wtorek, 2 kwietnia 2019

Ochrona życia poczętego, a prawne narzucanie innym swoich poglądów

Czy chrześcijanie dążąc do prawnej ochrony każdego ludzkiego życia nienarodzonego poprzez prawne uchwały chcą  „na siłę” umoralniać społeczeństwo? Czy nie jest to narzucanie innym własnej wiary poprzez prawne legitymizowanie własnych poglądów?

W rzeczywistości każdy to robi. Jeśli ktoś oznajmia: „dajmy kobietom prawo do aborcji”, to wyraża w ten sposób pragnienie prawnego usankcjonowania wierzeń i przekonań, że nienarodzone dzieci nie są ludźmi, a nawet jeśli są, to można je zabijać.

Dlatego pytanie nie brzmi: Czy jesteś za wprowadzeniem prawa, które narzuca społeczeństwu jakiś kodeks etyczny?” Pytanie raczej brzmi: „Za narzuceniem społeczeństwu jakiego kodeksu etycznego się opowiadasz? Chroniącego życie, czy dającego przyzwolenie na niszczenie go? Takiego, który traktuje nienarodzone dzieci jak ludzi, czy takiego, który traktuje je jak wrzody w ciele kobiety, które można wycinać, kiedy tylko ktoś ma na to ochotę. W każdym przypadku coś sankcjonujemy. 

Jonah Goldberg w książce "Tyrania komunałów" na temat narzucania prawa napisał: 

"Rozumiem dlaczego proaborcyjni aktywiści uznają politykę obrońców życia za narzucanie wiary (i domyślam się, dlaczego płód myślałby to samo o polityce tych pierwszych, gdyby dano mu żyć). Jednak w jaki sposób polityka ochrony środowiska lub walki z ubóstwem nie jest narzucaniem wiary? Jeśli wiara nakazuje wam ustanawiać (często nierozważnie) regulacje dotyczące ochrony środowiska, w wyniku których jakiś ojciec traci pracę, albo jakaś społeczność - źródło utrzymania, to jak najbardziej coś komuś narzucacie."

Prawo do aborcji nie jest neutralnym światopoglądem. Jest to jawnie anty-Boży, anty-ludzki, anty-dziecięcy system wartości. Dlaczego państwo miałoby go uprzywilejować za pomocą odpowiednich zapisów?