czwartek, 22 grudnia 2016

Jak dawać prezenty?

Kazanie z 18.12.2016. - Boże Narodzenie i dawanie prezentów

JAK DAJESZ – TAK OTRZYMASZ

Adwent jest okresem przygotowania do uroczystości Bożego Narodzenia. Dla nas jest tym, czym dla narzeczonych okres przygotowania do ślubu. To czas radości, weselenia się, ekscytacji. tęsknoty i przygotowania. To nie powinien być czas utrapienia dla naszych dusz. Adwent nie powinien być okresem pokutnym. Pokutnym okresem powinien być czas, gdy jesteśmy pogrążeni w grzechu, a nie czas przygotowania na święta uwolnienia od grzechu.

Adwent jest pozytywnym przygotowaniem do pozytywnego okresu w roku. Jest to pora radości. Na co więc się przygotowujemy? Na święto dawania i szczodrości. Boże Narodzenie oznacza, że Bóg nam przebaczył, ale przebaczył nam w jaki sposób? Dając siebie! Dał swojego Syna, który przyszedł zbawić świat. W jaki sposób więc przygotować się do tego Święta? Odpowiedź tkwi w tym, co znaczy dawać.

Łukasza 6.38
Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, potrzęsioną i przepełnioną dadzą w zanadrze wasze; albowiem jakim sądem sądzicie, takim was osądzą, i jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą. 

Jeśli spojrzymy na wcześniejszy werset, widzimy ogólną zasadę: nie sądź, a nie będziesz sądzony (Łk 6.37). Ale jest i druga część tej wypowiedzi, drugi pas tej samej ulicy. I dotyczy ona dawania, ofiarowywania. Daj, a będzie wam dane. W jaki sposób będzie to wam dane? Odpowiedź brzmi: będzie to wam dane w obfitości. Nie starczy nam kieszeni i będziemy błogosławieństwa wkładali za kurtkę. Nie starczy nam ramion na ich utrzymanie. Będziemy przepełnieni błogosławieństwem w nadmiarze.

Jesteśmy wezwani do dawania, abyśmy również otrzymywali. Jaką miarą mierzysz – taką i Tobie odmierzą. Mamy dawać dużo, by otrzymać dużo. Jeśli mało siejesz, mało zbierzesz. Jeśli dużo zasiejesz – obficie zbierzesz.

Brzmi mało duchowo. Ktoś powie: Chwila, ale czy nie powinniśmy dawać bezinteresownie nie licząc na odwzajemnienie? Nie powinniśmy dawać nie oczekując, że coś mi się zwróci?

Owszem, mamy dawać bez egoistycznych pobudek. Nie dajemy komuś czekolady, by ktoś nam dał nam dwie. Dawanie, o którym mówi Jezus nie jest jak gra w kasynie. Przyniosłem 100 złotych i inwestuję, by wygrać 1000 złotych. I gdy już wygrałem 1000 złotych, to teraz jest właściwy moment na wyjście. Powinniśmy pragnąć dawania, aby otrzymać - aby móc dawać ponownie. Przyczyną, dla której powinniśmy pragnąć dawać jest to, aby nasze życie było owocne. Dajemy by otrzymać. Ale po co otrzymać? By dalej dawać. 

I tę zasadę powinniśmy zastosować również w kontekście Adwentu i Bożego Narodzenia do obdarowywania innych.

DOBRY POCZĄTEK

 

W tym szczególnym okresie w roku sklepy i centra są wypełnione  po brzegi tłumami ludzi, którzy szukają prezentów, by dawać je innym ludziom. Nie powinniśmy mieć z tym żadnego problemu. Nie ma powodu, dla którego miałby to być jakiś problem dla chrześcijan. Dlaczego mielibyśmy coś takiego nazywać konsumpcyjnym piekłem? Dlaczego krzątaninę ludzi w celu obdarowania innych ludzi miałbym nazwać bezbożnością i pogaństwem? Raczej powinniśmy to nazwać dobrym początkiem. Te działania są dużo mądrzejsze niż ludzie sami zdają sobie z tego sprawę. I naszym celem nie jest niszczenie tych działań, ale uświadomienie: robicie dużo fajniejszą rzecz niż wam się wydaje. To jest naprawdę dobre.

Nie musimy podchodzić do kolejki w sklepie i wypakowywać prezenty z koszyków mówiąc: Nie nie! To komercja! Nie niszcz duchowego aspektu Świąt! Jeśli ktoś przychodzi do kościoła z ciekawości, a nie dlatego, że kocha Boga, to nie powinniśmy takiej osoby wypraszać: Przychodzisz na to miejsce bez szczerej wiary! Wyjdź stąd. Bóg się brzydzi taką obłudą.

Raczej się cieszymy. Dobrze, że tu trafiłeś. To dobry początek. Jesteś w odpowiednim miejscu. Chcielibyśmy ci opowiedzieć o ewangelii i dlaczego się gromadzimy w imieniu Chrystusa.

Ludzie odwiedzający sklepy w okresie Adwentu nie muszą rezygnować z zakupów. Muszą dowiedzieć się o Jezusie. I każdy chrześcijanin się z tym zgodzi, ale powinniśmy zacząć grać w piłkę od miejsca, w którym leży. Jeśli nie leży na początku boiska, lecz 30 metrów dalej, to nawet lepiej. Część roboty ktoś wykonał za nas.

W taki sposób Paweł głosił ewangelię bałwochwalcom w Atenach:
Dz. Ap. 17.22-23 - A Paweł, stanąwszy pośrodku Areopagu, rzekł: Mężowie ateńscy! Widzę, że pod każdym względem jesteście ludźmi nadzwyczaj pobożnymi. Przechodząc bowiem i oglądając wasze świętości, znalazłem też ołtarz, na którym napisano: Nieznanemu Bogu. Otóż to, co czcicie, nie znając, ja wam zwiastuję.

Apostoł zaczynał od miejsca, w którym byli. Nie negował ich religijności. Raczej chciał ją właściwie ukierunkować. Byli o krok dalej niż materialistyczny ateista i Paweł nie zamierzał, by się cofnęli, ale zaczęli podróż do Chrystusa od miejsca, w którym byli. Jeśli mówił w ten sposób do pogan, dlaczego  mielibyśmy w inny sposób głosić ewangelii nominalnym chrześcijanom, którzy stoją jednak o krok dalej niż poganie?

 

BÓG JAKO HOJNY DAWCA

 

Jako Boże dzieci jesteśmy wezwani, byśmy byli naśladowcami Boga. Bóg, którego mamy naśladować jest hojnym Bogiem. I tą hojność widzimy w jednym z najbardziej znanych urywków Pisma:

Jn 3.16 - Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny

W dawaniu mamy ilustrować łaskę Jezusa. Gdy nieskończony Bóg dał światu pogrążonemu w ciemności prezent, zrobił to, dając nam Siebie. Bóg tak umiłował świat, że dał nam Siebie.

Dając wyrażasz siebie i dajesz siebie. Gdyby Bóg dał nam dziesięć tysięcy kopalni wypełnionych złotem, to wiemy, że mógł dać nam więcej niż to. Mógłby dać jedenaście tysięcy. Jest Bogiem. Gdyby Bóg dał nam dziesięć galaktyk, to wiemy, że mógłby dać nam więcej. Mógłby dać dwanaście galaktyk. Gdyby dał nam wszystkich serafinów i cherubinów, to mógłby dać nam więcej niż to. Mógłby dorzucić archaniołów. Ale Bóg nie dał nam 10 tysięcy kopalń, 10 galaktyk, serafinów i cherubinów. Dał nam Siebie. Jeśli możecie wyobrazić sobie więcej, podejdźcie po nabożeństwie i powiedzcie co to jest.

ŚWIAT JAKO ZIARNO


Czyli dar, który przynosimy ma być ofiarowaniem nas samych, a nie zamiast nas samych. Jeśli komuś coś ofiarujemy to nie robimy tego na zasadzie: Obowiązek wykonany. A teraz dajcie mi spokój. Ciesz się raczej tym, co masz.

Nie oznacza to, że musisz dawać to, co najdroższe. Wdowa dała grosz, ale był to cenny grosz ponieważ dając go wyraziła swoją wdzięczność i hojność. Dała wszystko co miała na swoje utrzymanie. Dała swoje życie. Nawet najbiedniejsi mogą naśladować Boga w jego hojności. Nie w ilości, lecz w procentach dawania. Nie wystarczy, że pójdziemy do sklepu i kupimy komuś prezent, który jest droższy niż upominki wręczane w ciągu roku. Chodzi nie tylko o nasz portfel, ale o nasze serce, nasza czas, zaangażowanie, poświęcenie, nastawienie.

Czasami prezent za 30 zł lepiej ilustruje dawanie komuś siebie niż prezent za 100 zł. Wdowa dająca grosz lepiej zilustrowała co to znaczy dawać aniżeli bogacz. Ale jak mówi Jezus w Łk 6 – dajemy aby otrzymać. Jak to wyraża się w Bożym dawaniu? Czy w ten sposób również działa Bóg? Kiedy Bóg dał Siebie się, co otrzymał z powrotem? Otrzymał z powrotem cały kosmos, całą ziemię, wszystkich zbawionych jako Swoje dziedzictwo. Jezus przyjął narody jako dar, ponieważ wcześniej dał Siebie narodom jako dar. Zasada, którą Bóg przed nami stawia: dawaj, by otrzymać – jest zasadą, którą sam żyje.
I dał nam cały świat, abyśmy tą zasadę wprowadzali w życie. Cały świat został stworzony jako ziarno, które mamy używać do siania. Weź do ręki talerz z obiadem, laptopa, płytę, lody waniliowe, biżuterię, zabawki, gry planszowe, meble, rozmowę i rozsiej je. Użyj, by wydały dobry owoc, przyniosły radość będąc obrazem hojnego Boga, który daje Siebie. Nie zawsze każde ziarno wyda owoc. Ale ty jako siewca powinieneś nauczyć się siać, a więc dawać z właściwą postawą w sercu i umyśle. Używajmy tych Bożych ziaren, by nieść innym błogosławieństwo.

ŚWIĘTA I PREZENTY

Większość z nas może już ma prezenty dla innych, ale jeśli nie, to kilka praktycznych lekcji na temat teologii prezentów:

1.  Dając ilustrujesz Jezusa. Dając zadaj pytanie: czy Jego łaska przejawia się w twoim dawaniu. Dajesz więc, by inni lepiej rozumieli Dobrą Nowinę, widzieli w Boga, który jest hojny, który przemienia nas z egocentryków we wdzięcznych dawców. Dawaj siebie, a nie swoje pieniądze.

2. Tak jak dajesz – tak będziesz dostawał.

3. Jeśli chcesz dawać właściwie – musisz pragnąć otrzymywać. Jeśli nie pragniesz otrzymywania, jeśli otrzymywanie nie daje ci radości, to nie zrozumiesz jak powinieneś dawać, by nieść innym radość. Jeśli dla Ciebie to wszystko co dostajesz – to zaczniesz myśleć, że to wszystko jedno co dajesz. Oczywiście mamy być wdzięczni za wszystko co mamy, co dostajemy. Ale kiedy dajemy, róbmy to z postawą, którą chcielibyśmy widzieć u innych kiedy nas obdarowują.

4. Nie drwij z materialnych rzeczy, którymi wypełnione jest Boże Narodzenie. Nie walczmy z tym. Materialne rzeczy są zwykle narzędziami, poprzez które człowiek mówi człowiekowi, że go kocha. Nie jesteśmy obłoczkami, duszkami w powietrzu. Jesteśmy istotami cielesnymi i Bóg tak stworzył świat, że takie rzeczy jak wdzięczność, miłość, radość wyrażamy w widzialny sposób.

LEKCJE OD MĘDRCÓW

W kontekście Bożego Narodzenia jest jeszcze jedna historia, która uczy nas właściwego dawania i przestrzega przed niewłaściwym dawaniem. To historia mędrców.

Od mędrców ze wschodu możemy się nauczyć wielu rzeczy. Jedną z nich jest to, że przynieśli właściwe dary właściwej osobie. Wiedzieli jakie prezenty są adekwatne dla króla nawet jeśli jest jeszcze dzieckiem. Rozumieli, że przyniesienie darów i oddanie pokłonu niemowlęciu nie jest pustym rytuałem pozbawionym znaczenia. Nie czekali aż Jezus osiągnie odpowiednią dojrzałość, w pełni zrozumie do czego służą złoto, kadzidło, mirra i przyjmie ich dary "w wieku świadomym".

Ich dawanie łączyło się z poświęceniem. Dali siebie. Wyruszyli w daleką drogę, pokonali przeciwności, przynieśli kosztowne rzeczy. To był taki rodzaj darów, o którym mówi sam Duch Św. w Biblii. To nie były kiście winogron, świeca i czapka. Nie że te dary są złe. Mogą być odpowiednie w jednym kontekście np. gdy idziesz w gości, a nieodpowiednie w pewnym kontekście, np. gdy wręczasz komuś prezent ślubny lub idziesz przywitać Mesjasza. Nie mówili: liczy się pamięć. Ich postawa oznajmiała, że liczy się co, komu i jak dajesz.

W odniesieniu do obdarowywania możemy grzeszyć na trzy sposoby:

1.  Poprzez sprzeciwianie się samemu obdarowywaniu z pseudo-duchowych powodów. "A Maria wzięła funt czystej, bardzo drogiej maści nardowej, namaściła nogi Jezusa i otarła swoimi włosami, a dom napełnił się wonią maści. A Judasz Iskariot, jeden z uczniów jego, syn Szymona, który miał go wydać, rzekł: Czemu nie sprzedano tej wonnej maści za trzysta denarów i nie rozdano ubogim? A to rzekł nie dlatego, iż się troszczył o ubogich, lecz ponieważ był złodziejem, i mając sakiewkę, sprzeniewierzał to, co wkładano". (Jn 12.3-6)

"Dlaczego nie sprzedasz tego prezentu, a pieniędzy nie rozdasz ubogim?!"
Pamiętacie czyje to słowa? Nie Mahatmy Gandiego, nie Buddy, nie Apostoła Piotra. To słowa... Judasza. Znamy to, prawda? "Dlaczego kupujecie dzieciom klocki lego?". "Dlaczego wydajesz pieniądze na drogi prezent świąteczny?". "Po kupujesz nową biżuterię? Mało masz biednych ludzi w mieście? O Afryce zapomniałeś? Nie trwoń pieniędzy na rzeczy bez których możesz żyć!"

Jednak Bóg daje nam prezenty bez których możemy żyć! Daje nam swoje dary, aby nas nauczyć, że Jego łaska idzie o wiele dalej niż zapewnienie nam samego przetrwania! Izraelici mieli przeznaczyć część pieniędzy na radowanie się przed Panem (5 Mj 14.22-27).

2. Możemy grzeszyć jeśli dajemy coś bliźniemu zamiast Bogu (Obj 11.10). Jeśli mamy zobowiązania wobec Boga, to nie zastąpimy ich dając pieniądze bliźnim. W ten sposób często postępują synowie świata: „Bóg na pewno bardziej się cieszy jeśli pójdę i kupię bezdomnemu pizzę niż kiedy wesprę misję”. "Bóg bardziej się cieszy gdy zostanę z rodziną w Niedzielę rano niż gdy pójdę na nabożeństwo pomodlić się". Człowiek jest bardzo twórczy w szukaniu uzasadnień dla omijania Bożych przykazań. I oczywiście dodajemy, że to nie jest nieposłuszeństwo. To jest "lepsze wyjście. Bóg mnie zrozumie".

3. Trzeci błąd: dawanie Bogu zamiast bliźniemu. „Wy zaś mówicie: Jeśliby człowiek rzekł ojcu albo matce: Korban, to znaczy: To, co się tobie ode mnie jako pomoc należy, jest darem na ofiarę” (Mk 7.9-12).

Faryzeusze stwierdzili, że ludzie dając Bogu w ofierze pieniądze, które miały służyć jako pomoc rodzicom – wypełniają w ten sposób obowiązek troski o nich. Oczywiście było to sprytne stworzenie ludzkich przepisów, które w rzeczywistości służyły znoszeniu obowiązku opieki nad rodzicami. Ja mam czyste sumienie. Dałem to Bogu. Więc Bóg przyjął moją ofiarę.

W historii ocalenia Bożego Ludu w Księdze Estery obdarowywanie bliskich było przejawem wdzięczności wobec Boga za ratunek:

Est 9.20-22 - A Mordochaj spisał wszystkie te wydarzenia i rozesłał listy do wszystkich Żydów po wszystkich prowincjach króla Achaszwerosza, bliskich i dalekich,  zobowiązując ich, aby rokrocznie święcili czternasty dzień miesiąca Adar i piętnasty dzień tegoż miesiąca, jako dni, w których Żydzi zyskali spokój od wrogów swoich, i jako miesiąc, w którym troska zamieniła im się w radość, a żałoba w dzień pomyślny, aby uczynili je dniami ucztowania i radości, i wzajemnego przesyłania sobie darów żywnościowych i obdarowywania ubogich.

Czyli wręczanie prezentów w Święto Purim było dla żydów świętowaniem ocalenia od Boga - coś, co my czynimy w Boże Narodzenie. Cieszymy się, ucztujemy, śpiewamy i wręczamy sobie prezenty z powodu jeszcze większego ratunku. Ratunku od grzechu i duchowych wrogów.

Nie jesteśmy w stanie obdarować Boga ponieważ jest Duchem i mieszka w niebie. Nasze prezenty dla Boga wędrują jednak "w górę" gdy przekazujemy je z odpowiednią postawą komuś "obok". Pan Jezus nauczał, że żaden dar dany we  właściwy sposób nie będzie pominięty (Mt 10.42).

PODSUMOWANIE

1. Dawanie prezentów traktujmy jako niesamowitą okazję zilustrowania naszym bliźnim Bożej łaski. Mamy możliwość upodabniania się do Boga, rozwijania w nas Jego cech hojności i miłosierdzia.

Z drugiej strony każdy dar dawany w złym duchu jest jak wyrzucanie go na śmietnik. „A bo wypada”. Dlatego myśląc o Bożym Narodzeniu i o świątecznych prezentach nie myślmy o nich jak o ładowaniu naboi do strzelby i strzelaniu bez celu. Nie powinniśmy wydawać pieniędzy na coś tylko dlatego, że się świeci, rusza, wydaje dźwięki i kosztuje powyżej 100 zł, bo „jest okazja”. To nie jest okres, w którym wreszcie bezrefleksyjnie możemy wydać więcej bez szukania uzasadnień dla naszej lekkomyślności. „Co się czepiasz? Są Święta! W końcu mogę wydać dużo i nie myśleć czy robię dobrze”. Nie tak wygląda Boża hojność i dawanie.

Nie powinniśmy kupować darów, prezentów gdzie popadnie i jak popadnie. Boża łaska nie działa na zasadzie: „A, masz. Mam spokój. Wykonałem obowiązek”. Boża łaska to poświęcenie, które idzie w parze z rozwagą i satysfakcją. Dając powinieneś mieć sytość, że dałeś najlepszą rzecz jaką byłeś w stanie wymyślić. A myślałeś nad tym. I poświęciłeś czas na szukanie.

2. Z obdarowywaniem ludzi dobrami jest jak z dzieleniem się z ludźmi Chrystusem. Im bardziej dajemy komuś Chrystusa, dzielimy się nim, tym więcej jest Go w nas. Niosąc ludziom Dobrą Nowinę, nie wyjmujesz jej w zanadrza, by ją stracić. Dajesz ludziom swój czas, uwagę, miłość, ale nie tracisz tych rzeczy. One w Tobie obfitują. Tak samo z materialnymi dobrami. Dajesz nie po to, by stracić. Dajesz by zyskać i dawać jeszcze więcej. Bóg dał nam Chrystusa, ale nie stracił Go w ten sposób. My również kiedy Go naśladujemy – to nie tracimy Chrystusa. Dając komuś błogosławieństwo, nie tracisz błogosławieństwa.

Jeśli puścimy egoizm, małostkowość, pychę, chciwość – stracimy je. Odejdą. Trzeba je puścić. Na tym polega prawdziwe upamiętanie i nawrócenie. Na puszczeniu tych rzeczy. Ale jeśli masz Chrystusa i dajesz Chrystusa, jedynym możliwym wynikiem jest to, że doświadczysz Go jeszcze bardziej i głębiej.