środa, 16 grudnia 2020

Boże Narodzenie i filozofowie

NAWIGATORZY I ZWIADOWCY

Kiedy Chrystus przyszedł na świat, to przyszedł na świat, który był zagubiony duchowo i to był zagubiony pod każdym względem. Byliśmy całkowicie zagubieni i to nie tylko duchowo. Nie tylko nasze dusze i serca były z dala od Chrystusa, ale i nasze myślenie, działanie było dalekie od Niego. Skoro my byliśmy z dala od Boga, to wszystko, co należało do nas, również takie było. Kiedy wędrowiec gubi się w lesie, to nie tylko on jest zagubiony. Wszystko, co ma w plecaku i na sobie jest zagubione razem z nim. Tak jest z ludzkością. Byliśmy zagubieni w kulturze, sztuce, filozofii, prawie… Człowiek oczywiście sądził inaczej i nawet po nawróceniu sądzimy, że bez Chrystusa można odnaleźć właściwą drogę.

Nie jest tak, że wszyscy byliśmy zagubieni, ale np. filozofowie i mądrzy tego świata nie. Cała historia filozofii to historia zagubienia człowieka. To historia myśli, które zostały zagubione wraz z ich autorami. Możemy powiedzieć więcej: Filozofowie twierdzili, że są nawigatorami, że są zwiadowcami, po czym wyjdą przed szereg, by wskazać nam kierunek, w jakim mamy podążać. W tym kontekście możemy powiedzieć, że w naszym rankingu nikt nie był bardziej zagubiony niż ci, którzy żyli, żyją bez Chrystusa, a jednocześnie uważają, że wskazują innym właściwą drogę życia.

Różni myśliciele, pisarze, nauczyciele, publicyści przychodzili na świat mówiąc: „Mamy mapy i kompasy. Idźcie drogą, którą wam wskażemy”. A jednak opisywali świat w taki sposób, jakby Bóg był niepotrzebny, aby go zrozumieć. Jako chrześcijanie pod pewnym względem robimy to samo co oni –  wskazujemy drogę. Nie twierdzimy przecież: Nie znamy drogi. Nie mówimy: Każdy ma swoją własną drogę, każdy ma swój kompas, który każdemu może wskazywać inny kierunek. Mówimy raczej, że jeśli Chrystus nie jest twoim kompasem, latarnią, jeśli Jego Słowo nie jest twoją mapą to nie masz szans na odnalezienie właściwej drogi w życiu.

Jako chrześcijanie wszyscy wyznajemy, że Chrystus przyszedł jako Król królów. On jest tym, który triumfuje ponad mocami i zwierzchnościami. Był dzieckiem w żłobie, które było zagrożeniem dla króla Heroda i jego tronu. I zwykle nie mamy problemu z przyznaniem, że władza Chrystusa stoi nad wszelką władzą (choć niektórzy chcą ją zredukować jedynie do kościoła). Lecz kiedy mówimy o mądrości Chrystusa, to okazuje się, że jest pewien problem, by nawet chrześcijanie stwierdzili, że stoi ona ponad wszelką ludzką mądrością (Kol 2:3). Dziecięce ręce niemowlęcia Jezusa poniżyły nie tylko ludzką władzę, ale i każdą formę świeckiej filozofii i rozwiązań bez Boga. I to nie poprzez to, co te ręce uczyniły, ale poprzez fakt, że były to ręce Wszechmocnego Boga.

MĄDROŚĆ ŚWIATA ZAWSTYDZONA

Chrystus kończąc dzieło zbawienia nie tylko poradził sobie z nadziemskimi mocami i władzami. On także poniżył ludzką mądrość, zawstydził mądrość Greków, Żydów, obnażał mądrość uczonych i badaczy tego wieku (1 Kor 1:18-24). I jeśli mamy głosić wiernie Chrystusa zagubionemu człowiekowi, to musimy rozumieć, że problemem człowieka nie jest tylko poddanie się obcej władzy – siłom ciemności, własnym pożądliwościom, grzechowi. 

Pismo Święte uczy, że człowiek żyjący bez Boga, człowiek niewierzący jest pogubiony nie tylko w sercu i w pragnieniach, ale i w myśleniu. Jest pogubiony w całym swoim roszczeniu do tego, że możliwe jest poprawne poznanie, zrozumienie świata, człowieka i rozwiązanie naszych problemów bez Boga. Ludzie, którzy zgubili się w lesie piszą książki o drodze, o świecie, o cierpieniu, o szczęściu, rodzinie, kosmosie, pracy, pieniądzach, wychowaniu dzieci. I pisząc te książki – giną. Część faktów, które podają są prawdziwe, ponieważ odkrywają prawdy rządzące Bożym światem. Ale w żaden sposób nie jest to spójne i życiodajne. Nie zrozumiemy „Opowieści z Narnii” jeśli uznamy, że C.S. Lewis nie istniał i zajmiemy się tylko badaniem struktury tekstu. Owszem, w ten sposób czegoś się dowiemy, ale będzie to wiedza zupełnie oderwana od całości, od sensu i celu.

Ludzie bez Boga twierdzą, że mają kompas i mapę. Mówią, że Jezus nie jest im potrzebny, że można słowo „Jezus” zastąpić jakimkolwiek innym. Nie ma to znaczenia. To jednak mędrkowanie w ciemnym pokoju. Protagoras powiedział, że człowiek jest miarą wszystkich rzeczy. Wcielenie mówi natomiast, że Ten Człowiek jest miarą wszystkich rzeczy. Jeśli pamiętamy o tej prawdzie i wierzymy w nią, to jednocześnie musimy sprzeciwić się pierwszemu twierdzeniu. I to z dobrym, radosnym usposobieniem, nie w złości. Niestety, współczesna kultura wyznaje filozofię Protagorasa. Nawet wśród chrześcijan, słyszymy, że Jezus jest Królem, ale jest tym rodzajem króla, który nie ma do zaoferowania niczego więcej poza pompatycznym expose w Biblii.

Niekiedy postępujemy tak, jakby filozofia naszego życia była następująca: Mam swój rozum i swoje plany. Ty oczywiście, Panie Jezu, jesteś królem. Dlatego ty jesteś od rządzenia, a ja jestem od myślenia. Więc posłuchaj mój Królu złoty. Mój plan dla mnie jest taki, a mój plan dla ciebie jest taki. Masz władzę, to wprowadzaj w życie mój plan, a ja będę ci podsuwał najlepsze rozwiązania.

Nierzadko tak to właśnie wygląda w praktyce. Ale nawrócenie nie polega na tym, że nasze serca są teraz przy Bogu, a nasz sposób myślenia i działania pozostały w starym miejscu. Nikt z nas nie ma pełnej wiedzy, ale mamy jedną ważną prawdę, której możemy być pewni. Jeśli coś lub ktoś nie uwzględnia mądrości Chrystusa (objawionej w Biblii) w swoim opisie świata, przekonaniach, stylu życia, poradach, których udziela – to błądzi w swoich wnioskach. Nie dlatego, że ja tak sądzę. W taki sposób naucza Pismo Święte.