środa, 22 października 2014

Krótko o jedności chrześcijan, podziałach i sekciarstwie

Dziś u nas w domu mieliśmy spotkanie z baptystą i ewangelicznym chrześcijaninem. Zjedliśmy wspólnie śniadanie, modliliśmy się razem, rozmawialiśmy o wspólnym projekcie. Pod wieloma względami czułem i widziałem pomiędzy nami o wiele większą jedność niż ma ją dwóch chrześcijan z tej samej parafii lub zboru. 

Kiedy pastor baptystów i reformowany modlą się razem, dyskutują o teologii - Bóg to kocha. Kiedy dwóch pastorów tej samej denominacji żre się jak psy – Bóg nienawidzi tego. Oczywiście istnieje pokusa, by stwierdzić, że ci drudzy zachowują jedność, bo są w tym samym Kościele. Prawda jest taka, że to pierwsi mają jedność (mimo różnic), a drudzy jej nie mają. Napędzenie wszystkich do jednego miejsca nie spowoduje jedności. Spowoduje tłum. Do jedności prowadzi ewangeliczna droga: poprzez pokorę, śmierć dla grzechu i miłość do Jezusa. To droga do jedności w Duchu. Nie oznacza to oczywiście lekceważącego stosunku do Kościoła. Wręcz przeciwnie: to właśnie Kościół jest kontekstem naszego wzrostu, kształtowania pobożnego charakteru, dochodzenia do dojrzałości.


Pan Bóg nie ma problemu z tym, że w jednym mieście jest wiele wspólnot chrześcijańskich. Jedni gromadzą się w Gdańsku-Wrzeszczu, a inni w Gdańsku-Oliwie. Jedni nazwę wywodzą od Pięćdziesiątnicy (Zielonoświątkowcy), inni od chrztu (Baptyści), inni od kluczowych dla swojej tożsamości miejsc (Rzymski, Augsburski, Anglikański), inni od systemu zarządzania kościołem (Prezbiterianie, Episkopalianie). Nie sądzę, że dla Pana Boga jest to problem. Przeszkodą w budowaniu jedności chrześcijan nie jest bowiem odmienny szyld. Są nimi raczej arogancja, pycha, zgorzknienie, zawiść, pogarda, brak miłości, herezja, lekceważący stosunek do historii Kościoła i mądrości innych - tak jakby prawda przyszła "wraz z nami".


Wczesny Kościół rósł poprzez wierne głoszenie ewangelii i miłość wzajemną. To jest Boża droga do chwały. Kościół rozwija się poprzez przemienione życie chrześcijan, nie zaś traktat o tym, że wszyscy mają być w jednych strukturach. Chcemy widzieć wielkie rzeczy? Chcemy jedności Kościoła? Modlimy się o jedność? Bóg mówi: miłujcie się w Chrystusie, a ja użyję was do wielkich rzeczy. Boże dzieło posuwa się naprzód nie poprzez programy i strategie (co nie znaczy, że są złe), lecz poprzez przemienione życie uczniów Chrystusa. To, co zmieniało ludzi to nie tylko nauczanie lecz postawa Jezusa wobec odrzucanych, prześladowanych, prześladowców i oskarżycieli. Jego życie nadal zmienia nasze życia. Dlatego nasza postawa powinna być podobna. Nie ma innej drogi do jedności, jak tylko przez uniżenie, służbę, pokorę i ewangeliczną miłość.

Mamy różne wspólnoty chrześcijańskie, ale jeden Kościół. Mamy różne szyldy, godziny nabożeństw i rodzaje instrumentów, ale jedną wiarę w jednego Pana, jeden chrzest i jednego Ducha, który nas łączy w jedno Ciało: Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest - Efezjan 4.5.

Bóg stworzył Adama. Adam był jeden. Następnie Bóg rozdzielił Adama i z jego żebra utworzył Ewę. Od tego momentu mamy dwie denominacje: mężczyznę i kobietę. To straszne! Oni są różni! Oni inaczej wyglądają! Oni mają różne głosy, inną długość włosów, odmienne predyspozycje i uzdolnienia! Schizma! Jednak dla Pana Boga to różnorodność w jedności. Bóg jest różnorodnością w jedności. Jest Jeden w Trzech Osobach. Ojciec nie jest Synem, Syn nie jest Duchem Świętym, Duch Święty nie jest Ojcem. Są różni. Jednocześnie są jedno. Bóg uczynił człowieka na swój obraz. Dlatego uczynił go jednością w różnorodności: jako mężczyznę i kobietę, którzy w małżeństwie stanowią jedno ciało. (Rdz 1.27)

Oczywiście istnieją grzeszne podziały, jednak nie wystarczy wskazać na fakt podziału, oddzielenia, różnic, by mieć uzasadniony powód do jednoznacznej oceny. Jaka jest przyczyna oddzielenia? Co jest podstawą różnicy? Czy istnieje jedność, w której Bóg nie ma upodobania? Jedność w grzechu? Jedność w fałszywej doktrynie, w zabobonach, bałwochwalstwie? Co jest biblijną podstawą jedności chrześcijan? Kiedy podział jest biblijny, a kiedy grzeszny? Z którą opcją mamy do czynienia w danej sytuacji? 

Te pytania musimy sobie zadać zanim lekko stwierdzimy, że każdy kto nie jest strukturalnie złączony z Centralą w Brooklynie, Rzymie, Moskwie, Salt Lake City, Missouri, Plymouth itd. - jest schizmatykiem. 

Gdy syn opuszcza dom rodziców, by się ożenić - nie jest to grzechem. Gdy opuszcza go z powodu zgorzknienia lub aby cudzołożyć – jest to grzech.  Gdy mąż wychodzi z domu, bo pokłócił się z żoną jest to złe. Jednak gdy wychodzi z domu, by pracować - to jest dobre.

Przeszkodą w budowaniu jedności chrześcijan nie jest odmienny szyld. Przeszkodami są arogancja, pycha, zgorzknienie, zawiść, pogarda, brak miłości, herezja, lekceważący stosunek do historii i mądrości innych, tak jakby prawda przyszła "wraz z nami".
Ktoś powie: 
- Ale powinna być jedność! Musi być jedna struktura nad wszystkimi!
Możemy odpowiedzieć: - Chcesz dołączyć do nas? Zatem zapraszamy!
- Nie nie nie! Nie my do was, ale wy do nas

To nie jedność. To sekciarstwo. Postawa: "Nie my do was, ale wy do nas!" to cecha sekt i kultów. Zapytajcie w Dominikańskim Centrum Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych.