poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Nie wszystkich musisz lubić. Musisz wszystkich kochać

Jednym z powodów przychodzenia do kościoła jest to abyśmy uczyli się kochać ludzi, których za bardzo nie lubimy. Nasza naturalna reakcja na ludzi, z którymi nie jesteśmy w stanie mieć głębokich więzi jest taka, że unikamy ich. Nie chcemy mieć z nimi za wiele wspólnego. Takie myślenie przenosi się nie tylko na znajomych, ale co gorsza - na rodzinę. Ludzie stwierdzają, że relacje z mężem, żoną się wypaliły i odchodzą. Konsumpcyjne nastawienie naszej kultury dotyka więc naszych więzi.

Chrześcijanie również nie są od tego wolni. Niekiedy również rezygnują z bycia z duchową rodziną – kościołem - z powodu zaniknięcia „chemii”, braku iskrzenia między nimi, a ludźmi. Minęła pierwsza fascynacja, ciekawość. Czas więc na nowe ekscytacje, nową „chemię”.

Nie potrafimy kochać sami z siebie. Dlatego tak ważne jest aby... być w kościele. Ponieważ to właśnie bycie częścią Rodziny Bożej jest jedną z największych prób i lekcji naszej miłości wobec innych - wobec ludzi, których dzielą nas zainteresowania, wiek, charakter. Przychodzimy do kościoła by uczyć się kochać ponieważ nie potrafimy kochać jak należy.

Jednym z testów miłości jest Stół Pański. Kiedy przystępujemy do niego przychodzimy jako pojednani ludzie. Nie tylko z Bogiem, ale pojednani ze sobą nawzajem. Wyznajemy Bogu grzechy na początku nabożeństwa (lub kiedykolwiek jest ku temu odpowiedni czas), ale także powinieneś dążyć do pojednania z sąsiadem jeśli coś jest między wami nie tak.

To nie oznacza, że wszystkich w kościele musimy uznawać za swoich przyjaciół. Nie da się mieć ze wszystkimi ludźmi jednakowo mocnych relacji. Jezus powołał 70 uczniów, z których wybrał 12 apostołów. Wśród 12 najbliższej był 3 uczniów, z których z kolei miał tego, który nazywany był „umiłowanym uczniem”. Jeśli Jezus miał najlepszego przyjaciela nie ma powodu dla którego nie możesz być bliżej jednych niż drugich.

Zatem nie musimy wszystkich jednakowo lubić, mieć ze wszystkimi głębokie więzi. Jednak musimy kochać innych. To nie Boża sugestia. To Boże przykazanie. Jeśli widzimy kogoś przychodzącego do Stołu, kto jest dla nas trudny w relacji, pomyślmy, że ta osoba również przystępuje wspólnie do Stołu z trudną osobą. Z Tobą.

Dlatego niech Stół Pański przypomina o tym, że spoczywa na nas obowiązek miłowania innych ponieważ Chrystus umiłował nas. Jeśli nie chcesz włożyć wysiłku w miłowanie innych – najwyraźniej brakuje ci zrozumienia ile Boga kosztowało aby okazać miłość Tobie.