poniedziałek, 20 lipca 2020

Rządowy ślub kościelny

Przez 20 lat myślałeś, że jesteś żonaty. Sypiałeś z kobietą, którą uważałeś za żonę. Przez 20 lat twoje dzieci myślały, że ich rodzice są małżeństwem. Po 20 latach twój Kościół cię zapewnia, że to wszystko rzeczywiście było fikcją i nie było żadnego małżeństwa. A ty możesz "legalnie", unikając słowa "rozwód", ożenić się z inną kobietą unikając określenia "drugie małżeństwo". Jesteś kryty. Jesteś w porządku. Nie jesteś jak ci poganie żyjący razem bez ślubu. Nie jesteś jak ten sąsiad homoseksualista. Nie jesteś jak ten lewacki rozwodnik. Jesteś przykładnym, praktykującym, legalnym... hipokrytą.

Ktoś, kto stworzył taki konstrukt musi mieć mocne przekonanie, że można legalnie oszukać Boga.

Ktoś, kto przekonał sam siebie do takiej teologii, idealnie nadaje się na prezesa propagandowej telewizji.

Rozumiejąc Matrix, musimy jednak żyć w rzeczywistości. A rzeczywistość nie jest taka, jak nazywa ją prezes rządowej telewizji lub kościół, który umożliwia mu triki i utwierdza w Matrixie. Rzeczywistość jest taka, jak opisuje ją Bóg. Gdyby bezbożny król Achab chciał legalnie zagrabić winnicę Nabota, mógłby przejęcie jej nazwać "reformą rolną" lub "zmianą stref". Jednak jakiejkolwiek nazwy by nie użył - musielibyśmy nazwać jego działanie tym, czym w rzeczywistości jest: "kradzieżą".

Jeśli kościół utwierdza kogoś w przekonaniu, że rozwód po 20 latach małżeństwa jest w rzeczywistości orzeczeniem o tym, że nigdy go nie było - nie ma to najmniejszego znaczenia dla faktów. Ma to znaczenie dla samozakłamanego serca, które szuka legalnej furtki, by opuścić żonę lub/i ożenić się z inną kobietą.

Z tak dziwaczną teologią małżeństwa, nawet po 20 latach, nie możesz mieć pewności, czy kobieta obok której budzisz się codziennie rano jest twoją żoną. Żadne dziecko nie może być pewne, czy ich tata jest mężem ich mamy.

Jako chrześcijanin nie masz jednak obowiązku spoglądać na rzeczywistość tak, jak opisuje ją rzymskokatolicki Matrix. W świetle Bożych definicji Jacek Kurski 20 lat temu zawarł przymierze małżeńskie. Z jakiś przyczyn zostało ono zerwane. Został rozwodnikiem. Tak, Biblia używa takiego słowa: rozwód - i ma ono odniesienie do konkretnej rzeczywistości. Sobotni ślub prezesa TVP jest jego drugim ślubem. Jego dzieci nie są z nieślubnego związku, lecz z pierwszego małżeństwa. Kościół zaś utwierdzając go oraz innych wiernych, że jest inaczej - omija proste ścieżki Pańskie i proste definicje. Nic nowego. Religijne, lecz nieodrodzone, martwe serce jest nadal ekspertem w uchylaniu Bożych przykazań, zastępując je ludzkimi.

"On zaś rzekł im: Dobrze Izajasz prorokował o was, obłudnikach, jak napisano: Lud ten czci mnie wargami, ale serce ich daleko jest ode mnie. Daremnie mi jednak cześć oddają, głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi. Przykazania Boże zaniedbujecie, a ludzkiej nauki się trzymacie. I mówił im: Chytrze uchylacie przykazanie Boże, aby naukę swoją zachować. Albowiem Mojżesz rzekł: Czcij ojca swego i matkę swoją; oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie. Wy zaś mówicie: Jeśliby człowiek rzekł ojcu albo matce: Korban, to znaczy: To, co się tobie ode mnie jako pomoc należy, jest darem na ofiarę, już nie pozwalacie mu nic więcej uczynić dla ojca czy matki; tak unieważniacie słowo Boże przez swoją naukę, którą przekazujecie dalej; i wiele tym podobnych rzeczy czynicie". - Ew. Marka 7:6-13