sobota, 24 listopada 2012

Zapomniany Ojciec

Bóg Ojciec wydaje się być w kościele zapomnianą osobą Trójcy Świętej. Patrząc na ewangeliczne chrześcijaństwo mam wrażenie, że z Panem Jezusem jest nam łatwiej wejść w „bliską znajomość” ponieważ żył pośród nas, możemy czytać o tym co robił, czego nauczał. Duch Święty również wydaje się być bardziej znajomy niż Ojciec ponieważ, chociaż nie znamy Go tak dobrze jak Jezusa, to wiemy że w podstawowym sensie jest obecny w nas i pośród nas. Doświadczamy Jego działania w naszym życiu i cieszymy się Jego owocami.

Często podkreślamy konieczność nawiązania przez wiarę „bliskiej więzi z Jezusem” oraz na doświadczanie "działania Ducha Świętego”. Pomyślmy jednak: które środowisko spośród konserwatywnych, biblijnych chrześcijan podkreśla rolę Ojca? Chyba trudno znaleźć takie.

Głosimy: „Musisz poznać Jezusa jako Pana i Zbawiciela. Musisz nawiązać więź z Jezusem”. To dość powszechna treść naszego posłannictwa. Mówi się: „Zaproś Jezusa do serca” „Otwórz się na działanie Ducha Świętego”. Jednak mało kto pyta: "Czy chciałbyś poznać Ojca?"

Jednak niemożliwe jest poznanie Syna w odseparowaniu od Ojca. Nie możemy poznać Ojca, nie znając Syna, ale i nie poznamy właściwie Syna jeśli nie znamy Ojca
 Pomyślmy o tym w następujący sposób:
- Syn jest drogą.
- Ojciec jest miastem, do którego jedziemy.
- Duch Święty jest autem.

Podążamy do Ojca, Syn jest Drogą, a Duch Św. uzdalnia nas tego byśmy nią podążali. Pomyślmy: kto potrzebuje drogi, która wiedzie donikąd? Kto potrzebuje miasta, do którego nie da się dotrzeć? Kto potrzebuje auta jeśli nie ma celu podróży? Tak niekiedy traktujemy Boga Ojca. Ot, taki dodatek do naszej wiary, ale i tak najważniejszy jest Syn bo umarł za nas i Duch Święty bo w nas działa. Ojciec to daleki obserwator.

Znacie zapewne ten przykład. Przychodzisz do zamku by spotkać się z Królem. Przed drzwiami stoją strażnicy i nie mają ochoty cię wpuścić. Tłumaczysz im: „Ale ja do króla! Chcę się z nim zobaczyć! To ważne!”. Słyszysz odpowiedź: „Nie ma mowy. Obcy nie mają tu dostępu. Nie możesz wejść. Jesteś niewłaściwie ubrany, pochodzisz z niskiego rodu i nie masz prawa widzieć się z królem kiedy tylko ty masz na to ochotę”. Nagle zza drzwi wychodzi młody Książę, który mówi w kierunku strażników: Przepuśćcie go. On jest ze mną. Ja go zaprowadzę przed oblicze ojca". Tylko dzięki pośrednictwu Syna masz dostęp do tronu Ojca. Ta ilustracja ma nam zobrazować dystans między nami, a Bogiem spowodowany naszym grzechem i dzieło Syna, który jest jedynym Pośrednikiem między człowiekiem, a Bogiem.

Jednak co ta ilustracja mówi nam o Ojcu? Niekiedy sądzimy, że Bóg Ojciec to taki dostojnik siedzący na dalekim świetlistym Tronie, który promienieje czystością i świętością, a prawo dostępu do Niego jest zasługą Syna i Ducha Świętego. Co taki obraz rodzi? Wizję biernego Ojca. Ideę Boga Ojca, która nie ma nic wspólnego z tym jakimi ojcami my powinniśmy być. I nic dziwnego, że nijak nie łączymy naszego powołania jako ojców z tym kim jest Niebiański Ojciec.

O ile potrafimy niekiedy odnieść do naszych małżeństw więź Chrystusa i kościoła (Ef 5:22-33) to chcąc być skuteczniejszymi ojcami zaczynamy szukać porad w jakiś podręcznikach w stylu: 10 cech doskonałego ojca. Doskonałe ojcostwo w 30 dni.