Bożym darem). Stary Testament to "wystawa" ewangelii ukryta za kurtyną symboli, obrazów i cieni. Już choćby z tego powodu powinniśmy baczniej przyglądać się jego treści, strukturze, symbolice.
Historie Starego Testamentu zazębiają się ze sobą, np. nie zrozumiemy opisu życia Dawida jeśli nie znamy historii Mojżesza. Nie zrozumiemy historii Mojżesza jeśli nie znamy wydarzeń z czasów Noego. Nie zrozumiemy Księgi Ezechiela jeśli nie będziemy wiedzieli w jaki sposób zbudowana i wystrojona była Świątynia. Nie zrozumiemy symboliki budowy Świątyni jeśli nie wiemy jak wyglądał Ogród Eden i w jaki sposób Bóg uporządkował świat w pierwszych dwóch rozdziałach Pisma Św.
Niestety dziś wielu chrześcijan nie za bardzo wie co zrobić ze Starym Testamentem. Liberalna teologia XIX oddzieliła zupełnie Nowy Testamnt od Starego nieomal tak jak heretyk Marcjon, który uważał, że Bóg Nowego Testamentu to zupełnie inny Bóg niż Jahwe Starego Testamentu.
Oczywiście jeśli jesteśmy chrześcijanami powinniśmy pamiętać, że mamy żyć "każdym słowem" (Mt 4:4, 2 Tm 3:16) pochodzącym z ust Bożych. Również tym z początkowych 39 ksiąg Pisma Św. Tam gdzie ignorujemy nauczanie Mojżesza, Psalmów i proroków, tam chrześcijaństwo jest sprowadzane wyłącznie do roli prywatnej, niesprawdzalnej religii, subiektywnego odczuwania, czegoś co ma mało wspólnego z realnym światem. Takie myślenie ma niewiele wspólnego z sednem oraz istotą Ewangelii.