Jeśli wiara w Trójcę Świętą jest absolutną podstawą naszej wiary. Jeśli bez niej nie można mówić o chrześcijaństwie, to nabożeństwo chrześcijańskie powinno być również trynitarne i przesiąknięte prawdą o Jednym Bogu w Trzech Osobach, któremu ufamy. Co to znaczy? To oznacza, że prawda o tym, jaki jest Bóg, w imieniu jakiego Boga się gromadzimy - powinna być na widocznym miejscu nabożeństwa. I nie chodzi o cotygodniowe mówienie kazań na temat Trójcy Świętej. Chodzi raczej o to, że jego przebieg, treść, formuły, modlitwy, pieśni powinny być nasiąknięte tą prawdą. Kiedy ktoś przyszedłby do chrześcijańskiej wspólnoty po raz pierwszy – nie powinien mieć żadnych wątpliwości w jakim jest kościele, jakiego Boga ten kościół czci, do kogo się modli, w czyim imieniu się spotyka.
Przesadny intelektualizm wyparł to przełożenie między prawdami, które wyznajemy, a praktyką. Również praktyką nabożeństwa. Oczywiście w kościelnych wyznaniach wiary znajdziemy odniesienie do Trójcy, ale nierzadko jest to jedyne miejsce, gdzie ono istnieje. Na nabożeństwach natomiast używa się określeń: "Bóg", "Jezus", "Pan", na które każdy Mormon z radością odpowie "Amen!". Dodajemy, że Jezus jest jedynym Pośrednikiem między nami, a Ojcem, z czym zgodzi się każdy Świadek Jehowy. Wyznajemy, że tylko Boga należy czcić i Panu oddawać chwałę, co znajdzie uznanie u każdego muzułmanina lub hinduisty. Któż by się z tym nie zgodził? Każdy scjentolog i antytrynitarz. Ale czy jest to nabożeństwo w imieniu Trójjedynego Boga? Tego już nie zawsze jesteśmy w stanie stwierdzić, ponieważ nie ma w nim żadnych odniesień do Boga w Trójcy Jedynego. Najwidoczniej więc nie jest to aż tak istotne. Trójca... - ot, taka akademicka doktryna dla zaawansowanych chrześcijan bez żadnego przełożenia na nasze życie, nabożeństwo, codzienność. Niestety to podejście coraz częściej dominuje.
Uczmy się spoglądać na świat w trynitarny sposób. Uczmy się dostrzegać przełożenia między prawdami, które wyznajemy, tym jaki jest Bóg, a życiem i praktyką, również praktyką nabożeństwa.