czwartek, 24 listopada 2016

Jeden problem z Aktem Intronizacyjnym

Jako chrześcijanie możemy mieć różne opinie na temat aktu Przyjęcia Chrystusa Pana jako Króla i Pana - i nie powinniśmy mieć z tymi różnicami problemu. Choć mam pewne zastrzeżenia do formy i kontekstu, to zgodnie ze słowami Jezusa: kto nie jest przeciwko nam, ten jest za nami” (Mk 9.40). Apostoł Paweł zaś dodaje: „Byle tylko wszelkimi sposobami Chrystus był zwiastowany, czy obłudnie, czy szczerze, z tego się raduję i radować będę” (Flp 1.18). Jest miejsce na dyskusje na temat form i motywacji głoszenia Chrystusa. Kiedy jednak imię i panowanie Chrystusa jest ogłaszane, to moja odpowiedź brzmi: „Dajesz!” I z uśmiechem zacieram ręce  :)  Jeśli dzieje się to obłudnie, Bóg widzi.

Mój główny problem z Intronizacją dotyczy nie tyle samego faktu, ile jej motywacji i powodów. Akt rozpoznania Chrystusa jako króla narodów jest słuszny, ale ceremonia będąca wynikiem posłuszeństwa obcemu autorytetowi jest poważnym problemem. Mówiąc o obcym autorytecie mam na myśli wizje mistyczki Rozalii Celakówny z lat 1937-1938. Oto ich treść:

"Powiedz, moje dziecko, ojcu, by napisał w tej sprawie do Prymasa Polski. Teraz jest najodpowiedniejsza chwila, trzeba korzystać z czasu łaski".

„Moje dziecko, będzie wojna straszna, która spowoduje takie zniszczenie (…). Wielkie i straszne grzechy i zbrodnie są Polski. Sprawiedliwość Boża chce ukarać ten Naród za grzechy, zwłaszcza za grzechy nieczyste, morderstwa i nienawiść. Jest jednak ratunek dla Polski, jeśli Mnie uzna za swego Króla i Pana w zupełności poprzez intronizację, nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym państwie z rządem na czele.”

„Jeśli Polska chce ocalić siebie, musi uznać Jezusa swym Królem w całym tego słowa znaczeniu poprzez Akt Intronizacji. Ma być on dokonany przez cały Naród, a w szczególności przez władze państwowe i kościelne, które w imieniu Narodu mają wspólnie dokonać w sposób uroczysty tego Aktu. W następstwie za przykładem Polski pójdą inne narody i także one dokonają Aktu Intronizacji Jezusa na swego Króla. Wszystkie narody, które nie uznają Jezusa swym Królem, zginą”.

Kogo słyszycie czytając te słowa? Pasterza? Ugniecie kolana wyznając gorliwie: Amen! Amen! Oto Słowo Boże! Pragniecie homilii w najbliższą Niedzielę ze Słowa Bożego zapisanego w "Liście Rozalii do Polaków"? Nie musimy i nie powinniśmy tego robić. Bóg nie wzywa mnie do wiary w spisane słowa ś.p. Rozalii Celakówny i uznanie ich jako część depozytu wiary Kościoła, zgodnie z którym władze kościelne i państwowe mojego kraju powinny dokonać Aktu Intronizacji. Bóg wzywa mnie do wiary w spisane słowa Izajasza, Ozeasza, Jana, Jakuba. Chrystus króluje nad narodami poprzez Słowo spisane w Biblii, nie zaś w pamiętnikach Rozalii, Faustyny, Josepha lub Ellen. Kiedy owca słyszy głos imitujący Pasterza, nie idzie za nim. Bez względu na to, czy będzie to imitacja spisana w Księdze Mormona, Koranie, wizjach mistyków, charyzmatycznych "proroków", stygmatyków, pismach Ellen White czy Strażnicy.

Jeśli pragniemy wolnej Polski pod panowaniem Chrystusa, nie powinniśmy zwracać się do obcego autorytetu, który wiąże nasze sumienia w autorytecie samego Boga. Jaka powinna być odpowiedź chrześcijanina na słowa „Jezusa” z wizji Rozalii Celakówny? Ojcze nasz, nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. Inna możliwa i równie dobra odpowiedź brzmi: „Precz, precz z tym”. Moje sumienie jest związane Bożym Słowem. Oznacza to, że nie jest związane niczym innym. Bóg zdecydowanie reagował wobec proroków, którzy przemawiali w imieniu Pana, choć Pan ich nie posłał, ani nie dał im poleceń. (Jer 14.14). I choć daleki jestem od ocen intencji autorki przekazującej wizje, to nikt z nas nie powinien być daleki od zajęcia stanowiska wobec pytania: to głos twojego Pasterza? 

Owszem, wierzę, że ostoją się tylko te narody, w których będzie królował Chrystus. Ale wierzę w to nie dlatego, że tak powiedział „Pan Jezus” do Rozalii Celakówny, lecz dlatego, że powiedział to Bóg do Daniela.: Za dni tych królów Bóg niebios stworzy królestwo, które na wieki nie będzie zniszczone, a królestwo to nie przejdzie na inny lud; zniszczy i usunie wszystkie owe królestwa, lecz samo ostoi się na wieki” (Dn 2.44)Wierzę również, że pewnego dnia "wszystkie narody przyjdą i oddadzą ci pokłon, ponieważ objawiły się sprawiedliwe rządy twoje". (Ap. 15.4).

Nie wierzę „Jezusowi” Rozalii Celakówny, który zarządził, że „intronizacja w Polsce musi być przeprowadzona”. Nie musi. Tam, gdzie Bóg milczy, tam i my powinniśmy milczeć. Nie wierzę, że chcąc ratować świat „trzeba przeprowadzić Intronizację we wszystkich państwach i narodach na całym świecie!” Nie trzeba. I nie wierzę, że „tu i jedynie tu jest ratunek!”

To fałszywa nadzieja, obcy Chrystus i fałszywa ewangelia. Intronizacja – tak, ale jako biblijny akt rozpoznania władzy i panowania Chrystusa nad Polską i wszystkimi narodami. Natomiast Intronizacja jako akt będący wyrazem posłuszeństwa i wiary w wizję Rozalii – to budowanie na kruchym fundamencie. Bo tak powiedział Jezus? Nie sądzę.