sobota, 12 października 2013

Ucieczka od konfrontacji, czyli coś o fałszywych prorokach

Pan Jezus ostrzegał swoich uczniów, że po Jego odejściu do Ojca na ziemi pozostaną fałszywi prorocy (por. Mt 24:11, 14). To jest ten rodzaj ludzi, którzy stoją pod ciasną bramą ze słowami: Daj spokój. Będziesz tędy wchodził? Wiesz, że tam droga też jest ciasna, a życie ma się jedno? Wskakuj na szeroką drogę, bracie! Wielu nią idzie! Oni na pewno nie mogą się mylić. Nasz produkt wybrało już milion klientów! Czy wybieraliby go gdyby był felerny?

Ulubionym miejscem przebywania fałszywych proroków jest... ciasna brama. Ustawiają się pod nią i mówią: Nie zawężaj tak prawdy. Nie zawężaj swojego przesłania. Nie zawężaj sposobu życia. Bardzo się zubażasz w ten sposób. Powinieneś żyć tak, aby zyskać sympatię wszystkich: wierzących i niewierzących. Powinieneś mówić tak, aby nikogo nie zrażać.

Pan Jezus mówi, że fałszywi prorocy przychodzą w owczym odzieniu. To oznacza, że nie zawsze ich zidentyfikujemy jako fałszywych proroków. Używają pobożnego słownictwa, wypowiadają słowa: Jezus, Biblia, ewangeliczny, protestancki, chrześcijański, katolicki. I bardzo nie lubią kiedy ktoś ich konfrontuje: No tak, skórę masz fajną. Wyglądasz jak owca, beczysz jak owca. Pozwól jednak, że sprawdzę czy twoja skóra jest prawdziwa. Czy pod nią czasami nie znajduje się ktoś inny. Pozwól, że sprawdzę twoje owoce. Pozwól, że przypatrzę się twojemu życiu.

W mgnieniu oka znajdą tysiąc powodów, by do tego nie dopuścić. Najskuteczniej działa coś takiego: Czy chcesz mnie osądzać? Pan Jezus nauczał, aby tego nie robić! Jesteś pozbawiony miłości, bracie. Kochaj, a nie wnikaj. Nie potrafisz uszanować odmienności. Uważasz, że tylko ty masz rację!

Tego typu pseudo-pobożność brzmi ładnie. Pokojowo. Fałszywy prorok nie przyjdzie do nas z nienawiścią i tabliczką: „Jestem fałszywym prorokiem”. Działa jak szatan, który przychodzi jako anioł światłości – 2 Kor 11:13: Tacy bowiem są fałszywymi apostołami, pracownikami zdradliwymi, którzy tylko przybierają postać apostołów Chrystusowych. I nic dziwnego; wszak i szatan przybiera postać anioła światłości. Nic więc nadzwyczajnego, jeśli i słudzy jego przybierają postać sług sprawiedliwości; lecz kres ich taki, jakie są ich uczynki.

Fałszywi prorocy zawsze działali w taki sposób. Przychodzili z dobrymi wieściami, mamiąc lud fałszywą nadzieją, słowami o pokoju, miłości, pojednaniu - zawsze w opozycji wobec proroków Pana. Przychodził Jeremiasz lub inny Boży prorok, który mówił: „Nie wyruszajcie na bitwę, bo zostaniecie zdruzgotani. Musicie się upamiętać. Co prawda dostaniecie się do niewoli, ale przynajmniej nie zginiecie”.

Mało optymistyczne, prawda? Gdy pojawiało się takie poselstwo, przychodził przedstawiciel opozycji słowami: „Nie! Nie! Pokój! Pokój!”. Jeremiasz mówił: „Żadnego pokoju nie będzie. Żadnej wygranej w bitwie nie będzie. Pan powiedział: nie wyruszajcie walczyć z nimi”. Na co fałszywy prorok: „Pokój pokój! Przestań gasić ducha w Bożym ludzie. Przestań siać defetyzm, pesymizm i obniżać moralne w armii”. 

Sami królowie wzywali prawdziwych proroków do mówienia dobrych słów (2 Kronik 18:9-15). Bóg odpowiada: mojemu ludowi podobają się fałszywe zapewnienia. Tego typu zwiastowanie nie zakłóca nikomu pokoju ducha. Nie jest niewygodne. Tacy ludzie nie mówią o potrzebie nawrócenia, świętym życiu, odwróceniu się od grzechu. Lubią mówić o Bożej miłości, majestatycznym Bogu, powszechnym zbawieniu... Nie mówią, że nie wierzą w nawrócenie, nie mówią, że nie wierzą w piekło, w grzech. „Nie nie! My temu nie zaprzeczamy!”  - twierdzą. Problem jednak tkwi w tym, że w ogóle o nich nie mówią! I na tym polega to niebezpieczeństwo. Fałszywy prorok mówi tak, by nikogo nie dotknąć. Jednak ukrywanie prawdy jest tak samo grzechem, jak jej zaprzeczanie. Dla fałszywych proroków „prawda” nie jest wyznacznikiem treści ich poselstwa. Nie przykładają do niej wagi. Chodzi raczej o... sukcesy. Są pragmatyczni. Mówią nie to, co mówi Boże Słowo, ale to, co działa na ludzi, co skutkuje ich pociągnięciem. Gdy dziś fałszywego proroka zapytamy, co myśli o danej kwestii, wielu z nich odpowie: „A ty?”. Pomyśli: „Co ludzie chcieliby usłyszeć? Co będzie miało dużo lajków na Facebooku?” Dostosuje swoje poselstwo do oczekiwań.

Fałszywi prorocy widzą zepsuty ząb i twierdzą: Och, on jest piękny inaczej. Widzą grzech i mówią: Każdy dostał od Boga wolną wolę. Słyszą herezję i mówią: Każdy ma prawo myśleć jak chce.  Fałszywy prorok mówi: Ja nie oceniam. Ja nie wnikam. Ja – niczym Pan Jezus – akceptuję każdego człowieka, każde przekonania i każdą teologię.

To oczywiście pierwszy krok do przepaści. Ktoś powiedział, że kaznodzieja musi Boga kochać bardziej niż swoich parafian. Fałszywy prorok natomiast nie drży przed Bogiem. Bardziej dba o to, by nikt z ludzi nie czuł się dotknięty napomnieniem, wezwaniem do zmiany. Fałszywi prorocy nie głoszą zbawienia w krzyżu. Co najwyżej pomoc w krzyżu. Nie głoszą potrzeby ukrzyżowania żądz i pragnień. Krzyż jest raczej ozdobnikiem, sentymentalną dekoracją, która dotyka naszego poczucia estetyki. Ważniejsze jest to, jak krzyż komponuje się z tłem ściany niż to, czy jest zwiastowany w zgodzie z Bożym Słowem.

Boże nauczanie nie jest wygodne ponieważ powoduje konieczność opowiedzenia się. Bóg jasno kreśli granice i linię podziału między życiem świętym, a bezbożnym. Między prawdą, a kłamstwem.Fałszywi prorocy tego nie lubią. Mówią: Zostaw te doktryny. Zostaw te tezy i antytezy. Zostaw tą biel i czerń. Zamaluj wszystko na szaro.