sobota, 23 sierpnia 2014

"Giń heretyku!", czyli o spoiwach jedności chrześcijan

Jakie wg Pisma Świętego są spoiwa biblijnej jedności? Są to: 
- jeden Pan, 
- jedna wiara,
- i jeden chrzest, w którym jesteśmy złączeni w jedno Ciało (Ef 4.5).
One łączą nas w jeden Kościół.

Możemy mieć różne szyldy, możemy znajdować się w różnych denominacjach, ale w jedno Ciało łączy nas jeden Duch, w jednym chrzcie i poprzez wiarę w jednego Pana. Jeśli mamy obok nas człowieka, który wierzy w Trójcę Świętą, uznaje Chrystusa jako Pana i Zbawiciela, wierzy w ewangelię, w zbawienie z łaski przez wiarę, widać w nim owoce nawrócenia, jest ochrzczony trynitarnym chrztem, to jest to nasz Brat w Panu, członek jednego ciała. Łączy nas jeden Duch i jesteśmy częścią tej samej rodziny, nawet jeśli chodzimy na nabożeństwo do innych dzielnic Gdańska: on na Żabiankę, a ja na Główne Miasto. 

W naszej pysze lubimy jednak stawiać jedności większe wymagania niż Bóg. „Dla zachowania jedności musisz wierzyć tak jak ja odnośnie okresu powtórnego przyjścia Pana. Musisz być ochrzczony tą samą ilością wody i w podobnym wieku co ja. Musisz mieć bardziej poukładaną liturgię. Musisz mieć mniej poukładaną liturgię. Najlepiej byś był taki jak ja. Wtedy uznam, że jesteś ze mną częścią jednego ciała.”

Stawiając innym wymagania, których nie stawia Bóg - niszczymy w ten sposób jedność. Błędnie sądzimy, że jeśli ktoś nie dorasta do naszych teologicznych standardów (w drugorzędnych kwestiach), to musi się upamiętać i nawrócić. Bez tego nie dopuścimy tej osoby do Stołu Pańskiego, a więc nie uznamy za Brata w Chrystusie.

Jest taki znany dowcip:
Przechodziłem przez most pewnego dnia i zobaczyłem człowieka stojącego na krawędzi, który miał zamiar wyskoczyć, więc podbiegłem i powiedziałem, "Zatrzymaj się! Nie rób tego!"
"A to dlaczego?" - odpowiedział.
"No, jest tyle rzeczy dla których warto żyć" - odparłem.
"Jakie na przykład?"
"Hm, jesteś religijny czy ateista ?"
"Religijny" - odpowiedział.
"Ja też! Jesteś chrześcijaninem czy buddystą?"
"Chrześcijaninem"
"Ja też! Jesteś katolikiem czy protestantem?"
"Protestantem"
"Ja też! Jesteś episkopalianem czy baptystą?"
"Baptystą"
"O la la! Ja też! Jesteś baptystą z Kościoła Boga czy baptystą z Kościoła Pana ?"
"Baptystą z Kościoła Boga"
"Ja też! Czy jesteś pierwotnym baptystą z Kościoła Boga czy reformowanym baptystą z Kościoła Boga?"
"Reformowanym baptystą z Kościoła Boga"
"Ja też! Czy jesteś reformowanym baptystą z Kościoła Boga, w wyznaniem wiary z 1689  roku, czy reformowanym baptystą z Kościoła Boga, z wyznaniem wiary z 1879 roku ?"
"Reformowanym baptystą z Kościoła Boga, z wyznaniem wiary z 1879 roku ?"- odpowiedział.
Na to ja powiedziałem - "Giń heretyku!” - i wypchnąłem go przez barierkę.

Musimy mieć biblijne spojrzenie na innych wierzących, na Kościół. To dlatego co tydzień mówimy w Nicejsko-Kontantynopolitańskim Wyznaniu Wiary, że wierzymy w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół. Jeden i powszechny, czyli nie ograniczony do jednego rejonu, języka lub denominacji.

Jeśli ktoś trwa powyższych rzeczach (jeden Pan, jedna wiara i jeden chrzest) - mamy jedność. Nie ma między nami barier i płotów. Jeśli ktoś jest osobą odrodzoną, to nie ma dla mnie znaczenia, że chodzi do innego zboru. Mogę pójść na kawę z baptystą, zielonoświątkowcem, katolikiem lub luteraninem i mieć z nim większą jedność niż z reformowanym, który nie jest odrodzony i nie żyje Chrystusem na co dzień.

Zatem jedność to fakt, ale Ap. Paweł mówi, że jest ona również wyzwaniem. Dlatego Apostoł mówi, że mamy ją zachowywać. Oczywiście grzech ją niszczy. Grzech pogardza innymi braćmi, zborami i parafiami. Grzech mówi, że skoro nie jesteś jednym z nas, to nie jesteś Bratem w ogóle. Przykładowo Kościół Rzymskokatolicki naucza, że nie istnieje jedność Ciała Jezusa poza ich Kościołem. - Spójrzcie na ilość protestanckich denominacji i powiedzcie, czy to jest jedność? Jaka to jedność?! 

Pierwszy problem z tym stwierdzeniem polega na tym, że Biblia nigdzie nie naucza, że spoiwem łączności jest strukturalna łączność z biskupem Rzymu, który jest rzekomo najważniejszym z wszystkich biskupów w Kościele Powszechnym. To karykatura biblijnej jedności i jej ludzkie (a nie Boże) kryterium. Drugi problem polega na tym, że strukturalna jedność nie likwiduje znaczących różnic w samym rzymskim Kościele w bardzo ważnych kwestiach: kara śmierci, ewolucja i stworzenie, społeczna rola Kościoła itd. Po trzecie w końcu: fakt, że istnieje wiele kościołów w różnych denominacjach jeszcze niczego nie oznacza. Owszem, może być to rezultat grzechu, ale nie musi. Bóg stworzył Adama. Adam był jeden. Następnie Bóg rozdzielił Adama i z jego żebra utworzył Ewę. Od tego momentu mamy dwie "denominacje": mężczyznę i kobietę. Ktoś powie: to straszne. Oni są różni. Oni inaczej wyglądają. Oni mają inne głosy, inne predyspozycje. Jednak to nie jest straszne. To nie jest grzeszny podział. To jest Boże pomnożenie. Co więcej: Bóg z Adama i Ewy uczynił kolejnych ludzi: Kaina, Abla, Seta, następnych synów i córki. To było kolejne pomnożenie i było to czymś chwalebnym. Oczywiście podział, a nawet pomnożenie może odbyć się w grzeszny sposób. Może istnieć np. grzeszne zajście w ciążę, ale sama wielość i różnorodność w Kościele same w sobie jeszcze niekoniecznie są czymś złym. 

Biblia nie ma problemu z różnorodnością w Kościele. Nie ma problemu z tym, że lokalne parafie i zbory zachowują autonomię, dobrowolnie się zrzeszają, wspierają, współpracują, wspólnie finansują Boże dzieło, które uznają za wartościowe lub wymagające pomocy. Jednocześnie wszyscy wierzymy w tego samego Pana, mamy tą samą wiarę w ewangelię i jesteśmy ochrzczeni tym samym chrztem. Biblia nie ma problemu z tym, że chrześcijanie gromadzą się w różnych miejscach, że w jednym mieście jest wiele wspólnot chrześcijańskich, że jedni gromadzą się w jednej dzielnicy, a inni w drugiej. Mamy różne wspólnoty chrześcijańskie, parafie i zbory, ale jeden Kościół.

Ktoś powie: 
- Ale powinna być jedność! Musi być jedna struktura nad wszystkimi!
Możemy odpowiedzieć: - Chcesz dołączyć do nas? Zatem zapraszamy!
- Nie nie nie! Nie my do was, ale wy do nas!

W taki sposób niektórzy definiują jedność: nie my do was, ale wy do nas. To nie jedność. To sekciarstwo. Ekskluzywizm typu "tylko MY" – to cecha sekt. Potwierdzi to każde Dominikańskie Centrum Informacji o Sektach. Sprawdźcie. W Kościele mamy różne liturgie, języki, różne struktury, architekturę, wystrój, pozycję w jakiej uczestniczymy w Komunii itp. Ktoś powie: To straszne. Jednak Biblia mówi, że niekoniecznie. Fizyczne podzielenie to nie grzech. Gdy syn opuszcza dom rodziców, by się ożenić - nie jest to grzechem. Gdy  opuszcza go z powodu zgorzknienia lub by cudzołożyć – jest to grzech.  Gdy mąż wychodzi z domu, bo pokłócił się z żoną jest to złe, ale gdy wychodzi z domu, by pracować - to jest dobre.

Grzechem jest arogancja, pycha, zgorzknienie, brak miłości, a nie fizyczne istnienie różnych denominacji. Możesz być w najczystszej biblijnie denominacji, a jednocześnie pełen wyznaniowej pychy, pogardy dla innych. Biblia naucza, że właśnie poprzez pychę niszczymy jedność i burzymy ją. Gardząc braćmi - burzymy jedność i sami stajemy na uboczu Kościoła nie rozpoznając jego jedności i powszechności. Ową jedność zachowujemy przez prawdę ewangelii, ale także pokorę, cierpliwość, miłość wzajemną. Brak jedności Ducha bierze się z przeciwnych rzeczy. Gniew, narzekanie, krytykanctwo, pycha, samolubstwo... Ktoś powie: Wraz z żoną mamy upodobanie w Bożych oczach, ponieważ mieliśmy ślub i jesteśmy małżeństwem. Moja seksualna relacja z żoną jest więc legalna i zgodna z Bożą wolą. Jesteśmy prawdziwą jednością.

Jednak pytanie brzmi: co z miłością, co z poświęceniem, co z łagodnością, pokorą, szacunkiem... To są spoiwa jedności, o których mówi Pismo. Kiedy pastor baptystów i prezbiteriański modlą się razem, dyskutują o teologii - Bóg to kocha. Jeśli dwóch pastorów tej samej denominacji żre się jak psy – Bóg tego nienawidzi. Nie trwają w jedności tylko dlatego, że są w jednym kościele. Niszczą ją poprzez brak ducha łagodności, miłości, szacunku. Podczas gdy pierwsi jedność zachowują. 

Napędzenie wszystkich do jednego miejsca nie spowoduje jedności. Spowoduje tłum. Do jedności prowadzi ewangeliczna droga: poprzez nawrócenie do Chrystusa, pokorę, śmierć dla grzechu i miłość do Boga oraz bliźnich. To droga do jedności w Duchu, nie zaś w znajomości podręcznika do teologii systematycznej. Kiedy czytamy o życiu wczesnego Kościoła, to widzimy, że rósł on poprzez głoszenie ewangelii i miłość wzajemną uczniów Chrystusa. To jest Boża droga do chwały. Kościół rozwija się poprzez przemienione życie chrześcijan, nie zaś apologetyczny traktat o tym, że wszyscy mają znaleźć się w jednych strukturach.

Chcemy widzieć wielkie rzeczy? Chcemy jedności Kościoła? Modlimy się o jedność? Bóg mówi: kochajcie się nawzajem, a ja użyję was do wielkich rzeczy. Dzieło Boże posuwa się naprzód, Kościół rozwija się i powiększa nie poprzez kościelne programy lub pięciopunktową drogę do sukcesu, lecz poprzez wierne głoszenie krzyża i nasze przemienione życie. To, co zmieniało ludzi to postawa Jezusa wobec prześladowców, oskarżycieli, faryzeuszy. Nasza postawa powinna być podobna.