Moim świątecznym prezentem jest ładnie wydana seria 7 części "Opowieści z Narnii" C. S. Lewisa.
Myślę, że problemem niektórych chrześcijan jest fakt iż mają małą wyobraźnię i nie lubią symboli (lub nie potrafią ich zrozumieć). Z tego powodu traktują wspaniałe, baśniowe opowieści, takie jak "Opowieści z Narnii" (C.S. Lewisa) lub "Władcę Pierścieni" (J.R.R. Tolkiena) z wielką podejrzliwością, a nawet niechęcią. Uważają, że Biblia wymaga od nas mówienia prawdy dlatego czymś szkodliwym (i uczeniem kłamstwa o świecie) jest opowiadanie dzieciom historii o walkach ze smokami, potworami i groźnych olbrzymach.
Tymczasem Biblia uczy czegoś dokładnie odwrotnego. Sama przesiąknięta jest historiami o smokach, olbrzymach oraz dzikich bestiach. Pismo Św. nie tylko pozwala opowiadać o Chrystusie i Ewangelii używając historii dzielnego Frodo i Sama, Króla Aragorna, Saurona, Lwa Aslana czy Białej Czarownicy, ale wręcz nakazuje nam to robić. W ten sposób sam Bóg opowiada nam - Jego dzieciom - historię Wielkiej Wojny, w którą (jako rasa ludzka) jesteśmy zaangażowani od wieków.
Mówi nam np, że jako ludzie upadliśmy (w grzech) ponieważ zostaliśmy omamieni przez Smoka (Węża) - Rdz 3:1. Bóg jednak obiecał posłać Wojownika, który zdepcze głowę potomstwu Węża (Rdz 3:15). Uczynił to poprzez Swojego Syna. W swej esencji sama Ewangelia jest opowiadaniem o walce ze Smokiem i jego okrutną świtą. Dlatego naszą (duchową) zbroją są np. tarcza (wiary), miecz (Słowo Boże) i pancerz (prawda). W międzyczasie - w historii tej Wojny - dzielni wojownicy, królowie i sędziowie niszczyli głowy "olbrzymów" (Goliata, Sysery, Abimelecha) oraz rozrywali ciała dzikich bestii (lwy, niedźwiedzie). Brzmi groźnie? To jest właśnie historia Ewangelii. Nasza historia.