Obecnie nierzadko można usłyszeć stwierdzenie, że pojmowanie sztuki (muzyki, malarstwa, filmu, architektury...) należy wyłącznie do indywidualnych, subiektywnych odczuć i gustów, a o gustach rzekomo się nie dyskutuje.
Tymczasem Pismo Św. wiele razy opisuje np. kobiety, pewne miejsca, przyrodę lub przedmioty (dzieła sztuki) - (obiektywnie) pięknymi. Gdyby ktokolwiek nazwał Sarę, Tamar lub Rebekę kobietą „brzydką” – myliłby się wypowiadając opinię odmienną od Boga. Nawet gdyby powoływał się na swój gust (nawiasem mówiąc, która kobieta nie chciałaby być nazwana piękną przez Duch Świętego?). Podobnie możemy powiedzieć o muzyce, malarstwie i szeroko pojętej sztuce. Zdarza się, że ludziom podoba się brzydota (np. wygląd Marylina Mansona, muzyka black-metalowa, pogańskie bóstwa, czy wiele współczesnych jałowych filmów). Biblia jednak uczy, że istnieją pewne standardy piękna (np. 2 Samuela 13:1; Psalmów 122:3; Daniela 4:21; Pieśń nad Pieśniami 7:1 Ezdrasza 8:27).
Mój przyjaciel - pastor (i prawnik) Andrzej Polaszek z Poznania podejmując się próby zdefiniowania piękna napisał ciekawie na swoim blogu:
"Czym jest piękno? Harmonią i proporcją. Ludzie (zwłaszcza kobiety), którzy odczuwają deficyt piękna w sobie samych często narzekają na to, co „za duże”, lub „za małe”, słowem, pozbawione proporcji: nos, uszy, biust, usta - cokolwiek. Piękno to właściwe proporcje. Harmonia kształtów, barw, zapachów i dźwięków. Wszystko na swoim miejscu."